𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐈☕︎

1.3K 53 30
                                    


- Rozumiem. - Odezwałam się do Pani ginekolog, która skończyła mnie badać.

- Jest mi przykro, ale wierzę że Pani sobie poradzi. - Kobieta uśmiechnęła się do mnie pocieszająco a ja ubrałam się.

- Dziękuję, do widzenia. - Pożegnałam się i wyszłam z gabinetu.

Od razu udałam się do samochodu i wróciłam do swojego domu, aby trochę ochłonąć. W tej chwili nie wiedziałam co czuje, byłam jakby otumiona po usłyszeniu wyników badań. Weszłam powolnym krokiem do mieszkania i nie zważając na nic, rzuciłam się na kanapę w salonie. Spędziłam tak dobrą godzinę i uroniłam nawet kilka gorzkich łez.

W końcu postanowiłam się ogarnąć, więc poszłam do łazienki i zmyłam rozmazany tusz. Przebrałam się w zwykły biały t-shirt i czarne rurki z dziurami na kolanach, po czym wyszłam z domu. Nie brałam samochodu ponieważ chciałam się przejść, więc szłam teraz w stronę posiadłości Starka.

Weszłam do windy by później wyjść i udać się do salonu, w którym siedział Bóg Kłamstw.

- Hej Loki, wiesz może gdzie jest Stark? - Zapytałam bożka.

- Wyszedł gdzieś, ale niedługo powinien wrócić. - Uśmiechnął się do mnie. - Coś się stało? - Loki od razu wyczuł że coś jest nie tak i wstał z kanapy. Myślałam że jestem dobrą aktorką, albo po prostu Loki ma bardzo dobry wzrok.

- Nic wielkiego, mam gorszy humor. Tylko tyle. - Wzruszyłam ramionami i wymusiłam lekki uśmiech.

- Wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć? - Zapytał i podszedł bliżej, delikatnie łapiąc mnie za ramiona.

- Wiem. - Westchnęłam. - Ale chciałam najpierw porozmawiać z wujkiem, rozumiesz prawda? - Spojrzałam na jego zmartwiony wyraz twarzy.

- Oczywiście że tak. Zrobić ci herbaty? - Zapytał i podszedł do wyjścia z salonu.

- Tą którą ci podpijałam? - Uśmiechnęłam się szeroko.

- Właśnie taką. - Bożek odwzajemnił uśmiech i zaśmiał się.

Przeszliśmy razem do kuchni, gdzie usiadłam na krześle a Loki wstawił wodę w czajniku.

- Wiesz że mogłaś poprosić o nią, zamiast mi jej podbierać? - Zapytał z uśmiechem, wspominając o tym jak wiele razy moczyłam usta w jego filiżance bez pozwolenia.

- Pewnie byś mnie spławił, po za tym kradzione lepiej smakuje. - Uśmiechnęłam się w wyraz dwuznaczny, natomiast Loki śmiejąc się pokręcił głową.

- Oczywiście. - Powiedział i zaparzył herbatę w dwóch zgrabnych filiżankach. - Proszę. - Podając mi ją, puścił oczko do mnie i dosiadł się obok.

- Dziękuję przystojny dżentelmenie. - Uśmiechnęłam się unosząc brwi i po kilku sekundach zaśmiałam się.

- Przystojny to mało powiedziane, mógłbym rzec. - Podparł się na dłoni.

- No jasne. - Prychnęłam śmiechem, przewracając oczami.

Po tej mało znaczącej rozmowie z Lokim, zrobiło mi się lepiej i przestałam tak bardzo przejmować tym, co usłyszałam od pani ginekolog.

- Hej, co tu się dzieje. - Do kuchni wszedł Stark.

- No w końcu, gdzie byłeś? - Zapytałam i wstałam z krzesła, by się z nim przywitać.

- Podjechałem do znajomego, potrzebował mojej pomocy w pewnej sprawie. - Wzruszył ramionami.

Kiwnęłam głową i wróciłam na miejsce. Upiłam łyka herbaty i zatraciłam się w jej boskim smaku.

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz