𝐜𝐡𝐚𝐩.𝐕𝐈𝐈☕︎

1.3K 47 34
                                    


- Moja najdroższa, wróciłem. - Usłyszałam delikatny głos Lokiego. Na jego słowa zrobiło mi się tak ciepło na sercu. - Musisz już wstać, Stark czeka na zewnątrz.

Otworzyłam oczy i od razu uśmiechnęłam się szeroko.
Loki spoglądał na mnie lekko pochylony, z wypisanym szczęściem na twarzy.

- Już wstaje, mogła bym się jeszcze tylko szybko przebrać? - Zapytałam i wstałam z pomocą Bożka. Loki kiwnął głową.

- Na co czekasz? - Odezwałam się po chwili, spoglądając na stojącego na przeciwko mnie Boga Kłamstw.

- Ah, czyli mam cię zostawić samą? - Posłał mi zawadiacki uśmiech. Przewróciłam oczami i wypchnęłam go za próg mojej sypialni.

Przebrałam się w białe dresy i do tego dobrałam czarną bluzę z nike. Założyłam na stopy zwykle sportowe buty i wyszłam z pokoju.

- Już możemy iść. - Powiedziałam do Bożka po czym opuściliśmy mieszkanie.

- Cześć kochanie. - Tony podszedł do mnie i przytulił mocno do siebie. Odwzajemniłam uścisk, czując jak stęskniłam się za swoim głupim wujkiem. - Cieszę się że w koncu się spotkaliśmy gnido.

Zaśmiałam się razem z Bożkiem na jego słowa. Od razu po przywitaniu pojechaliśmy do Stark Tower. Usiadłam na kanapie w salonie razem z Tonym, Loki za to zostawił nas samych i zniknął gdzieś w kuchni.

- Jelonek wyciągnął mnie dzisiaj na targ. Oszalał kompletnie. - Mężczyzna poskarżył się. Czyli to Loki miał na myśli, że musi coś załatwić.

- Proszę i smacznego. - Bożek wrócił z pełnymi talerzami.

Dwa mieściły się w jego dłoniach a trzy pozostałe unosiły się za nim w powietrzu. Nie zdziwiło mnie to tak bardzo, w końcu Loki zajmuje się magią i nie raz tego doświadczyłam.

- Potrzebujesz teraz dużo witamin. - Powiedział i puścił mi oczko.

Spojrzałam na porozkładane przede mną talerze. Były na nich pokrojone różne warzywa i owoce, a również po chwili dołączył do nich świeżo wyciskany sok z pomarańcz.

- Jelonek się postarał. - Skomentował Stark i po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Oo, przyjechała moja pizza. - Uśmiechnął się i wstał.

- Ty masz zjeść warzywka i owoce, moja droga. - Loki pokiwał na mnie palcem wskazującym i dosiadł obok.

- Wiem, dziękuję. - Odpowiedziałam i zaczęłam pomału jeść.

- U nas w Asgardzie często mieliśmy takie uczty z warzyw i owoców, przeważnie z owoców. - Odezwał się po chwili i również sięgnął po kawałek mango.

- Nie macie tam słodyczy? - Zapytałam z ciekawości.

- Nie mamy. - Powiedział śmiejąc się.

- Może dlatego wcześniej byłeś taki gorzko nastawiony do wszystkiego. - Zażartowałam z niego na co przewrócił oczami.

- Chcecie kawałek? - Tony usiadł i wziął pierwszy trójkącik pizzy.

- Podziękujemy. - Odpowiedział za nas oboje Bożek.

- Jak tam chcecie, więcej dla mnie. - Wzruszył ramionami.

- Żebyś nie pękł. - Zaśmiałam się. - A właśnie, gdzie Thor? Ponoć nadal jest na ziemi. - Przypomniałam sobie o bracie Lokiego.

- Cóż... Ma teraz dużo spraw na głowie, dlatego go z nami aktualnie nie ma. - Stark odkaszlnął a Loki kiwnął delikatnie głową w zgodzie.

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz