𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐈𝐈𝐈☕︎

1.2K 51 59
                                    


- Loki co ci jest? - Zapytałam Bożka który od samego mojego przyjścia, nie odezwał się do mnie słowem przez CAŁE 10 minut.

Brunet wzruszył ramionami, patrząc na mnie obojętnie, więc westchnęłam bezradnie. Usłyszeliśmy ciche trzaśnięcie drzwiami a po chwili do salonu weszli cali mokrzy Bucky ze Starkiem.

- Chcecie może herbaty? - Zapytał Barnes, wycierając swoje włosy szarym ręcznikiem.

- Z chęcią. - Odpowiedziałam posyłając mu lekki uśmiech, który odwzajemnił i puścił mi oczko.

- Ja jednak wolę zostać przy piwku. - Stwierdził Tony co spotkało się z moim prychnięciem.

- A ty Loki? - Bucky spojrzał na Boga Kłamstw.

- Podziękuję. - Odparł zielonooki obdarowując go dość nieciekawym spojrzeniem.

- Jak sobie chcesz. - Bucky wzruszył ramionami na Bożka. - Masz ochotę iść ze mną? - Tym razem odezwał się do mnie.

- Jasne. - Wstałam z kanapy i idąc za mężczyzna, zastanawiałam się nad zachowaniem mojego przyjaciela, bo chyba tak Lokiego mogę nazwać.

- Ile słodzisz? - Bucky spojrzał na mnie przygryzając lekko wargę.

- Cztery. - Odpowiedziałam powstrzymując się od uśmiechu.

- Brakuje ci osłody w życiu, że tyle słodzisz? - Mężczyzna zaśmiał się i zalał wrzątkiem torebki herbaty.

- Jeśli chodzi o herbatę, to różnie słodzę, zdarza się nawet że wogóle nie dodaje cukru. - Przyznałam i oparłam się biodrem o blat.

Bucky mieszając porujący napój, nie odciągał ode mnie swojego uważnego wzroku. Uśmiechałam się widząc jak mężczyzna przybliża się do mnie. Barnes był przystojnym i miłym facetem, będąc szczerą, podobał mi się.

- Co myślisz o tym, abyśmy się jutro spotkali? Tylko we dwoje? - Nachylił się nade mną i uśmiechnął flirtownie.

- Mi pasuje. - Odpowiedziałam śledząc jego wzrok.

Bucky przysunął się do mnie tak, że nie mogłam już od niego uciec, ale czy w ogóle chciałam? Mężczyzna ustawił swoje ręce na blacie po moich bokach.

- Wiesz...- Barnes Odezwał się i zagryzł wargę. - Ja...- Mężczyzna nie dokończył ponieważ strącił swoją prawą dłonią herbatę.

Syknął przez ból spowodowany poparzeniem i szybko mnie odciągnął na bok.

- Bucky, uważaj bardziej. - Mruknęłam. - Pokaż to. - Rozkazałam więc wyciągnął rękę w moją stronę.

Udałam się z mężczyzną do łazienki i nakazałam aby trzymał rękę pod kranem. Puściłam zimną wodę i wyciągnęłam apteczkę, z szafki pod zlewem, tak jak pokierował mnie Bucky.
Zakręciłam wodę i założyłam opatrunek na dłoń Barnesa.

- Dziękuję. - Powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.

- To nic takiego. - Zaśmiałam się krótko. - Jak byś nie mógł wylać tej herbaty na swoją metalową rękę. - Prychnęłam i przewróciłam oczami, na co Bucky się zaśmiał.

- Też racja. - Odezwał się nie spuszczając ze mnie swojego wzroku.

Odwróciłam głowę w stronę drzwi, ponieważ ktoś je otworzył. Loki stał i wpatrywał się w nas z obojętnym wyrazem twarzy a jego oczy były lekko podkrążone i zaczerwienione. Zmrużyłam swoje oczy.

- Wybaczcie, myślałem że nikogo tu nie ma. - Odezwał się i wyszedł.

- Jest trochę dziwny. - Bucky stwierdził i z powrotem spojrzał na mnie.

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz