35.

648 21 35
                                    

*10 lat później*

-Sprzątaj te zabawki. Ma przyjechać wujek Levi i reszta, a  ty tak ich ugościsz? - Zaśmiałam się gładząc małego Erwina po gładkich brązowych włoskach.

-Ale Mamo... 

- Nie ma Mamo i zbieraj zabawki. 

- No dobra... - Przewrócił oczami.

- Kochanie? - Zawołała Zoe z kuchni.

-Tak? - Stanęłam w progu drzwi pytając.

-Brakuje tu czegoś? - Popatrzała w stronę sałatki. 

Podeszłam bliżej, by spróbować potrawy.

-Pyszna.

-Mogę ja? - Spytało młodsze z dzieci.

-Oczywiście, że tak mój żarłoku mały. - Odpowiedziałam sadzając pięciolatkę na blacie kuchennym.

-Nie jestem żarłokiem. - Powiedziała dziewczynka zaplatając rączki na piersi.

- Sasha mały żarłok. Hahaha...- Zaśmiał się jej starszy brat.

-Mamo on się ze mnie śmieje. - Zaszlochała dziewczynka.

-Nie płacz. - Powiedziałam przytulając ją.

-Erwin... - Hanji spojrzała się w stronę chłopca pokazując mu, że powinien przeprosić.

-Przepraszam. Wiesz, że nie chciałem, nie płacz już. - Powiedział podchodząc do niej i machając na przeprosiny stópką swojej siostry.

-Niech ci będzie, ale możecie przestać mnie tak nazywać?

- Nie. - Powiedziałyśmy razem z Zoe na raz.

- Dlaczego zawsze musicie nazywać mnie żarłokiem, a do Erwina mówić , że jest odważny? To nie fer.

-Tak jakoś zostało. Pokasuje do waszych imion i tyle. - Podałam Sashy mały talerzyk z jedzeniem.

Zoe podeszła do mnie obejmując mnie delikatnie od tyłu.

- A jak wybraliście dla nas imiona? - Spytało starsze dziecko i pociągnęło, za moją dłoń, bym posadziła je obok swojej siostry.

- Imiona?... - Zaczęłam.

-Ważni dla nas ludzie nosili tak na imię. Przyjaciółka mamy nazwała się Sasha, a mój przyjaciel Erwin. Byli dla nas jak rodzina.

-Dlaczego już ich nie noszą? - Spojrzała nie zrozumiałe na mnie moja córka.

-Nie ma już ich z nami. - Powiedziałam smutnym tonem.

-Kiedy wrócą bo chce ich poznać. - Uśmiechnęła się dziewczynka.

-Nie wrócą.... Bo nie żyją skarbie, ale my z mamą zawsze będziemy miały ich głęboko w sercu i pamięci. - Przytuliła mnie Hanji głaszcząc moje ramię.

-Nie tęsknicie z nimi? - Mina chłopka posmutniała.

-Tęsknimy... Nawet bardzo.. Razem z Mamusia straciłyśmy wielu przyjaciół i rodzinę, ale wiecie co?

-Co? - Spytały dzieci.

-Pewnego dnia jeszcze ich spotkamy. Wierzę, że jeszcze spytam mojego brata. - Wyszeptałam że łzami.

-Nie płacz Mamo.. - Powiedziała Sasha podając mi rączkę z oddali.

-Już dobrze. - Pocałowałam jej malutki policzek.  - Dobra ekipo idźcie się ubierać, goście za chwilę przyjadą, a wy nie gotowi. - Dodałam ściągając maluchy z blatu, a one od razu pobiegły do swoich pokoi.

Saved |Hanji Zoe X Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz