23.

636 22 43
                                    

*Jakiś czas później *(Dzień odbicia muru Maria ) 

- Hej skarbie już wstałaś? - Spytała Hanji palcem unosząc moją brodę do góry, by lepiej widzieć moją twarz.

- Mhhj..... Nie mogłam spać.  - Odpowiedziałam i wtuliłam się w kark leżącej obok mnie  półnagiej kobiety.

- Dlaczego? Przecież wiesz, że będę cię pilnować, a nawet jak się rozdzielimy  Mikasa albo któryś z twoich przyjaciół będzie cię pilnować.

- Nie chodzi o mnie. Mam złe przeczucie odnośnie ciebie. 

- Wiesz, że wcale nie tak łatwo mnie zabić? - Zaśmiała się Zoe.

- Musisz mi obiecać, że do mnie wrócisz. Proszę .

- Ej... Skarbie przecież wiesz, że tak będzie. Ja się nigdzie w zaświaty nie wybieram.  - Powiedziała.

- Proszę.- Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.

- Obiecuję, że do ciebie wrócę. - Objęła mnie w tali i z całej siły jeszcze bardziej do siebie przytuliła.  - Poza tym ja nie chcę tak szybko umierać. Gdzie nasz mały domek w lesie zgraja zwierząt i jakiś słodki dzieciaczek?

- Ja mam 18 lat, a ty już o dzieci pytasz? - Zaśmiałam się.

- Ja sobie tyko żartuję, na razie. - Powiedziała całując mnie delikatnie w czółko.

Przygotowania do misji pochłonęły mi prawie cały dzień. 

Po obiedzie poszłam jeszcze spotkać się z bratem...

- Mam złe przeczucie Mobilt. - Wyznałam smutnym głosem wpatrzona w niebo.

-Co się dzieje? Znam twój instynkt. Miałaś tak w dzień upadku muru. Coś poważnego?

-Czuję cholernie wielką stratę i śmierć. Proszę musisz mi coś obiecać.

- Jasne co takiego? - Spytał mój starszy brat.

- Obiecaj mi, że uratujesz Hange. Czuję, że to co dzisiaj nas spotka przyniesie mi ból, właśnie po jej stracie. Wieżę,  że ty nie umrzesz. Nie możesz mnie tak zostawić samej na tym świecie, więc proszę uratuj ją, proszę.

- Nie martw się. Nie pozwolę ci cierpieć po utracie tak ważnej dla ciebie osoby jak Zoe. Tylko wiesz, sama musisz przeżyć. 

- Wiem.... Dzięki to dla mnie ważne. Tym razem tak łatwo w was nie zwątpię. Teraz wiem, że mam w kogo wierzyć, i że zawsze któryś z was mnie uratuję. - W podziękowaniu wysłałam mu uśmiech.

Tuż przed zachodem słońca przenieśliśmy na specjalnych podnośnikach konie za mur.

Stojąc na wysokiej budowli obserwowałam jak całe miasto wiwatowało i życzyło nam powodzenia, by wreszcie udało się odzyskać utracone przed lata tereny.

Na twarzy dowódcy zauważyłam uśmiech. 

-AAAAAAAAA......- Krzykną Erwin. - Ostateczna operacja odzyskania muru Maria rozpoczyna się właśnie teraz! - Dodał wskazując mieczem przed siebie.

Wsiedliśmy na konie i ustawiliśmy się w formacji.

- Naprzód! - Zawołał Smith i ruszyliśmy w daleką drogę.

Po chwili słońce zaszło całkowicie, a tytany straciły siły i zapadły w głęboki sen.

Przez las szliśmy już pieszo, prowadząc za sobą swoje rumaki.

Hangi jak zawsze cholernie cieszyła się, gdy na naszej drodze pojawiał się jakiś nieprzytomny olbrzym.

Widziałam, że wszyscy się bali, ale nikt nie chciał tego okazać.

Razem z Mikasą zaczęłyśmy poznawać okolice i wiedziałyśmy już, że jesteśmy blisko naszego celu.

- W końcu tu wróciliśmy.- Powiedział Armin.

- Jesteśmy w domu. - Wyszeptałam ściskając w dłoni wodzę konia.

Słońce już wstało, a z oddali ujrzeliśmy już mur, nasz cel.

Plan odbicia ziem polegał na zapieczętowaniu po kolei zewnętrznej i wewnętrznej bramy.

Szybko podjechaliśmy pod wysoką budowlę.

Wzbiliśmy się w górę na sprzęcie do trójwymiarowego manewru. Zaczepiając się o budynki i ich wysokie ściany. Z twarzą zakrytą kapturem wylądowałam na szczycie muru Maria.





Saved |Hanji Zoe X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz