𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐗𝐕𝐈☕︎

1.2K 56 24
                                    


- Witam z powrotem, Panno Stark. - Uśmiechnął się z przekąsem, spoglądając na mnie gdy odkrył moją kryjówkę.

Uśmiechnęłam się niewinnie i wyszłam powoli z kanapy.

- Byłam pewna, że chcesz pobawić się w chowanego. - Palnęłam głupio.

- I jak widać wygrałem, więc poproszę cie teraz o moją nagrodę. - Uśmiechnął się szeroko, za to ja posłałam błagające o pomoc spojrzenie, w stronę Avengers.

Westchnęłam kiedy odwrócili ode mnie wzrok, śmiejąc się pod nosem. Zostałam z tym sama.

- Możemy załatwić to inaczej kochanie? - Próbowałam przymilić się do jego osoby, jednak na marne.

- Za mną i bez żadnych sztuczek. - Po groził mi palcem i ruszył w stronę wyjścia z salonu.

Z westchnięciem poszłam za nim, na odchodne wystawiając pozostałym środkowego palca, w podzięce za brak pomocy z ich strony.

- Kochanie. - Zaczęłam słodkim głosem. - Może zrobię herbatki?

- Nie chce herbatki, chce ciebie. - Nie odpuszczał.

Zaprowadził mnie do jego sypialni i zakluczył drzwi, na wypadek gdyby ktoś miał wejść.

- Uciekłaś mi a mieliśmy umowę. - Zaśmiał się i przyjrzał mojej kruchej sylwetce.

- Wybacz, to przez alkohol. - Uśmiechnęłam się niewinnie.

- Nie zwalaj winy na alkohol złotko. - Pokręcił palcem i podszedł do mnie.

Przejechał opuszkami swoich palców wzdłuż mojej szyji, co było bardzo przyjemne.

- Będziesz już grzeczna? - Zapytał wprost do mojego ucha, przez co przebiegł mnie silny dreszcz.

Kiwnęłam głową w zgodzie i wpiłam się gwałtownie w jego usta. Mężczyzna warknął oddając pocałunek i naprowadził nas do łóżka.

- Ściągamy nasze wyjątkowo wygodne dresy skarbie, i to już. - Mruknął, ściągając szybko z siebie bluzę.

Jako iż siedział na mnie, miałam idealny widok na jego boski tors i brzuszek. Zanim poszłam w jego ślady, przejechałam dłonią po jego delikatnie zarysowanych mięśniach, przez co wzdrgnął się na mój dotyk. Uśmiechnęłam się cwano i podniosłam delikatnie, również zrzucając z siebie bluzę. Potem juz tylko znikały z nas spodnie razem z bielizną, ukazując nas w pełni nagich. Nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku, by później przyciągnąć się do namiętnego pocałunku.

Nasze języki poruszały się w zmysłowym tańcu, walcząc również o dominację. Nasze usta opuszczały po kolei jęki oraz warknięcia, przez odczuwalną przyjemność. Loki nie zamierzał dłużej zwlekać i już po chwili poczułam, jak wbił się we mnie mocno swoim twardym członkiem. Nabrałam więcej powietrza do moich ust i dorównałam szybkości pchnięć Bożka.
Kochaliśmy się do utraty sił, doznając przy tym niezliczonej ilości orgazmów a teraz leżeliśmy spokojnie, objęci w swoich ramionach.

- Kocham cię wredoto. - Szepnął do mojego ucha a następnie ucałował moje czoło z delikatnością.

- Ja ciebie też kocham, cholero. - Zaśmiałam się i uniósłam wzrok na jego piękną twarz.

Nasz spokój został przerwany z chwilą, kiedy ktoś postanowił zapukać do drzwi Bożka. Loki jęknął zniechęcony, jednak wstał narzucając na siebie szlafrok.
Zakryłam się szczelniej kołdrą i spoglądałam w stronę drzwi, do których zmierzał powolnym krokiem Bóg Kłamstw.

- Wybacz jeśli przeszkadzam. - Zaczął Thor, kiedy Loki uchylił drzwi. - Ale mam do przekazania list.

Bóg piorunów podał Lokiemu kopertę i odszedł, ówcześnie posyłając mi przez ramię Lokiego uśmiech, który jestem pewna iż mówił "nieźle cię wymęczył". Zawstydziłam się delikatnie.

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz