Rozdział 2.

2.5K 175 5
                                    

BEAU

Siedzę na kanapie, wpartuję się pustym wzrokiem we włączony telewizor. Moje myśli zaprzata od kilku dni jedna dziewczyna. Dziewczyna o cudownych długich, kasztanowych włosach, niebieskich jak ocean oczach i idealnej figurze. Lily- dziewczyna, którą staramy sie chronić. Od tych kilku dni szukam jakich kolwiek informacji na jej temat. Nigdy nie myślałem, że zadam sobie tyle trudu by chronić dziewczynę z zupełnie innego środowiska. Dlaczego postanowiłem ja chronić? Nie mam pojęcia.

Moja podświadomiść nie pozwoliła mi znieść myśli, że może jej się stać jaka kolwiek krzywda, mimo że nie znam tej dzuewczyny. Wiem o niej tyle co nic. Mieszka sama, wyprowadziła się od rodziców pół roku temu, pracuje w kawiarni swojej ciotki, pare miesuęcy temu ukonczyła szkołe średnia. Nigdy nie była karana, ma jedna siostre. Niby to dużo, ale jednak wciąż mało informacji.

Z rozmyśleń wyrwał mnie mój telefon, który oznajmił, że mam nową wiadomość. Spojżałem na wyświetlacz. Jai do mnie napisał. Świetnie, czego tym razem chce?

"Chyba znalazłem zgubę o imieniu Lily"

Zerwałem się z miejsca. Znalazł ją? To ona się nam zgubiła? Czasami nie rozumiem mojego najmlodszego brata. Luke jest zdecydowanie od niego mądrzejszy...

"Co masz na myśli, gdy piszesz "zguba" kiedy ona sie nam wymkneła? Oraz skąd wiesz gdzie jest skoro teraz James ma ja pilnować?" Wystukuję szykbką odpowiedź. Odpowiedź przychodzi po paru minutach.

"Ehh... nieważne. Skąd wiem? Może ty wiedziałeś, że ona jest najlepszą przyjaciółką Zu? Tak więc wlaśnie idę z nią i moja dziewczyną na lody, a James? Odesłałem go na przerwę. Po co ma się chlopak męczyć gdy ja jestem blisko niej?"

A więc to Susane jest jej najlepszą przyjaciółką. Tej jednej informacji z nikąd nie mogłem wytrzasnąć. No cóż kolejny fakt o niej. Trzeba by coś zrobić. Wstaje i udaje się do kuchni by przygotować sobie posiłek.

LILY

Szliśmy we trójkę do lodziarni. Zakochani rozmawiają ze sobą, przytulając się. Mnie szczerze na ich widok robi się niedobrze. Niegdy nie rozumiałam jak można tak nadmiernie ukazywać swoją miłość w miejscu publicznym, no błagam od tegp jest chyba mieszkanie... No ale cóż nic z tym nie zrobisz.

W sumie cieszę się szczęściem mojej przyjaciółki i życzę jej by wreszcie trafiła na tego, który zaakceptuje ją taką jaka jest, bo do najspokojniejszych nie należy  Z drugiej strony nie jestem pewna czy wie o nim wszystko, ale w sumie ja też mogę się mylić co do tego czy na 1000% go akurat widzialam. Muszę się go jakoś dyskretnie dopytać, a może lepiej nie? Zobaczy się później.

Wchodzimy do lodziarni "Lody u Bałwanka", bardzo wymyślna nazwa, no ale przynjmniej wiadomo co się znajduje do kupna. Wnętrze jest przyjemne. Jasne ściany, ciemne stoliki i kanapy.

Podchodzimy do lady i zamawiamy po lodowym deserze, który poleca nam kelnerka. Jai wybiera nam jakieś ustronne miejsce, szczerze wolała bym jakieś przy oknie, no ale nikt mnie dzisiaj nie słucha więc nie mam wyjścia.

