Rozdział 1.

3.3K 202 4
                                    

Obudziłam się nagle z krzykiem, cała zalana potem. Znowu ten sen, znowu przypomnienie tych wydarzeń z przed paru dni. Czy się boję? Tak. Nie powinno mnie tam wtedy być. Susan zauważyła, że coś mi jest, ale jej nie powiedziałam. Wiem jestem głupia, ale to nie tak że jej nie ufam, poprostu boję się że jeśli jej opowiem będzie w niebezpieczeństwie, jeśli oni mnie znajdą. Mam tylko nadzieje, że nic mi nie zrobią.

"Szłam do domu. Było po 22. Niedawno skończyłam zmianę u cioci w kawiarni. Było ciemno i zimno. Dlaczego muszę pracować na tą popołudniową zmianę? Ciocia, przecież wie że boję się sama tak późno wracać, a Zu ma mieszkanie w innej części miasta. Uznałam, że lepiej szybko wrócić do domu, więc postanowiłam skrócić sobie drogę. Chciałam przejść przez uliczkę, przez którą normalnia nawet w dzień boje się przejść. Było mi jednak strasznie zimno.

Ruszyłam w kierunku jej. Byłam już w połowie drogi, gdy zauważyłam postacie. Nie było by w tym nic strasznego, gdyby postacie nie biły sie. Stanełam jak wryta, nie wiedząc co zrobić. Otrząsnęłam się z szoku dopiero gdy jeden z mężczyzn wyciągnął nóż i zaczął się z nim kierować na innego. Pisnęłam. Popełniłam największy wtedy błąd.

Mężczyźni zaczeli odwracać się w moim kierunku. Zdążyłam się im przyjżeć, po czym zaczęłam uciekać. W tym momencie dziękowałam Bogu, że lubię biegać, przez co mam dobrą kondycję i jestem dość szybka. Słyszałam jak za mną ruszają.

Biegłam ile sił w nogach aż dobiegłam do klatki. Odwróciłam się i nikogo nie zauważyłam. Wbegłam po schodach, otworzyłam drzwi i wparowałam do środka. Pozamykałam wszystkie okna i drzwi, trzzy razy sprawdzając."

Wspomnienia napłyneły znów strumieniem. Nic nie mogło tego powstrzymać.

Sięgnęłam po telefon by sprawdzić która jest godzina. Na wyświetlaczu widniała 6:30. Wstałam z łóżka, wyszłam na korytarzi iskierowałam się do kuchni.

Wyjełam szklankę i nasypałam do niej kawy rozpuszczalnej. Nastawiłam wodę i zajełam się przygotowywaniem kanapek na śniadanie i do pracy. Gdy woda się zagotowała, zalałam kawę i usiadłam przy stole by spozyć przygotowany posiłek.

Już miałam wstać, gdy w pomieszczeniu rozbrzmiał mój telefon oznajmiając nową wiadomość. Wyjełam telefon by przeczytać. Kto mógł do mnie tak wcześnie napisać? Jedynie moja przyjaciółka, która zaczynała pracę o tej samej godzinie co ja. Kliknęłam ikonkę wiadomości i zamarłam. Na ekranie widniała krótka wiadomość od nieznajomego numeru. 

Uważaj na siebie.

Te 3 słowa, 14 liter, wstrząsneły mną. Nie wiedziałam co zrobić. Co jeśli to byli ci mężczyźni z uliczki? Nie to niemożliwe, po co mieli by zatajać numer? A może jednak?

Z zamyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. Spojżałam na wyświetlacz i odetchnełam z ulgą gdy zobaczyłam, że dzwoni Susane, moja najlepsza przyjaciółka.

-Hejka -przywitałam ją radośnie.

-Hej -odparła Zu -chciałąm się tylko spytać czy będziesz dzisiaj w pracy.

-Oczywiście, że tak dlaczego pytasz?-odparłam zdziwiona.

-Pamiętasz jak obiecywałam ci że przedstawię ci mojego chłopaka?

-No tak obiecujesz mi to już od tygodnia.- Odpowiedziałam jej.

-No to dzisiaj będzie okazja, ponieważ przyjdzie po mnie po zmianie i zabiera mnie i moją najlepszą przyjaciółkę na lody. -krzyknęła uradowana Zu. Uśmiechnełam się pod nosem. Zu odpowiadała mi o swoim chłopaku naokrągło, nie chciała mi pokazać żadnego zdjęcia, bo uznała że popsuje to cały efekt.

-Już nie mogę się doczekać, porozmawiamy w kawiarni bo muszę iść się zbierać. -odparłam. -Pa. -pożegnałam się i rozłączyłam po usłyszeniu jej pożegnania.

Wstałam, włożyłam brudne naczynia do zmywarki i poszłam do sypialni po ubrania, które przygotowałam dzeń wcześniej. Po ubraniu czarnych rurek, białego topu z kolorowym nadrukiem i pary czarnych vansów, poszłam do łazienki. Związałam włosy w kucyk i nałożyłam delikatny makijaż. Byłam gotowa do wyjścia. Po drodze zabrałam telefon z biurka na którym go zostawiłam, klucze oraz torebkę.

Wyszłam z domu, odrazu kierując się w stronę kawiarenki cioci. Była to mała kawiarenka, skromnie urządona. W środku znajdowało się kilka stolików i kanap. Ciocia lubiła kwiaty więc znajdowały się one praktycznie na każdym stoliku.

Po 40minutach dotarłam do owego miejsca pracy. Moje przyjście oznajmił dzwonek nad drzwiami. Odrazu zauważyłam moją przyjaciółkę machającą w moją stronę. Mimowolnie uśmiechnęłam się.

Praca przebiegała dzisiaj pomyślnie. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy mineło te 8 godzin. Wkrótce dzwonek oznajmił o kolejnym gościu. Słyszałam radosny pisk Zu i zauważyłam, że biegnie w stronę chłopaka. Kończyłam wycieranie szklanek więc nie zwróciłam szczególnie uwagi na nowoprzybyłego chłopaka przyjaciółki.

-Lily, pragnęłabym przedstawić ci mojego chłopaka, Jai to jest Lily, moja przyjaciółka. -dopiero teraz spojżałam na chłopaka. Już miałam wyciągnąć dłoń w jego kierunku kiedy zamarłam. 

To był ON. Jeden z chłopaków z uliczki. To on cofał się przed chłopakiem z nożem. Susan zauważyła, że coś jest nie tak.

-Lily?- zapytała niepewnie przyjaciółka.

-Tak? Och, przepraszam. Jestem Lily miło mi -wymusiłam uśmiech, Zu zauważyła to lecz nie skomentowała.

No to czeka mnie długi dzień u boku bandziora.

============================

Hejka ludziska no to mamy 1 rozdział. Mam nadzieję że jest spoko. Liczę na waszą opinie. :)

Liczę na komentarze i vote. ;) Do następnego <3

Be Careful ~Janoskians FFPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz