32.

510 21 54
                                    

* Konic wojny *

Czym ja się tak denerwuję? Walczyłam z tyloma tytanami i przeżyłam wojnę, a boję się poślubić miłość mojego życia? 

Wdech....... Wydech.... Ten dzień nadszedł tak szybko. 

Przetarłam zaspane oczy i wyskoczyłam z łóżka.

Weszłam pod prysznic. Gorąca woda muskała delikatnie moją skórę, którą okalało wiele wyblakłych jak i również jeszcze świeżych blizn, które przez te wszystkie lata nabyłam. 

Woda zalała moją twarz zagłuszając mi wszystkie dźwięki dookoła. Zgarnęłam dłońmi za uszy włosy, które opadały na moją twarz, a na tali poczułam czyjeś silne ręce.

-Ejjj.... Co ty tu robisz? Panna młoda nie powinna widzieć tej drugiej w dniu ślubu. - Zamknęłam oczy i odwróciłam się szybko zasłaniając wzrok Hanji.

-Nie więżę w zabobony i nie mogłam wytrzymać. Nie wiesz nawet jak źle mi się dzisiaj spało bez ciebie.  Z kim ja się miałam w nocy przytulać? Hmmm....? - Zaśmiała się zsuwając moją dłoń z swojej twarzy. - Otwórz oczy. - Nie chętnie zrobiłam o co poprosiła i ujrzałam jej szeroki uśmiech.

-Przyszłaś na szybki numerek przed czy po co? - Spytałam.

-Nie.... Ale jak już proponujesz... - Pocałowała mnie i seksownie przygryzła moją dolną wargę. Jej dłonie przyciągnęły moją talię do siebie zmniejszając całkowicie naszą odległość.

- Nie teraz..... A co z nocą poślubną? Teraz mnie przelecisz, a wieczorem to co? 

- Jak to co? Seks będzie teraz i przez całą noc. - Popchnęła mnie seksownie przyciskając moje ciało do ściany.

- Nie powinnyśmy..... - Wyjęczałam, gdy nasze usta się muskały.

-Ahhh... Niech ci będzie, ale umyjemy się razem. - Przewróciła oczami.

Wspólny prysznic był cudownym początkiem tego dnia.  

-Dobra, ale ty już musisz iść do siebie. - Odprowadziłam ją do wyjścia, gdzie pocałowałam delikatnie jej policzek i zamknęłam za sobą drzwi.

-Kocham cię! - Usłyszałam seksowny głos Zoe zza drzwi, a kącik moich ust mimowolnie się uniósł.

-Ja ciebie tez. - Odkrzyknęłam, na co kobieta zapukała dwa razy w drewnianą framugę. 

Wysuszyłam moje [kolor] włosy. 

Przyszła Mikasa i zrobiła mi delikatny makijaż, a potem pomogła założyć idealnie dopasowany ciemno zielony mundur, który został uszyty specjalnie dla mnie i Hange na tę okazję. Moi przyjaciele są cudowni....

-Powodzenia. - Wyszeptała i ścisnęła delikatnie moją rękę przed wejściem na biały dywan rozciągający się po piaszczystej plaży. 

Głęboki wdech.....  Wydech.....

Spojrzałam przed siebie i tuż przy brzegu morza stała moja piękna okularnica. Pragnęłam rzucić się w tamtej chwili w jej cudownie zbudowane ramiona. 

Szum wody idealnie akompaniował do tej chwili.

Ciężko było mi ruszyć z miejsca, ale mając przy sobie Armina i Ackermann prowadzących mnie do ołtarza, było mi łatwiej. 

Po jakże długim spacerze wreszcie stanęłam na przeciwko mojej ukochanej.

-Pięknie wyglądasz. - Powiedziała Hanji zgarniając opadające na moje oczy kosmyki włosów, które zwiał tam delikatny wiatr.

-Ty też.... -Poprawiłam jej zielny naszyjnik. (Wiecie no.... kurde nie wiem jak to nazwać, ale chodzi mi o to zielone coś co dała im Historia po odbiciu tych murów.) - Za chwilę się popłaczę. - Wyszeptałam szybko mrugając, by odpędzić zalegające w moich oczach łzy.

- Ja też. - Uśmiechnęła się brunetka.

- Możemy zaczynać? - Spytał siedzący na wózku Levi, który miał nam udzielić ślubu. (Tak pamiętam, ale Leviś bardziej mi tu pasuję. Sorki <3) 

-Oczywiście! - Odpowiedziałyśmy w tym samym czasie.

-Super!- Powiedział bez emocji. - Mhmmm... - Odchrząknął głośno i wszyscy spojrzeli w naszym kierunku. - Zebraliśmy się tu, by połączyć więzłem małżeńskim te dwie zakochane do bólu głowy nie takie już młode, ale cudowne kobiety. - Zoe przewróciła na niego oczami, a czarnowłosy udawał, że tego nie widzi i kontynuował. - Niestety przez te straszne czasy nie zebraliśmy się tu ze wszystkimi, wiele naszych przyjaciół poświęciło życie, ale udało się, nadeszła wolność.  Mam nadzieję, że mimo, że nie mogą być tu z nami..... na żywo, są tu ich dusze..... Dobrze macie swoje przysięgi? - Spytał.

-Tak... Chciała bym zacząć pierwsza. - Powiedziała Hange, a ja wysłałam jej delikatny uśmiech, że się zgadzam. - [Nazwisko] mimo, tej różnicy wieku udało nam się zakochać. Chyba nikt nie wie, jak bardzo czułam się samotna dopóki cię nie poznałam, i gdy wkroczyłaś w moje  życie wreszcie zaczęłam zauważać, że tą pustkę, którą w sobie miałam, na siłę próbowałam wypchać obsesją na punkcie tytanów, potem zbliżyłyśmy się do siebie i ta pusta całkowicie zapełniła się uczuciami do ciebie. Jesteś światełkiem szczęścia, przy którym chcę się rano obudzić i wieczorem zasypiać przez kolejne 30 albo i więcej lat i byś była już moją żoną. - Uniosła moją dłoń  i pocałowała jej wierzchnią część. - Kocham cię. 

-Ja ciebie też. - Odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem, a moje serce waliło jeszcze szybciej.

-[Imię]? Twoja kolej.

-Dobrze..... Nie przygotowywałam wcześniej przemowy, ale już długo wiem co chcę ci powiedzieć... Moje zauroczenie w tobie, tak cholernie szybko zmieniło się w coś więcej. Miałam dość ukrywania prawdy... Potem nadeszła moja pierwsza misja.... A tuż przed nią obiecałam sobie, że wyznam ci prawdę...  Ale zwątpiłam... Zwątpiłam, że uda wam się mnie odnaleźć..... Na szczęście ty nie zwątpiłaś we mnie. Nie poddałaś się i uratowałaś moje życie. - Po mojej twarzy spłynęła łza. Zacisnęłam palce na materiale moich spodni i mówiłam dalej. - Obudziłam się w twoim gabinecie przerażona, ze złamaną nogą i przyrzekłam sobie, że od teraz to ja muszę cię ratować, niestety zrobił to za mnie mój brat. Po śmierci rodziców, miałam nadzieję, że to on poprowadzi mnie tu dzisiaj do ołtarza, ale niestety towarzyszy nam już teraz jako wspomnienie, wspaniałe wspomnienie, cudownego brata, przyjaciela i bohatera. Tak wiele poświęciliśmy, tak wielu ludzi straciliśmy.... Więc proszę obiecaj mi, że choć ty mnie nie opuścisz, bo nie mogę zostać tu sama. Proszę...

-Nigdy cię nie opuszczę. - Wyszeptała.

- Uroczo! Teraz obrączki. - Powiedział twardo Ackermann.

Arlert wyjął z kieszeni garnituru czarne pudełeczko z naszymi zaręczynowymi pierścionkami po moich rodzicach.

Założyłyśmy sobie nawzajem obrączki.

- No już się tak na mnie nie patrzcie, tylko się pocałujcie. - Powiedział, a na jego twarzy pierwszy raz od śmierci Erwina Smitha ujrzałam delikatny uśmiech. 

Hange od razu przyciągnęła moją twarz do siebie łącząc nasz usta w miłosny uścisk.

-Spędźmy resztę tego życia razem. - Wyszeptała Zoe stykając nasze czoła ze sobą, gdy się rozłączyłyśmy.

-Bardzo chętnie. - Odpowiedziałam.









___________

Dzisiaj niestety tylko 1 rozdzialik, ale dłuższy, bo nie chciałam dzielić ślubu na kilka części. 

I uznałam, że obje założą mundur. Nie jesteście źli prawda?

Saved |Hanji Zoe X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz