Rozdział 11.

1.6K 124 2
                                    

LILY

Minął tydzień od wydarzeń w starym magazynie. Był on nadzwyczaj spokojny, dalej mieszkałam z Janoskians. Zaczęłam się nawet z nimi dogadywać. Rose dwa dni temu wróciła do rodzinnego domu. Pisała mi wiadomości, co się na bierząco u niej dzieje i o tym, że poznała mega przystojnego i zabawnego chłopaka. Susane wybaczyła Jai'owi, że nie powiedział jej o gangu i to że naraził ją przez to na niebezpieczeństwo, mnie wybaczyła że nie powiedziałam jej odrazu o wszystkich wydarzeniach. Codziennie do nas przychodziła. James powoli wracał do zdrowia, noga coraz mniej go bolała i rana dobrze się goiła, codziennie zmieniałam mu opatrunek, od 3 dni przemieszcza się o własnych siłach po mieszkaniu, nie korzystając już nawet z kul. Początkowo chłopaki przenosili go do łazienki i spowrotem do pokoju, później zaczął chodzić o kulach, aż w końcu nawet je zostawił. Codziennie pomagam mu w ćwiczeniach by wrócił jak najszybciej do pełnej sprawności. Zaprzyjaźniłam się z nim, opowiadałam mu o wszystkim, dosłownie. Okazał się, że jest nie tylko dobry w medcynie, ale także w psychologii. Pomógł mi określić moje uczucia względem Beau. Opowiadał mi też trochę o sobie. Beau pierwszego dnia po ściągnięciu mu tego urządzenia z nogi przez policję poszedł na miasto, zresztą codziennie od tego czasu znika na kilka godzin. Tęskniłam wtedy za nim. Lubiłam z nim spędzać czas.

Oglądałam właśnie z James'em, Danielem i bliźniakami mój ulubiony film "Igrzyska śmierci", gdy mój telefon oznajmił mi, że właśnie przyszła nowa wiadomość.

"Mam nadzieję, że niacieszyłaś sie wolnością Skarbeńku. Mam ochotę się z Tobą zabawić. Zobaczymy się wkrótce. Twój Nathaniel"

-Lily? Wszystko okej? Nagle się cała blada zrobiłaś- zapytał Daniel z troską.

-D...dostałam wiadomość o...od Nathaniela- powiedziałam i pokazałm im wiadomość.

-Kurwa...idę zadzwonić do Beau- powiedział Daniel po przeczytaniu wiadomości. Wyszedł z pokoju by zadzwonić do najstarszego.

-Czego on odemnie chce? Przecież ja mu nic nie zrobiłam- poczułam jak łzy mi napływają do oczu.- Dlaczego ja muszę cierpieć, a nie ktoś inny?- nie wytrzymałam, rozpłakałam się i zakryłam twarz dłońmi. Nagle poczułam, że jestem oblegana z trzech stron.

-Nie płacz Lily, to nie twoja wina, że twoja matka podkradła swojej siostrze chłopaka i z nim wyjechała, po czym rzuciła go i że Nathaniel się chce teraz odegrać- mówił Jai. Spojrzałam na niego pytająco.

-O czym ty mówisz?- spytałam go, kiedy się już trochę uspokoiłam.

-O tym, że Nathaniel powiedział nam, że mści się za jego matkę, czyli za siostrę twojej mamy, że twoja rodzicielka zostawiła ją i wyjechała gdy najbardziej jej potrzebowała- wytłumaczył Jai.

-Ale moja mama jest jedynaczką i nigdy nigdzie nie wyjeżdżała, wychowała się w tym mieście, tutaj też poznała mojego ojca- powiedziałam zaskoczona.

-Czyli on nas wtedy prowokował...albo próbował powiedzieć, że to nie ty tylko... Kurwa...-wrzasnął Jai i wybiegł z pokoju.

-Co jest?- spytałam niepewnie.

-Musiał wpaść na coś, pójdę lepiej sprawdzić co z nim- powiedział Luke i wyszedł z pokoju zostawiając nas w osłupieniu na kanapie w salonie.

JAI

Kurwa, wiedziałem że on coś ściemniał, że miał ukryty pod tekst w tym co mówł. Mówił o nas kurwa... nasza rodzicielka była tą matką, a jako że ona jest nieświadoma wszystkiego, że nas kocha i cierpiała by gdyby nam się coś stało, to mści się w ten sposób. Wybiegłem z salonu, wybiegłem z domu. Szedłem szybko w stronę parku, w swoje miejsce gdzie lubię przesiadywać i myśleć, nikt o nim nie wie oprócz mojego bliźniaka. 

Idąc nie zrwacałem na nic uwagi. Nagle ktoś chwycił mnie za ramię, już miałem zaatakować kiedy zobaczyłem kontem oka, że to Luke. Wyrwałem się z uścisku i poszedłem dalej. Luke nie odpuszczał, wyrównał krok z moim tak, że teraz szedł obok mnie.

-Chcę być sam- warknąłem trochę za mocno na mojego bliźniaka.

-Cóż chyba się tego nie doczekasz- odpowiedział.- I nie chodzi tu o mnie- powiedział trochę ciszej.

-Co?- zapytałem i zatrzymałem się gwałtownie. Luke odwrócił się przodem do mnie.

-To, że nas śledzą- powiedział szeptem. Chciałem spojrzeć w tamtym kierunku lecz Luke mnie powstrzymał.- Nie- powiedział cicho lecz stanowczo.- To Robert, chyba nie chcesz znowu kłopotów? Wiem dlaczego chcesz być sam, domyśliłem się kiedy wybiegłeś. Wiem do jakiego wniosku doszedłeś, ja też na to wpadłem, wczoraj, ale nie chciałem nic mówić, bo to nic pewnego- mówił dalej ściszonym głosem.

-Musimy wracać, Daniel nie da sam obronić Lily i kulawego Jamesa kiedy wpadnie banda Nathaniela- westchnąłem, Luke jak zawsze tak na mnie działał. Zawsze się uspakajałem kiedy ze ną rozmawiał, uroki bliźniaków.

-Masz rację powinniśmy wracać- pokiwał głową i ruszyliśmy spowrotem. Gdy spojrzałem przed siebie, mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Roberta. Posłałem mu gniewne spojrzenie, a on tylko się głupio uśmiechnął i wszedł do sklepu.

LILY

Już nic nie rozumiałam. Dlaczego Nathaniel powiedział takie coś? Nie miałam pojęcia.

Po tym jak Jai i Luke wybiegli z mieszkania, udałam się do mojego pokoju. Wyszłam na balkon i usiadłam na zimnych płytkach. Lubiłam tu przesiadywać. Tu był mój mały kącik. Gdy widzieli, że tu siedzę, zostawiali mnie w spokoju. Byłam im za to wdzięczna, zwłaszcza przez kilka pierwszych dni, gdy musiałam się tu zaklimatyzować. 

Zaczełam rozmyślać o wszystkim co mnie spotkało, poczynając od tego pamiętnego dnia w uliczce po pracy. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Kolejnej już tego dnia. Była 15 więc pomyślałam, że to Rose, ponieważ pisała do mnie o tej godzinie odkąd znowu zamieszkała u rodziców. Nie myliłam się.

"Jestem bezpieczna. Poszłam na miasto z Clary, żeby kupić ubrania na dzisiejszą randkę z tym chłopakiem o którym ci mówiłam"

Po przeczytaniu tej wiadomości otrzymałam następną, tym razem od prywatnego numeru.

"Bezpiecznie tak siedzieć samej na balkonie? Po za tym Twoja siostra jest bardzo naiwnym człowiekiem skoro idzie na randkę z jednym z moich ludz. Twój Nathaniel"

=====================

Obiecałam więc łapcie ;p 

Tak fajnie mi się pisało ten rozdział że nawet nie zwróciłam uwagi, że już tyle napisałam haha ;p 

Dziękuję za kolejne Vote, konentarze, oraz dodania do swojej reading list <3 Jesteście kochani :*

Następny rozdział już jutro
Komentujcie, albo chociaż kliknijcie vote, żebym wiedziała, że ktoś czyta te beznadziejne opowiadanie ;pp

Do następnego papa <3

Be Careful ~Janoskians FFPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz