BEAU
Lily wybiegła. Ruszyłem za nią, chciałem ją przeprosić. Obiecać, że uratujemy jej siostrę i będziemy ją lepiej chronić. Tylko, żeby mnie nie opuszczała, wiem że to dziwne, ale chyba naprawdę się zakochałem. Wybiegłem za nią. Lily wybiegła prosto na drogę tuż pod koła auta. Słyszałem pisk opon, towarzyszący hamowaniu. Następnie wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Samochód uderzył w Lily ta krzyknęła i upadła przed autem. Kierowca wyskoczył z auta i podbiegł do Lily, sprawdził jej tętno. Podbiegłem do niej chwytając ją za ręke i prosząc by przeżyła. Kierowca zadzwonił po karetkę, która zjawiła się po 10 minutach. Daniel i Jai odciągneli mnie od Lily by ratownicy mogli ją zabrać do szpitala. James, który nie wiem kiedy się pojawił, dowiedział się od ratowników medycznych, że zabierają Lily do szpitala św. Elżbiety, oddalonego o 30 mintu drogi od naszego domu.
Mineło 20 minut odkąd karetka zabrała Lily. Siedziałem cały ten czas na dworze, na schodach prowadzących do domu. Myślałem nad wszystkimi momentami z nią. Zawiodłem jej zaufanie. Obiecałem, że będę chronił jej rodzinę, a tutaj jej siostra zostaje porwana i zgwałcona.
-Kurwa!- zaklnąłem głośno.
-Beau? Wszystko okej?- spytał Jai, który właśnie usiadł obok mnie.
-A wygląda jak by było wszystko okej?- zapytałem sarkastycznie.
-Łoł, łoł, łoł, spokojnie bracie. Widzę, że coś jest. Możesz się przedemną wygadać- podniósł ręce w geście obronnym.
-Nie mam pojęcia. Ehh...- westchnąłem.- Chyba zaczyna mi zależeć na niej.
-Łoł-odparł.
-Mógłbyś skończyś z tym "łoł"?- spytałem zirytowany.
-Bracie, spokojnie. No to przesrane. Jeżeli ona nie będzie chciała nas znać, to załatwie to- odprał poważnie.
-Tsa... Teraz trzeba uratować jej siostrę, może to troche załagodzi sprawę- powiedziałem wstając.- Chodź idziemy obgadać plan z resztą.
*dzień później*
Ruszyliśmy z chłopakami do Nathaniela. Byliśmy już pod jego domem gdy zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Nie dostaniecie jej, radzę wam się wycofać. Tylko pogorszycie waszą sytuację i jej. Beau myślisz, że wasza matka była by z was dumna?- usłszałem głos po drugiej stronie słuchawki. Rozłączyłem się by nie wybuchnąć.
Wysiedliśmy z auta, obeszliśmy dom i zaczeliśmy schodzić, schodami zewnętrznymi do piwnicy. Weszliśmy na znak, którym było kiwnięcie głową, z pistoletami wycelowanymi do pomieszczenia. Rose leżała na starym materacu zakneblowana i związana. Prawdopodobnie była nieprzytomna. Pokazałem Danielowi, żeby do niej podszedł. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zobaczyłem kamerę i głośnik, z którego nagle rozbrzmiał głos Nathaniela.
-Proszę, proszę. Jak zawsze nieposłuszni- zaśmiał się.- Możecie ją zabrać. Znudziła mi się już. To że możecie ją zabrać nie oznacza, że skończyłem z wami. Brooks jesteście przeklęci i nic nie warci tak jak wasza matka. Teraz radze wam spierdalać, chociaż korci mnie, żeby was zabić, ale jeszcze nie jest czas. Jeszcze nie teraz- skończył mówić.
Podeszłem do Rose i wziąłem ją na ręce nakazując reszcie mnie osłaniać w razie ataku. Podróż do auta okazała się nadzwyczaj spokojna. Coś tu nie grało, ale nie było czasu się teraz nad tym zastanawiać. W chwili kiedy wsiedliśmy do auta, Rose się obudziła była przerażona, zaczeła się miotać nie zrwacając uwagi co się dzieje.
-Rose, spokojnie. Już jesteś bezpieczna- starałem sięją uspokoić.- Rose popatrz na mnie. To ja Beau- spojrzała w moją stronę. Uspokoiła się. Zaczałem rozwiązywać jej skrępowane ręce i odkleiłem powoli taśmę, którą miała zakneblowane usta. Przytuliła mnie nagle. Siedziłem oszołomiony nie wiedząc co zrobić. Przytuliłem ją do siebie patrząc ze zdziwioną miną na chłopaków. Ruszyliśmy do szpitala. Rose całą drogę płakała przytulona do mnie. Już mieliśmy wysiadać z auta, kiedy Rose podniosła głowę, spojrzła na mnie i powiedziała:
-Dz...dziękuje- powiedziała szeptem.- N...nie zostawiaj mojej siostry, o...ona cię potrzebuje- jej słowa zbiły mnie z tropu. O co jej chodzi? Wysiadłem z auta trzymając ją cały czas na rękach. Wniosłem ją do szpitala i przekazałem pielęgniarkom. Jai i Luke poszli z nią, ja z Danielem do Lily.
Przed jej salą siedziała Susane. Wstała i popatrzyła na nas smutym wzrokiem.
-Co z nią?- spytałem.
-Dalej nieprzytomna- odparła smutno.- Ale jej stan cały czas się poprawia, lekarze mówią, że za niedługo powinna się wybudzić.
-Rose jest tu w szpitalu, przed chwilą ją przywieźliśmy- poweidział Daniel. Na jego słowa Zu odetchnęła z ulgą.
LILY
Powoli otwierałam oczy. Zobaczyłam biały sufit i ściany. W tle słyszałam dźwięki jakiejś aparatury. Chciałam się podnieść, lecz gdy tylko poruszyłam lekko głową poczułam pulsujący ból głowy. Jęknęłam, kątem oka zauważyłam pielęgniarkę, która podniosła się z krzesła i ruszyła w moją stronę mówiąc do drugiej, że ma zawołać doktora. Czyli jestem w szpitalu. Nagle przypomniały mi się wszystkie wydarzenia.
-Dzień dobry jestem siostra Martina. Zaraz przyjdzie doktor Black do ciebie- odpowiedziała z uśmiechem pielęgniarka.- Potrzeba ci czegoś?
-Mogę poprosić wody?- słyszałam swój zachrypnięty głos. Siostra skineła głową i podała mi słomkę bym mogła się napić. Pouczyła mnie, żebym piła małymi łykami, tak też zrobiłam.
-Dzień dobry Lily, jestem doktor Black, jestem doktorem prowadzącym twoim i twojej siostry Rose- powiedziała niska kobieta, na oko 160 centymerów, brunetka, z okularami. Była ubrana w biały fartuch lekarski.
-Rese tu jest?- zaptałąm zdziwiona.
-Tak wczoraj czwórka chłopaków przyniosła ją do szpitla. Z nią jest dobrze za chwile siostra ją przyprowadzi, żebyś mogła się z nią spotkać a teraz zajmijmy się tobą- to powiedziawszy doktor zaczeła wykonywać podstawowe badania.
============================
Łapcie ;p Ten już "normalnej" długości jest haha ;p
Dziękuję za ponad 750 wyświetleń <3 Jesteście najlepsi <3
Następyn rozdział postaram się dodać jutro albo w tygodniu, w sobote już powinien być normalnie więc czekajcie z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń ;pp haha <3
Komentujcie, klikajcie vote. Do następnego narazka :*
CZYTASZ
Be Careful ~Janoskians FFPL
FanficCo się stanie kedy nieczego nieświadoma Lily, będzie świadkiem wojny między gangami?