14.

602 29 28
                                    

*Hange Pov*

-Ognia! - Krzykną Erwin.

Setki włóczni wystrzeliło i przecięło ciało ogromnej blondwłosej istoty, blokując jej jakiekolwiek ruchy.

-Ognia! Wystrzelić wszystko! - Dodał głośno po chwili.

Pociągnęłam za linkę i kolejne włócznie na wystrzeliły w stronę potwora.

Bardzo chciałam by [Imię] była tam zemną. Niestety dowódca przydzielił ją na prawą flankę. Pewnie stoi teraz na jakimś drzewie by inne tytany nie weszły do lasu.

Levi wylądował na głowie tytana. A co ze mną? Dlaczego to on może tak zbliżać się do tych słodziaków?

W oczach ogromnej blondwłosej istoty ujrzałam strach, a chwilę później wydała z siebie przeraźliwie głośny krzyk.

Z każdej strony z oddali można było usłyszeć ogromny hałas powodowany  zmierzającymi w naszym kierunku potworami.

-Za wszelką cenę chronić Tytana Kobiecego. - Rozkazał Smith.

Zamach... Ciało dziesieciometrowca pada na ziemię... Zamach....

-To na nic.... - Wyszeptałam sama do siebie powalając kolejnego stwora.

Byliśmy bez szans. Wielkich rozmiarów potwory i tak przedostały się do blondwłosego olbrzyma.

-Odwrót! Przejść do formacji! Wracamy do domu.

Niebieska flara....

Dosiadłam konia i skierowaliśmy się w drogę powrotną.

-Dlaczego kazałeś zmienić Leviemu sprzęt? Nie ma na to czasu.

-Widziałaś jak tytani pożerali cało osoby w środku? Bo ja nie.

-Chyba nie myślisz?

-Tak, ale my musimy teraz pozbierać  zwłoki  lasu i z potem po drodze z prawej flanki. - Na jego słowa moje serce zadrżało.

-Prawej flanki?...

- Inteligentny najpierw zaatakował prawą flankę.

Nie możliwe... Ona nie mogła umrzeć...

- [Imię].... - Wyszeptałam.

- Co?

-Gdzie atakował? Muszę tam jechać. Teraz! - Zaszlochałam po moim policzku popłynęła łza.

-Ej... Co jest...? - Spytał blond włosy mężczyzna. - Już Ci pokazuje mniej więcej gdzie musieli być. Nie płacz.

- [Imię] była w prawej flance.... Nie mogła umrzeć. - Przetarłam oczy.

-Ta nowa? [Nazwisko]? 

-Tak...

-Levi miał rację. Kochasz ją? - Spytał delikatnie.

-Muszę ją odnaleźć!

Kocham ją? Cholera, wcześniej nie zadawałam sobie tego pytania. Nie rozumiem jeszcze swoich uczuć, ale to na pewno coś więcej...

Wyjął mapę i palcem wskazał miejsce na którym mogli być.

Dlaczego to tak daleko?  Kurwa!

Obszar, który pokazał Erwin był spory, ale zauważyłam opuszczone miasto. Na pewno musieli  tam być.

Moje serce waliło jak szalone. To musiało się dziać kilka godzin temu. Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję?

Wyprzedzając wszystkich pognałam w stronę, gdzie mogła znajdować się dziewczyna do której czuję coś więcej

Z całej siły ścisnęłam lejce mojego rumaka.

Muszę ją zobaczyć!... Muszę ją przytuli!.... Muszę przy niej być!... Muszę jeszcze raz usłyszeć jej cudowny głos!.... Muszę wyznać jej, że za każdym razem jak ja widzę czuję motylki w brzuchu!.... Muszę ją odnaleźć!...

Nie mogła umrzeć!....

[Imię]! Nie możesz tak umrzeć!

-Dlaczego to tak długo trwa? - Spytałam sama siebie.

Minęło cholernie dużo czasu, a miałam wrażenie, że wcale nie zbliżam się do celu.

Szybciej.... Szybciej...

Odpędzałam od siebie wszystkie złe myśli miałam nadzieję, że uda mi się ją odnaleźć.

Jest... Już prawie jestem... - Zobaczyłam w oddali opuszczone budynki.

Gdy byłam już wystarczająco blisko wzbiłam się do góry.

Moje serce stanęło. Moim oczom ukazał się kolejna masakra. Szczątki ludzi rozrzucone, wszędzie ciała Tytanów.

Tamten żyje? Jakby próbował czegoś sięgnąć przez małe okno drewnianego domku.

Bez zastanowienia ruszyłam w jego kierunku.

Zamach.... Ciało potwora upadło bez władnie na ziemię.

Czego chcesz dosięgnąć? - Pomyślałam, spojrzałam, przez otwór w ścianie.

Płuca odmówiły mi posłuszeństwa.

-[Imię]! - Krzyknęłam i od razu wbiegłam do domku.



Saved |Hanji Zoe X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz