Chap.XXXI

747 39 9
                                    

Kilka lat później...

- Deeeee...Lilahh!- Wydarłam gębę jak nienormalna.

Wyobraźcie sobie że wasze czteroletnie dziecko postanowiło sobie, wspiąć się po zasłonach, usiąść sobie elegancko na szafie i rzucać stamtąd kamyczkami w cenny wazon.

- Hej mamusiu. - Dziewczynka pomachała do mnie uśmiechając się promiennie.

Złapałam się za głowę, po czym ruszyłam zdjąć tego małego głupka za nim coś sobie zrobi. 

- Szukałam cię po całym królestwie. - Mruknęłam i pocałowałam ją w główkę.

- Przepraszam mamuś. - Delilah zrobiła maślane oczka, wiedziała co robi spryciara.

- No już dobrze. - Westchnęłam.

Tak było odkąd skończyła dwa latka.  Już wtedy zaczęła rozrabiać, wspinać się i nie wiadomo co jeszcze. Rozwija się szybszym tempem od innych dzieci i jak na swój wiek, jest inteligentniejsza od niejednego nastolatka. Trochę mnie to przeraża, ale co mogę zrobić. Przejęła w większości geny Bogów.

- Co tu się dzieje. - Przez drzwi wleciał zmachany Loki. Za każdym razem rozbawiał mnie ten widok.

- Już nic, zdążyłam opanować sytuacje. - Zaśmiałam się i ucałowałam polik ukochanego.

- Delilah, ile razy ci mówiłem żebyś matki nie stresowała. - Bożek pomachał małej palcem przed twarzą.

- Tatusiu to był ostatni raz. - odparła stanowczym głosem, zapewne chcąc podkreślić ważność swoich słów.

- Przy ostatnim setnym razie przestałem liczyć. - Loki westchnął i wziął ode mnie małą. - Idziemy na spacer?

- Tak! - Delilah tak bardzo się ucieszyła, że niemal wyrywała się z ramion Lokiego.

- Dobrze kochanie, ty pójdziesz z tatą na spacer a mama uda się do babci na herbatę. - Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili pożegnałam tych dwóch głupków.

Przynajmniej trochę od nich odpocznę, psychicznie jak i fizycznie a herbata z teściową to coś, czego właśnie teraz potrzebowałam.

Pov. Loki

- Skarbie. - Zwróciłem się do córeczki kroczącej u mego boku.

- Tak tatusiu?

- Nauczę cię czegoś fajnego, wydaje mi się że szybko załapiesz. - Uśmiechnąłem się a Delilah pokiwała chętnie głową.

- Patrz uważnie. - Poleciłem i uklęknąłem na przeciw córki.

Wyciągnąłem przed siebie obie dłonie i skupiłem się. Po chwili z moich dłoni buchnął nieszkodliwy, zielonkawy płomień.

- Woo. - Delilah jak zaczarowana wpatrywała się w płomień, który powoli przeistaczał się w tańczącą pare. - Też tak będę umieć?

- Jasne kochanie. - Ruchem lewej dłoni zgasiłem płomień. - Teraz twoja kolej. Wyciągnij przed siebie dłonie, tak jak ja to uczyniłem przed chwilą. - Delilah wykonała pospiesznie moje polecenie. - Musisz się skupić, myśleć o tym co chcesz stworzyć. Na początku żeby było tobie łatwiej, możesz zamknąć oczy i wyobrazić sobie jakąś małą, nieskomplikowaną rzecz.

Delilah kiwnęła głową i zamknęła swoje intensywnie zielone oczy. Widać było po jej drobnej twarzy, że trudno jest jej się skupić.

- Spokojnie, kontroluj swój oddech. - Pogładziłem delikatnie jej plecki. Uśmiech sam cisnął mi się na usta, widząc jak cudowną istotkę stworzyliśmy z Sarah.

Kneel Before You~Loki Laufeyson ||2||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz