Rozdział 18.

1.3K 123 2
                                    

BEAU

Czekaliśmy niecierpliwie za drzwiami pokoju. Słyszałem syk bólu Jai'a i ciche rozmowy Lily i Jamesa.

Miałem nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Nie byłem pewny czy Lily wie co robi, ale była stanowcza. Na pogotowie i tak byśmy nie zajechali bo by mogli nas zatrzymać, a tego też nie chciałem. Pozostawała więc nadzieja, że z moim najmłodszym bratem będzie wszystko dobrze.

Po około 40 minutach, które trwały dla mnie jak wieczność, Lily otworzyła drzwi.

-Jak poszło?- zapytałem, w moim głosie było słychać zdenerwowanie, które starałem się ukryć. Podniosła woreczek, w którym był pocisk i mi go podała.- Co to jest?- spytałem jak głupi.

-Pocisk z ramienia Jai'a- westchneła.- Posprzątajcie tam w pokoju i pomóżcie James'owi przenieść Jai'a do jego pokoju. Narazie musi odpoczywać, najlepiej będzie jeżeli zaśnie.

-Co ty będziesz robić- spytałem, widząc że jest blada i wymęczona.

-Ja muszę się przebrać, a później ugotować barszcz. Muszę coś mu dać, żeby mu się krew zaczeła trochę regenerować, a słyszałam, że barszcz pomaga- westchnęła.

-Pomogę ci- powiedziałem.- Jesteś bardzo zmęczona, napewno nie chcesz też pierw odpocząć?- pokręciła głową.- W takim razie pomogę ci.

-Beau nie musisz- próbowała się sprzeciwić.

-Nie ma takiej opcji- postawiłem na swoim.- Chłopaki dają sobie radę- oni pokiwali głową, na znak że się zgadzają. Dalej byli w szoku, tak jak ja, ale ja to starannie ukrywałem.- Widzisz? Teraz chodź- chwyciłem ją za rękę.- Muszę pomóc ci się przebrać. Wyglądasz jakbyś na nic nie miała siły- nie sprzeciwiała się już, widocznie zrozumiała, że i tak już postawiłem na swoim.

JAMES

Stałem dalej nad Jai'em nie mogąc sie ruszyć. Nie wierzyłem, że Lily, mimo swojego wstrętu do krwi, do którego przyznała mi się parę dni temu, zobi coś takiego. Stałem i trzymałem zdrową rękę Jai'a, który zasypiał. Z zamyślenia wyrwały mnie otwierające się drzwi. 

-Stary, mamy ci pomóc z Jai'em i posprzątaniem pokoju- powiedział Daniel.

-Jasne- odparłem.- Podacie mi temblak, ten który wysi na drzwiach?

-Jasne- Luke podał mi to o co prosiłem.

-Dzięki- powiedziałem.- Jai teraz może troche zaboleć bo muszę ci zgiąć tą rękę i założyć temblak- chłopak pokiwał lekko głową.

Podniosłem jego rękę i zgiąłem ją. Chłopak zawył z bólu. Założyłem szybko temblak i położyłem rękę na jego klatce piersiowej. Zanieśliśmy najmłodszego z Brooksów, do pokoju jego i jego bliźniaka. Luke został z nim, był wyraźnie wstrząśnięty tym, w jakim stanie jest jego brat, a ja nie miałem serca zmuszać go do zostawienia jego bliźniaka. Miałem zamiar wyjść z pokoju gdy Jai odezwał się do mnie.

-Dzięki stray- powiedział słabo.- Podziękuj też Lily, poweidz, że mam u niej dług- uśmiechnął sie słabo.

-Jasne, stary- uśmiechnąłęm sie do niego.- Musisz odpocząc, za niedługo przyjdzie Lily z barszczem więc radzę do tego czasu ci odpocząc- powiedziałem i wyszedłem.

Skierowałem się do pokoju, w którym Daniel już sprzątał.

-Już jestem- powiedziałem do Daniela.- Co cię tak bawi?- spojrzałem na przyjaciela, który zaczął się śmiać.

-Nie... nic- mówił pomiędzy jego atakami śmiechu.

-To, że jesteś starszy nie oznacza, że nie mogę ci przywalić- odparłem, próbując się nie roześmiać.

-Spokojnie, spokojnie- Daniel uniósł ręce w geście obronnym.- Po prostu przypomniała mi się sytuacja gdy szukałem Beau- podniosłem pytająco brew.- Czekaj już tłumaczę. To było tak. Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami...

-Daruj sobie ten początek- powiedziałem zrezygnowany.

-Dobra już, dobra- zaczął opowiadać.

Opowiedział o tym co zobaczył, byłem w szoku. Naprawdę, nie spodziewałem się, że Lily zrobi to. Nie żebym, mówił że nie powinna tego robić, co to, to nie. Ta dziweczyna z minuty na minutę, coraz bardziej mnie zaskakuje. Ruszyliśmy z Danielem na dół. W kuchni stał już Beau i Lily gotując barszcz. Daniel widząc ich, podbiegł do nich, zostaiwjąc worek z bródną pościelą na środku kuchni i zaczął ich "przytulać co raczej wyglądało na duszenie. Na twarzy Lily  pojawiły się rumieńce.

-Gratuluję wam i przepraszam, że tak wparowalem- zaczą mówić. O nie Daniel dostał słowotoku, teraz przez dobre 10 minut się od jego głosu nie uwolnimy.-no ale wiecie, Jai potrzebował pomowy. W ogóle to Lily jesteś niesamowita...- mówił i mówił i mówił.

LILY

*2dni później*

Chłopaki dwa ostatnie dni spędzili w tym domku, mówiąc że nie zostawią Jai'a. Dzisiaj jednak musiali jechać obadać mieszkanie więc zostałam sama z chorym chłopakiem.

-Hej Jai- uśmiechnęłam się do niego.- Jak sie czujesz?

-Hej Lily, dobrze, dziękuję- uśmiechnął się. Z każdą chwilą mówi, że ręka coraz mniej go boli. Cieszyło mnie to ponieważ miałam pewność, że nie zaszkodziłam mu. 

Rozmawialiśmy jeszcze około 10 minut. Nagle usłyszeliśmy warkot samochodów. Dokładnie samochodów. Było ich więcej niż jedno. Słysząc po ryku silników było ich prawdopodobnie 3. Spojrzałam na Jai'a pytająco on tylko pokręcił głową, jakby wiedział, że zastanawiam się czy to chłopaki. 

-Zadzwoń do Baeu i powiedz mu, że nastąpił czerwony alarm- powiedział patrzyłam jak się podnosi.- Szybko- warknął. Zrobiłąm co kazał, sam zaczłą wyciągać broń i jedną podał mi patrzyłam na niego z szokiem w oczach.

-Lily?- zapyał Beau gdy odebrał.

-Cz...czerwony alarm- wydukałam.

-Lily co jest?- zapytał niespokojnie.

-Ktoś tu przyjechał, Jai wyciąga broń i dał mi jedną- zaczełam łkać.- Co mam zrobić?- zapytałam.

-Rób to co ci każe Jai. Uważajcie na siebie, my już tam jedziemy- powiedział i rozłączył się.

-Co powiedział?- spytał Jai.

-Że mam się ciebie słuchać, że mamy uważać i że oni już tu jadą- powiedziałam on tylko pokiwał głową i myślał.

-Musimy uciec w las, w jednym miejscu...- nie dokończył ponieważ ktoś otworzył nagle drzwi i przyłożył mu pistolet do głowy. 

-Radzę ci być cicho- warknął nieznajomy.

-Cz...czego chcesz?- jąkałam się.

-Pójdziesz ze mną albo jemu stanie się krzywda.

=========================================

Dum, dum, duuum... Co zrobi Lily? Jak myślicie? ;p Możecie pisać swoje propozycje w komentarzach ;pp

Postaram się dodać wieczorem kolejny rozdzia, ale niczego nie obiecuję ponieważ mam mega dużo zadania, ale jeżeli nie dzisiaj wieczorem to jutro się pojawi rozdział, więc czekajcie z niecieroliwością ;p

Do najtępnego narazka <3

P.S. jeżeli chcecie dedykacje to pisać :3

Be Careful ~Janoskians FFPLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz