26.

472 23 35
                                    

-Mikasa to samobójstwo! - Krzykną Conny, widząc co czarnowłosą chce zrobić.

-Nie, dobra robota! - Powiedział kobiecy głos, którego myślałam, że już nigdy nie usłyszę.

Moje serce stanęło na sekundę. Miałam wrażenie, że śnie. Gdy na niebie pojawiła się tak ważna dla mnie osoba.

Zoe wystrzeliła włócznią w drugą stronę szczęki Reinera.... Wybuch... Paszcza potwora się rozwarła.

-Hanji! - Zawołała Mikasa i w tamtym momencie wiedziałam, że to nie zwody. Moja ukocha żyje...

-Teraz! Mikasa! - Krzyknęła okularnica.

Ackermann wylądowała na języku Opancerzonego i wprost do gardła wystrzeliła Włócznie Piorunową.

Chłopak bez silnie wyleciał z ciała tytana. Ruszyłam w jego stronę łapiąc go od tyłu. On bez reakcji próbował wyjąć z kieszeni małe metalowe pudełko.

Podleciała Mikasa i od razu odcięła kończyny blondyna.

Hange wyjęłam z jego kieszeni przedmiot, który chciał nam przekazać.

Rzuciłam ciało Reinera pod najbliższy budynek i wpadłam w ramiona Zoe.

Ackermann owinęła oczy chłopaka.

-Proszę już nigdy nie umieraj. - Wyszeptałam uwalniając wreszcie skrywany ból i z moich oczu polały się łzy. Spojrzałam zapłakana w jej twarz. - Co ci się stało? - Objęłam delikatnie jej policzek. - Chodź, muszę cię opatrzyć.

Brunetka schowała metalową rzecz do kieszeni i usiadła na gruzach budowli obok nas.

Zgarnęłam jej opadając grzywkę z twarzy za ucho.

-Kurwa to się nadaje do szycia. I.... Nie widzisz na to oko, prawda? - Spytałam przecierając delikatnie krew z jej rany.

-Nie.... - Wyszeptała.

-Co tam się stało? Twoje oko.... Już nigdy na nie nie zobaczysz. - Siedziała przedemną, opatrywałam jej rany, ale nadal nie dowierzałam, że to się dzieje, że widzę na oczy miłość mojego życia. - Czy Mobilt?

-Podmuch był tak silny, że zmiótł wszystko ze sobą.... Nikt nie przeżył... A ja....  - Była bardzo przestraszona.

-Spokojnie... Poczekam. Nie musisz mówić, nie teraz. - Powiedziałam, bo widziałam, że kobieta sama boi się zrozumieć co chce powiedzieć. Nie była gotowa. Kocham ją... Nie chcę, by się męczyła.

-Dziękuję. - Wyszeptała bezsilnie.

-Kocham cię. - Uśmiechnęłam się do Zoe unosząc jej twarz, bym mogła lepiej zobaczyć jej delikatnie smutny uśmiech, który mi wysłała.  - Powiesz mi, gdy będziesz gotowa. Ja poczekam.  - Dodałam. - Opatrzę cię prowizorycznie, bo tu nie mam zamiaru cię szyć, więc uważaj, by rana się nie otworzyła za bardzo. - Delikatnie gładziłam jej zakrwawioną twarz.

- Jak ciebie też i postaram się uważać. - Położyła dłoń na mojej delikatnie ja gładząc.

Owinęłam na oku Zoe bandaż i wypuściłam jej grzywkę na wolność.

-Dziękuję. - Powiedziała wstając i całując mnie w policzek. - Cieszę się, że mam taką cudowną dziewczę. - Wyszeptała i skierowała się w stronę Reinera.

-Powiesz nam co to za pudełko? - Spytała.

Mikasa opatrywała w tym czasie ramię Jeana, a Conny siedział przy nieprzytomnej Sashy.

-List... - Wydyszał bez silnie mężczyzna.

-List? Jaki znowu list?

-Wiadomość od Ymir. Proszę przekażcie ją Chriście.

-Najpierw go sprawdzimy. - Wyznała kobieta i schowała pudełeczko do kieszeni. - Powiesz nam co chcemy wiedzieć? - Spytała przyglądając się dokładnie broni, która trzymała w rękach.

-Nie...

-Dzięki, to ułatwia sprawę. - Przycisnęła ostrzę do szyi bezbronnego Reinera.

-Proszę zaczekać. - Zawołał Jean. - Przecież moglibyśmy odebrać mu moc.

-Nie wiemy, ile jeszcze drzemie w nim siły. Nawet odcięcie mu łba nie zlikwiduje całkowicie zagrożenia.

Nie wiedziałam co myśleć o tej sytuacji. Widziałam, że Hange skrywa w sobie wściekłość, prawdopodobnie nasiliła się ona po śmierci całego jej oddziału, ale dziwił mnie fakt, że nawet nie stara się ocalić tak ważnej możliwości do badań. 

Saved |Hanji Zoe X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz