40 lat później...
Smukłe ciało 80-latki spoczywało na ogromnym łożu. Towarzyszyli jej bliscy, kochający mąż który był wspaniałym władcą, córka która była potężną Boginią oraz syn, który był Bogiem przyszłości i przywódcą najlepszych wojowników.
Na ich twarzach widoczny był grymas bólu. Nie chcieli się z nią rozstawać, jeszcze nie teraz. Niestety los postanowił odebrać im tak ważną dla nich osobę.
- Kocham was najmocniej na świecie. - Sarah uśmiechnęła się delikatnie.
Jej serce bolało. Nie chciała, jako ostatnie widzieć ból wypisany na twarzach jej dzieci oraz męża, choć wiedziała że trudno jest im się teraz uśmiechać.
- Mamo my ciebie też kochamy. - Odpowiedziała Delilah, 58-letnia córka która nadal wyglądała jakby miała jedynie 18 lat. Nic dziwnego, w końcu była Boginią, jak jej młodszy Brat Fenix Bogiem.
- Jesteś naszym promykiem. - Powiedział Fenix, w głowie smutno dodając..."promykiem który już gaśnie"
- Nie mogę uwierzyć, jak szybko przeminęły nam te lata. - Stwierdził Bóg Kłamstw z delikatnym uśmiechem. - Chciałbym przeżyć z tobą całe moje życie. - Dodał smutno.
- Wiedziałeś na co się piszesz, wiążąc się z człowiekiem. - Kobieta zażartowała.
- Humor cię nie opuszcza co?- Loki uniósł swoją brew w górę, posyłając jej delikatny uśmiech.
- Oczywiście, nie będę przecież płakać. - Prychnęła, na co każdy mimowolnie się zaśmiał. Sarah poczuła ulgę, że chociaż troszkę się rozluźnili.
- Delilah, Fenix?- Loki zwrócił się do dzieci, na co kiwnęły głową i pożegnały się z matką. Zajęło to dużo czasu, ale kto żegnał by się z bliską osobą kilka minut, wiedząc że już więcej się z nią nie zobaczy?
- Spokojnie, matka was będzie nawiedzać w snach. - Sarah zaśmiała sie na koniec i pomachała słabo do, opuszczających komnatę, zapłakanych dzieci.
Loki pokręcił głową na boki, uśmiechając się mimowolnie. Przez cały ten czas trzymał jej kruchą dłoń, gładząc kciukiem jej wierzch.
- Jesteś cudowną istotą. - Zaczął Loki, wpatrując się w bladą twarz, Kobiety swojego życia.
Mimo iż była staruszką, patrząc na to pod względem wieku człowieka, to jej skóra była gładka, włosy zdrowe i lśniące choć biało siwe. Swój wygląd zawdzięczać mogła źródełkom uzdrawiającym, niestety owe źródełka na długo nie „utrzymają ludzkiej istoty".
- Pokochałaś mnie, wydałaś na świat dwóch potężnych Bogów i kroczyłaś przez cały ten czas u mego boku, jako moja pierwsza i jedyna małżonka, matka moich dzieci oraz godna Królowa. - Loki zrobił chwile przerwy, by ucałować dłoń Sarah. - Wiele lat temu nie wiedziałem, że można tak bardzo się zakochać. Ale ty to zmieniłaś. Tak bardzo boli mnie myśl, że zostanę sam bez ciebie, bo ty już odchodzisz. - Loki przełknął bolesną gule w gardle. - Będę tęsknił jak jeszcze nigdy w życiu nie tęskniłem, każdego wieczora będę błagał byś choć na chwile pojawiła się obok i mnie przytuliła, każdego ranka bym obudził się przy tobie i mógł pocałować twoje usta. - Sarah nie wiedziała co ma powiedzieć, Loki na dobre się rozpłakał.
Po jego polikach spływały kolejne i kolejne łzy a oczy od płaczu już lekko się zaczerwieniły.
- Loki, kochanie. - Sarah szepnęła i dotknęła swoją dłonią, polik Boga.
- To nic. - Zaśmiał się Loki przez łzy. - Chciałbym żebyś wiedziała jak bardzo cię kocham...mam nadzieje, że tam gdzie trafisz na spoczynek, będzie godnym ciebie miejscem i może ja trafie w te same miejsce?- Zapytał na koniec z pełnym nadziei uśmiechem. - Ale niestety będziesz musiała na mnie troszkę poczekać, promyczku.
- Loki, głupcze przestań już płakać. Ja ciebie też kocham, niemal boleśnie. Dziękuje za te wszystkie chwile, złe czy dobre. Jestem szczęśliwa, że mogłam kroczyć u twego boku, że staliśmy się tak piękną rodziną i oboje stworzyliśmy dwóch urwisów, które w przyszłości będą chronić naszych światów i ich mieszkańców. - Sarah uśmiechnęła się słabo a po jej poliku skapnęła samotna łza. Obiecała że nie będzie płakać, ale nie dała rady.
Sarah czując jak resztki sił ją opuszczają, wzrokiem wybłagała Boga Kłamstw, by pochylił się nad nią.
Ich usta zetknęły się ten ostatni raz, chcąc nacieszyć się tą chwilą. Ich łzy złączyły się, mocząc całe ich poliki. Loki z trudnością oderwał się od jej ust.
- Kocham cię Sarah. - Szepnął.
- Kocham cię Loki. - Kobieta uśmiechnęła się ten ostatni raz, by po chwili przymknąć swoje powieki i udać się na spoczynek wieczny.
Loki zapłakał żałośnie, tuląc do siebie ciało swojej żony. Będzie musiał wziąć się w garść, jakoś przeżyć swą żałobę. W końcu jest Królem i ojcem dwójki Bogów. Jest potrzebny... Tak, jak pragnął tego od zawsze.
_______________________
Płakałam, płakałam pisząc to.
Chciałabym podziękować wam wszystkim, którzy dotrwali końca i za wszystkie miłe komentarze. To dla mnie bardzo wiele znaczy i przepełnia mnie radość, wiedząc że podobają się komuś moje wypociny❤️
Odnosząc się jeszcze do tej książki, nie mogę uwierzyć że rozstaje się z moją drogą Sarah. Szczerze polubiłam tą babkę.
Jest mi przykro Lokiego ale wiem że chłop da radę, jest silny tak jak dwójka jego i Sarah dzieci. Przysięgam że nie musicie się o nich martwić ;')Pierwsza i druga część tej książki, są moimi pierwszymi pracami na „poważnie" i czuje w pewnym sensie smutek, kończąc jej pisanie. Na szczęście znajdzie się miejsce na nowe opowiadania ^^
Wesołych i bezpiecznych świąt kochani❤️
Do zobaczenia!
CZYTASZ
Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||
FanfictionSarah i Bóg Kłamstw spotykają pewne przeszkody, na swojej drodze do szczęścia... Co oczywiście dręczy ich i niepokoi. Dwudziesto-letnia już dziewczyna, postanawia odsunąć się od bliskich niej osób, ale czy to dobry pomysł? Czy skutek tego działania...