LILY
Nie wiedziałam czy jedziemy czy stoimy. Zresztą było mi to już obojętne. Wolalam umrzeć. Tak wiem powtarzam się z tą śmiercią, no ale postawcie się na moim miejscu. Jak wy byście reagowali gdyby was ktoś porwał i zgwałcił?
Nagle drzwi ciężarówki się otworzyły i wszedł Nathaniel. Gdy tylko znalazał się w środku, drzwi się za nim zamknęły. Uśmiechnął się lubieżnie i zaczął podchodzić, rozpinając spodnie. Zamknełam oczy. Jeżeli myślałam, że nie dam rady już płakać, myliłam się. Właśnie w tym momencie znowu zaczęłam szlochać.
-Nie płacz- warknął i uderzył mnie w twarz.
Moja głowa przekręciła się pod wpływem siły uderzenia. Wciągnełam raptownie powietrze.
-Jeżeli będziesz płakać, będę... brutalniejszy- powiedział po chwili ciszy.- Nie musisz się martwić Janoskians, nie znajdą cię szybko, są zbyt wielkimi debilami.
Starałam się powstrzymać łzy, ale nie wychodziło mi to. Zobaczyłam jak Nathaniel się drapieżnie uśmiechną. Chwilę później zaczeło się i było to gorsze niż za pierwszym razem.
SUSANE
Nagle skrzynia oworzyła się. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Wszystko mnie bolało. Postanowiłam zabaczyć kim jest mój wybawca. Zobaczyłam twarz jednego z ludzi Nathaniela. Czyli nie wybawca, a kontynuacja koszmaru. Zaczełam się szarpać kiedy zaczął mnie podnosić.
-Przestań kurwa- warknął i chwycił mnie tak mocno, że pisnełam.
Zaczął mnie nieść w kierunku jakiejść ciężarówki. Bałam się. Co on chciał zrobić?
Kolejny człowiek otworzył drzwi. Wznieśli mnie so środka. Pierwsze co zauważyłam była gwałcona Lily. Zaczełam się szarpać i piszczeć. Lily spojrzała na mnie ze strachem i bólem. Chwilę później zostałam rzucona na łóżko naprzeciwko. Mimo tego że się szarpałam przykuł mnie do ramy, rozebrał i zostawił.
JAMES
Jechałem szybko. Byliśmy już niedaleko. Gdy dojeżdżaliśmy do magazynów Beau zaczął się coraz bardziej wiercić.
-Uspokój się- starałem się nie warknąć, irytował mnie już.- Najpierw trzeba mieć plan. To że się nas nie spodziewa tak szybko, wcale nie oznacza, że nie będzie przygotwany.
-To co proponujesz zrobić?- spytał Jai.
-To zróbmy tak...- zacząłem.
*Po 20 minutach kłótni*
-Dobra zróbmy jak chcesz- odparł w końcu Beau.- Ale jeżeli dziewczynom stanie się krzywda to pójdzie to na ciebie.
-Wiem, nie martwcie się, damy radę- powiedziałem.- A teraz wysiadać z auta, idźcie tamtym wytłumaczcie, ja już jade.
Gdy wysiedli, ruszyłem. Jechałem jeszcze jakieś 3 minuty i pokazały się magazyny. Denerwowałem się. Nie wiedziałem, czy Nathaniel chwyci haczyk. bałem się. Zresztą jak przy każdej akcji. Dojechalem na miejsce. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę jednego z ludzi Nathaniela, który stał przed jakś ciężarówką. Wyciągnąłem broń i zacząłem do niego celować.
-Gdzie one są- warknąłem.
-Nie mów, że sam przyjechaleś- zaśmiał się.
Zachowałem kamienną twarz.
-Tak sam, chyba widzisz.
Zapukał w drzwi ciężarówki. Nagle z niej wyłonił się pół nagi Nathaniel. Skrzywiłem się, kierując broń z jednego na drugiego.
-Nie mów, że sam przyjechałeś- zaśmiał się, rozglądając się.- Myślisz, że nas pokonasz tym marnym pistoletem?- zagwidał.- Muszę cię zmartwić, ale nie pokonasz nas.
Ze wszystkich stron otoczyli mnie jego ludzie. Zaczeli się do mnie zbliżać. Pokazałem lekki strach na twarzy, kręcąc na wszystkie strony bronią, w duchu byłem szczęśliwy, że wszystko idzie zgodnie z planem. Jeden z ludzi wyrwał mi z rąk pistolet, drugi wykręcił ręce do tyłu.
-Weźcie go do środka- rozkazał Nathaniel.
Ludzie Nathaniela siłą zaciągneki mnie do środka ciężarówki. W środku były przykute do łóżka Susane i Lily. Były nagie. Lily szlochała cicho.
-Puszczajcie mnie- szarpałem się.
W tym momencie słyszałem za niedomkniętym dzwiami pojazdu strzały. Beau wskoczył do środka i gdy tylko zobaczył Lily, rzucił się w jej kierunku. Korzystając z chwli nieuwagi Roterta i jego towarzysza, kopnałem ich i wyswobodziłem się z ich uścisku. Wyciągnałem jednym ruchem nóż i dźgnąłem Roberta. Spojrzał na mnie zaskoczony i na nóż w jego piersi.
-Nie wierze, że tak łatwo dałem się podejść- opadł wykrwawiając się.
Te drugi uciekł przerażony. Podbiegłem do Susane i rozkułem ją za pomocą kluczyka który leżał na szafce.
-Wszystko okej?- spytałem ją podając jej moją bluze.
Pokiwała tylko głową i założyła szybko moją rzecz. Wstała i podbiegła do Lily, która siedziała wtulona w Beau i szlochała.
LILY
Tuliłam się do Beau, mimo że nie chciałam, ale był najbliżej mnie w tym momencie, a potrzebowałam się do kogoś przytulić. Gdy tylko przybiegła Zu, oderwałam się od Beau i w nią się wtuliłam. Widziałam jak Beau wstaje i wybiega na zewnątrz wyciągając broń. Ja nie przestawałam się tulić do Susane i szlochać.
-Już wszystko dobrze- próbowała mnie uspokoić.- Już ci się nie stanie krzywda.
-Obiecuje, nikt cię już nie skrzywdzi- James klęknął na ziemi i patrzył na moją twarz.
Zadrżałam, chłopak zdjął z siebie bluzke i podał mi ją. Patrzyłam na nią jak głupia.
-Weź ubierz ją- powiedział spokojnie, głosem przepełnionym troski.- Zakryjesz trochę ciało, później okryjemy się kocem.
Wziełam bluzkę, drżącymi rękami. Próbowałam ją założyć, ale nie dawałam rady. Susane wzieła odemnie bluzke i pomogła mi ją założyć. Cieszyłam się z powodu niskiego wzrostu, przynajmniej bluzka sięgała mi do połowy ud.
-Zaczekamy tutaj aż chłopaki przyjdą i powiedzą, że jest już bezpiecznie na dworze.
Pokiwałam głową. Nie miałam siły nic mówić. Dziękowałam w duchu, że mnie uratowali, ale przeżyłam zbyt dużą traumę, nie mogłam sobie z nią poradzić. James wstał i zaczął chodzić tam i spowrotem. Obserwowałam jego nogi i oczekiwałam na najgorsze.
==================
Jej udało mi się napisać rozdział. Mimo braku weny, mam nadzieję, że jest okej.
Pisałabym częściej, ale teraz mam taki nawał nauki, że zaczynam nie wyrabiać. Byle do Kwietnia, bo będą matury, wycieczki i połowy nauczycieli nie będzie. Mam nadzieję że to tego czasu dotrwam.
NIESTETY INFORMUJĘ WAS ŻE JESZCZE BĘDZIE MAX. 4 ROZDZIAŁY. ALE NIE MARTWCIE SIĘ, KRÓTKO PO ZAKOŃCZENIU TEJ CZĘŚCI ZACZNĘ PISAĆ II CZ MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ CIESZYCIE <3
CZYTASZ
Be Careful ~Janoskians FFPL
FanfictionCo się stanie kedy nieczego nieświadoma Lily, będzie świadkiem wojny między gangami?