Susane wychodzi do łazienki. Mam okazje się go zapytać czy to on. Mam tylko jeden problem... niewiem jak sie mam o to zapytać. Spoglądam na niego, nie zauważa tego bo pisze coś na telefonie. Nagle spogląda na mnie tak jak by wyczuł mój wzrok na sobie. Rumienie się i odwracam wzrok, tak że patrzę teraz na dłonie.

Zerkam niepewnie w jego stronę. Dalej przygląda mi się z zainteresowaniem. Nagle zaczyna rozmowę.

-Wiem nad czym się zastanawiasz. Moja odpowiedź brzmi tak.- mówi. Podnoszę brwi ze zdziwieniem, nie mam pojęcia o co mu chodzi. Widzi moje zdziwienie i odrazu kontynuuje swoje tłumaczenie.

-No wiesz, kilka dni temu, uliczka, tejemniczy mężczyźni. Swoją drogą bardzo szybko uciekasz. Ćwiczysz coś?-patrzę na niego z niedowierzaniem. Czyli to on, zapewne w okolicy czai się reszta. Rozglądam się niepewnie i odsuwam się jak najdalej od niego. -Mała spokojnie, ze mną i moimi przyjaciółmi i braćmi ci nic nie grozi.

-Cz...czy Zu wie?- pytam niepewnie.

-Nie i lepiej żeby tak zostało, będzie wtedy bezpieczniejsza.- odpowiada. Chciałam się keszcze spytać o to kim byli ci drudzy i czy moga mi zrobić krzywde, ale widzę że Susane wraca więc milknę.

Reszta dnia mija spokojnie w towarzystwie "gołąbeczków". Tak dalej pokazują światu jak barszo się kochają. Ugh, to takie żenujące. Kiedy wracam do somu ktoś mnie nagle wola. Odwracam się.

-Czego chcesz Jai? Nie miałeś czasem odprowadzić Zu do domu?-pytam chlopaka, on na moje słowa parska śmiechem. Podnosze pytajaco brwi, chłopak ispakaja się i w końcu mi odpowiada.

-Nie jestem Jai tylko Luke- umosze jeszcze wyżej brew o ile to możliwe. Chłopak widząc moją minę próbuje się znowu nie roześmiac. Ah czyli wesołek się nam trafił.- Jestem jego bliźniakiem. Napewno wspominał, że ma dwoje braci.

-Rozmawiasz ze mna bo?- pytam niepewna, wpatrując się w swoje buty. Tak jak zwykle nieśmiała, ehh czasami tego nie nawidzę w sobie.

-O właśnie, po pierwsze chciałem się przywitać. Po drugie mam ci przekazać list. Niewiem co się w nim znajduje gdyż mój starszy brat nie raczył mnie poinformować. -podaje mi koperte na ktorej widnieje moje imię i nazwisko, oraz dopisek.

"Otwórz gdy będziesz sama"

-Jest jeszcze coś czy mogę wracać do domu?-pytam się niepewnie, wpatrując się w kopertę.

-Nie, to już raczej wszystko. Do zobaczenia Lily-uśmiecha się i rusza w przeciwnym kierunku.

Ruszam w stronę domu, nadal zastanawiając się co może się znajdować w liście. Może pogrużki? Może jakoeś wyjaśnienie? Może to jest jakiś list miłosny? Nieee wątpie w ostatni pomysł. Docieram do klatki w której moeszkam. Wchodzę na piętro, otwieram drzwi, wchodzę do mieszkania. Kieruję się od razu do swojej sypialni aby przeczytać list.

Otwieram go i czytam zawartość.

=========

Jest rozdział tak jak obiecałam! Uwaga kest noesprawdzony oraz pisany na telefonie woęc mogą się pokazać błędy!

No więc Lily dostała list, macie podejżenia od kogo i co w nim jest?

Mam nadzieję że wam się rozdział spodobał.
Komentujcie i klikajcie Vote <3

Do następnego baj ;*

Be Careful ~Janoskians FFPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz