* Dużo później *
Serce waliło mi jak szalone, a dłonie pociły się cholernie mocno.
Nabrałam głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę.
- Hej skarbie. - Wyszeptałam nerwowo.
- Hej... - Powiedziała szybko przecierając łzy z czerwonej twarzy.
- Płakałaś? - Spytałam zmartwiona podchodząc do Hanji.
- To nic takiego. - Odpowiedziała wpatrzona w stertę papierów.
- Już słyszałam to tak wiele razy. Proszę porozmawiajmy na poważnie.
- Nie jestem jeszcze gotowa. - Odparła Hange spoglądając w moją stronę.
- Nie jesteś gotowa o tym porozmawiać od tak cholernie długiego czasu. Pozbyliśmy się tytanów, byliśmy na morzem, a teraz nadeszła ta cholerna wojna, a ja z każdym dniem widzę jak tracisz siły i radość. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam twój uśmiech. Właśnie chciałam zapytać cię o coś ważnego, ale to ponownie nie odpowiednia chwila. Po prostu zostawię cię samą, jeśli nie chcesz pogadać. - Ten sam scenariusz co zawsze, odwraca się w stronę drzwi i chcę wyjść.... Mam tego dość. Tak bardzo ją kocham. - Dlaczego, aż tak bardzo boisz się mi zaufać? - Spytałam w progu.
- Sama nie wiem.
- Bardzo cię kocham i cholernie mnie to boli. - Wyszeptałam i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Łzy polały się po moich policzkach, gdy przyśpieszyłam kroku i wybiegłam z budynku.
Chciałam miło spędzić chwilę z okularnicą, a wyszło jak zawsze w ostatnim czasie.
Wbiegłam do stajni. Wzięłam Mango i wyjechaliśmy w długą podróż.
Pędziłam przed siebie i nawet nie wiem, kiedy zaszło słońce. Rozbiłam mały obóz, rozpaliłam ognisko pod lasem i w towarzystwie konia opadłam w miękką trawę, by obserwować pięknie błyszczące gwiazdy.
Chciała bym, by Hanji wreszcie zrozumiała, że jestem by jej wysłuchać i doradzić w ciężkich chwilach, a nie tylko zakochanym w niej dzieciakiem, który nic nie wie o życiu. - Pomyślałam po czym na niebie przeleciała spadająca gwiazda. - Może choć ty mi pomożesz. - Dopowiedziałam sobie po chwili.
Zasnęłam pod pięknym niebem u boku mojego rumaka.
Błoga cisza i spokój, to co towarzyszyło mi na odludziu, do którego trafiłam.
- To co? Pora wracać. - Powiedziałam do siebie klepiąc Mango po grzbiecie.
Oboje byliśmy głodni, więc ta pora zdecydowanie już nadeszła.
Wskoczyłam na zwierzę i nie śpiesząc się, aż tak bardzo ruszyliśmy w stronę domu.
Piękne widoki..... Wiatr we włosach..... I nie ustane myśli o brunetce.
Dość długo zajęła nam droga powrotna. Odprowadziłam konia, dałam mu jeść i sama skierowałam się w stronę jadalni, bo właśnie była pora obiadowa.
Wzięłam swoją porcję i usiadłam w rogu stołówki, starając nie zwracać na siebie uwagi.
Na obiedzie nie zjawiła się moja dziewczyna, a gdy chciałam wyjść zaczepił mnie Ackermann.
-Co ty sobie myślisz, że tak znikasz na całą noc? - Spytał niski mężczyzna.
-Jestem dorosła. Daruj sobie te kazania. - Burknęłam w jego stronę.
- Zoe się o ciebie martwiła. Idź do niej. - Powiedział swoim wiecznie złym tonem i odszedł.
- [Imię]?- Spytał znajomy jak zawsze seksowny głos, gdy szłam przez korytarz.
- Hange? - Spojrzałam w kierunku okularnicy.
Starsza rzuciła się w moje ramiona.
- Nie znikaj już tak. - Wyszeptała wtulając się w mój obojczyk.
- Musiałam odpocząć i sobie coś przemyśleć. - Wyznałam, a dziewczyna zaprowadziła mnie w stronę jej gabinetu.
_____________
Jezuuu..... Tak nie chcę kończyć tej książki, że nie umiałam zebrać się do pisania. Za dobrze mi się to pisze.
CZYTASZ
Saved |Hanji Zoe X Reader|
RomansaLESBIJKI/LGBT/LEMON/BDSM/+18 SPOJLER ALERT! Reader zakochuje się w dużo starszej pułkownik Zoe. 🥇#eren 🥇#levi 🥇#aot