𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐕𝐈☕︎

1.2K 57 5
                                    

Mijały kolejne dni a ja nie wychodziłam z domu. Stark dzwonił do mnie codziennie, pytając się czy wszystko w porządku, oczywiście odpowiadałam mu że mam się dobrze i mam po prostu wiele spraw na głowie. Nie chciałam nikogo widzieć, chciałam być kompletnie sama. Każdy ma czasami taki stan załamania, prawda?

Wstałam leniwie z kanapy i przez przypadek zrzuciłam kilka pustych kartonów po pizzy. Westchnęłam i pozbierałam je, po drodze wyrzucając do kosza na śmieci.

Czułam ogromną tęsknotę do Boga Kłamstw, jednakże byłam tak uparta, że nie potrafiłam ot tak się z nim spotkać.
Postanowiłam w końcu się ogarnąć i po kilku dniach nie brania kąpieli, w końcu to uczyniłam. Przebrałam się w zwykły szary dres i nałożyłam na stopy białe nike sięgające za kostkę.

Przed wyjściem posmarowałam jeszcze swoją twarz kremem, przez to że skóra na niej była strasznie wysuszona. Patrzenie na moje odbicie było teraz nie miłym doświadczeniem, wyglądałam okropnie. Blada jak trup, oczy podkrążone z sińcami wokół. Otrząsnęłam się i wyszłam z domu.

Powolnym krokiem przemierzałam kolejne uliczki, spoglądając nie obecnym wzrokiem na mijających mnie ludzi.
Mój wzrok zatrzymał się na budce z różnymi artykułami, gdzie na głównej stronie gazety umieszczony był Stark z pozostałymi bohaterami. Zaciekawiona zatrzymałam się i poprosiłam sprzedawcę o jeden egzemplarz. Westchnęłam i po próbie rozczytania napisów zrezygnowałam, moje oczy były tak zmęczone że wolałam czytanie zostawić na później w domu.

Moje serce zaczęło szybciej bić a oddech stał się nierównomierny. Rozejrzałam się dookoła i niestety już wiedziałam co się ze mną dzieje. Złapał mnie atak paniki, który doświadczyłam kilka razy w życiu, najwcześniej wtedy kiedy byłam podłamana psychicznie.

Zaczęłam panikować, dłonie zaczęły mi się trząść a na czole zaczął występywąć pot. Próbowałam normalnie oddychać jednak nie udawało mi się, a w chwili gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, przestałam w ogóle łapać powietrza.

- Sarah spokojnie, jestem tu. - Dopiero po głosie rozpoznałam że to Loki.

Spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem i w głębi duszy chciałam stąd zniknąć, chciałam zniknąć z jego pola widzenia aby nie mógł patrzeć na mnie, będąca w tym stanie.

- Co się dzieje, jak mogę ci pomóc. Błagam. - Loki miał bardzo przygnębiony i zmęczony wyraz twarzy a głos zdesperowany.

Chciał mi pomóc, a ja nawet nie potrafiłam wydobyć z siebie pojedynczego dźwięku.

- Zabierz mnie stąd... Proszę. - Wydobyłam z siebie te kilka słów z wielką trudnością.

Bożek kiwnął szybko głową i wziął mnie na ręce, w stylu panny młodej. Obezwładniona wtuliłam się w jego tors i zamknęłam oczy. Loki teleportował nas do mojego domu, jednak poczułam się jeszcze gorzej i czując jak oplata mnie zimny pot, straciłam przytomność.

     
                                 ***

Słyszałam męski głos który odbijał się echem w mojej głowie, był niewyraźny i przytłumiony. Uchyliłam swoje powieki i pierwsze co zobaczyłam to zmartwioną twarz Boga Kłamstw. Gdy przyjrzałam mu się bardziej, zauważyłam jak jego twarz połyskuje od zimnego potu a wokół oczu były sińce... i mimo że wyglądał na chorego, nadal wyglądał jak Bóg piękna.

- Powiedz mi że lepiej się już czujesz, proszę. - Dopiero teraz zauważyłam iż Bożek ściska w swoich dłoniach moją, tak drobną w porównaniu do niego.

Uśmiechnęłam się słabo i podparłam na poduszce.

- Tak. - Odkaszlnęłam ponieważ zabrzmiałam jak ropucha. - Tak, czuje się już lepiej a ty jak się czujesz? Wyglądasz na chorego. - Zmartwiłam się jego stanem.

- To nie przez chorobę, my Bogowie nie chorujemy... Zazwyczaj, ale to nie ważne, co ci się stało? - Loki zapytał i podał mi szklankę wody którą od razu opróżniłam.

- Mam nadzieję że szybko ci przejdzie ten stan a tego czego byłeś świadkiem, to Atak paniki, czasami się zdarza. - Wzruszyłam ramionami.

- Sarah, ja myślałem że ty umierasz. - Powiedział będąc całkiem poważnym. - Wyglądałaś jak trup, przelewałaś mi się przez ramiona. - Wyliczał a w jego oczach dało się zauważyć zbierające się łzy. - I wiesz co? Ja to czułem, czułem to tak bardzo, w jakim stanie byłaś i nie potrafię tego wytłumaczyć.

Zatkało mnie. Kompletnie odebrało mi mowe. Wpatrywałam się w Bożka który był u kresu łez i bez zastanowienia wtuliłam się w niego.

Nie wiem jak to możliwe, ale w momencie kiedy przytuliłam się do Lokiego, moje zmartwienia odeszły w cień a samopoczucie tak bardzo polepszyło.

- Tak mocno tęskniłem, nie odzywałaś się przez tyle dni. Czułem jakby mijały miesiące i lata. Myślałem że potrzebujesz samotności więc chciałem cie zostawić, chociaż że to tak bolało. - Powiedział mocniej mnie w siebie wtulając.

- Przepraszam, nie wiem co mogę powiedzieć. Czasami jestem na prawdę głupia. - Wyznałam. Nie wiedziałam że Loki jest w stanie tak bardzo to przeżyć.

Bóg Kłamstw jest na prawdę mocno emocjonalną osobą i zapewne nie pokazuje tego byle komu.

- Cieszę się że już jest w porządku, bo tak jest prawda? - Odsunął się kawałek by spojrzeć w moje oczy.

- Tak, już wszystko jest w porządku, na prawdę. - Uśmiechnęłam się delikatnie, co Bożek odwzajemnił.

- Więc przyjdziesz dzisiaj do nas? - Zapytał z nadzieją w oczach.

Kiwnęłam głową zgadzając się, co bardzo go uszczęśliwiło.

- W takim razie mogę cię zostawić samą? Muszę coś załatwić, ale obiecuje że od razu po tym, wrócę po ciebie razem ze Starkiem. - Wstał i poprawił szybko swoje włosy, które opadły mu na twarz.

- Oczywiście. - Odpowiedziałam krótko i również chciałam wstać aby odprowadzić go do wyjścia, jednak mężczyzna mi na to nie pozwolił.

- Ty musisz leżeć i odpoczywać, ja sam potrafię trafić do wyjścia. - Zaśmiałam się na jego zachowanie, które było tak cholernie urocze.

Loki ucałował mój policzek na pożegnanie i choć to było normalne przy żegnaniu, to zawstydziłam się i oblałam różowym rumieńcem.

- Uwielbiam gdy się rumienisz Stark! - Krzyknął gdy już zdążył opuścić mój pokój.

Fuknęłam pod nosem i zakryłam po czubek głowy kołdrą. Brakowało mi tego debila tak bardzo i jestem szczęśliwa że w końcu się zobaczyliśmy, nawet jeśli początek nie był specjalnie miły dla nas obojga.

Westchnęłam gdy zobaczyłam że dochodzi 15 po południu, jednak czując ogromne zmęczenie poddałam się i zasnęłam. Było mi przyjemnie i czułam się dobrze, a wszystko to przez spotkanie i zobaczenie twarzy Boga Kłamstw. W tym momencie uświadomiłam sobie, jak bardzo nie chce go stracić.

____________________________________

Hejka, rozdział dzisiaj odrobinę krótszy niż zazwyczaj, ale jutro za to wrzucę drugi.

Robiliście coś dzisiaj ciekawego?
Bo ja wstałam dość wcześnie i jechałam na zakupy, później zrobiłam dwóm osobom kolczyka i po tym robiłam obiad.

Było dość ciekawie haha

A tak po za tym widzieliście media?
Loki nawet jak jest chory to wygląda tak niesomowicie😩

Miłego wieczoru<33

Rozdział liczy 987 słów

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz