- Loki co ci jest? - Zapytałam Bożka który od samego mojego przyjścia, nie odezwał się do mnie słowem przez CAŁE 10 minut.Brunet wzruszył ramionami, patrząc na mnie obojętnie, więc westchnęłam bezradnie. Usłyszeliśmy ciche trzaśnięcie drzwiami a po chwili do salonu weszli cali mokrzy Bucky ze Starkiem.
- Chcecie może herbaty? - Zapytał Barnes, wycierając swoje włosy szarym ręcznikiem.
- Z chęcią. - Odpowiedziałam posyłając mu lekki uśmiech, który odwzajemnił i puścił mi oczko.
- Ja jednak wolę zostać przy piwku. - Stwierdził Tony co spotkało się z moim prychnięciem.
- A ty Loki? - Bucky spojrzał na Boga Kłamstw.
- Podziękuję. - Odparł zielonooki obdarowując go dość nieciekawym spojrzeniem.
- Jak sobie chcesz. - Bucky wzruszył ramionami na Bożka. - Masz ochotę iść ze mną? - Tym razem odezwał się do mnie.
- Jasne. - Wstałam z kanapy i idąc za mężczyzna, zastanawiałam się nad zachowaniem mojego przyjaciela, bo chyba tak Lokiego mogę nazwać.
- Ile słodzisz? - Bucky spojrzał na mnie przygryzając lekko wargę.
- Cztery. - Odpowiedziałam powstrzymując się od uśmiechu.
- Brakuje ci osłody w życiu, że tyle słodzisz? - Mężczyzna zaśmiał się i zalał wrzątkiem torebki herbaty.
- Jeśli chodzi o herbatę, to różnie słodzę, zdarza się nawet że wogóle nie dodaje cukru. - Przyznałam i oparłam się biodrem o blat.
Bucky mieszając porujący napój, nie odciągał ode mnie swojego uważnego wzroku. Uśmiechałam się widząc jak mężczyzna przybliża się do mnie. Barnes był przystojnym i miłym facetem, będąc szczerą, podobał mi się.
- Co myślisz o tym, abyśmy się jutro spotkali? Tylko we dwoje? - Nachylił się nade mną i uśmiechnął flirtownie.
- Mi pasuje. - Odpowiedziałam śledząc jego wzrok.
Bucky przysunął się do mnie tak, że nie mogłam już od niego uciec, ale czy w ogóle chciałam? Mężczyzna ustawił swoje ręce na blacie po moich bokach.
- Wiesz...- Barnes Odezwał się i zagryzł wargę. - Ja...- Mężczyzna nie dokończył ponieważ strącił swoją prawą dłonią herbatę.
Syknął przez ból spowodowany poparzeniem i szybko mnie odciągnął na bok.
- Bucky, uważaj bardziej. - Mruknęłam. - Pokaż to. - Rozkazałam więc wyciągnął rękę w moją stronę.
Udałam się z mężczyzną do łazienki i nakazałam aby trzymał rękę pod kranem. Puściłam zimną wodę i wyciągnęłam apteczkę, z szafki pod zlewem, tak jak pokierował mnie Bucky.
Zakręciłam wodę i założyłam opatrunek na dłoń Barnesa.- Dziękuję. - Powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
- To nic takiego. - Zaśmiałam się krótko. - Jak byś nie mógł wylać tej herbaty na swoją metalową rękę. - Prychnęłam i przewróciłam oczami, na co Bucky się zaśmiał.
- Też racja. - Odezwał się nie spuszczając ze mnie swojego wzroku.
Odwróciłam głowę w stronę drzwi, ponieważ ktoś je otworzył. Loki stał i wpatrywał się w nas z obojętnym wyrazem twarzy a jego oczy były lekko podkrążone i zaczerwienione. Zmrużyłam swoje oczy.
- Wybaczcie, myślałem że nikogo tu nie ma. - Odezwał się i wyszedł.
- Jest trochę dziwny. - Bucky stwierdził i z powrotem spojrzał na mnie.
CZYTASZ
Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||
FanfictionSarah i Bóg Kłamstw spotykają pewne przeszkody, na swojej drodze do szczęścia... Co oczywiście dręczy ich i niepokoi. Dwudziesto-letnia już dziewczyna, postanawia odsunąć się od bliskich niej osób, ale czy to dobry pomysł? Czy skutek tego działania...