Che ci fai qui

641 29 19
                                    

-Giorgia?... - Nie dowierzałam w to kto stoi przede mną. W końcu się opamiętałam i wpadłam w ramiona kuzynki. Tak bardzo za nią tęskniłam. Nie widziałyśmy się prawie półtora roku.

-Hej Lu. - Wyszeptała w moje włosy. Poczułam łzy na policzku odsunęłam się od niej i popatrzyłam w te brązowe oczy. - Słyszałam co się stało. Tak mi przykro przyleciałam najszybciej jak mogłam.

-Dziękuję.

-Pomogę ci ze wszystkim oczywiście i zostanę tak długo jak tylko chcesz.

-Dziękuję, ale ty masz swoje życie, pracę.

-Rodzina jest ważniejsza. To co wejdziemy do środka? - Pokiwałam twierdząco głową i weszliśmy. Bongo i Ibis natychmiast się rzucili na Giorgie.

-Ej, ej basta. - Powiedziałam, a psiaki się uspokoiły.

-Spokojnie. Matko, jak ja tu dawno nie byłam.

-No trochę minęło. - Podeszłam do kuchni i wyjęłam lekko spieczone bułki.

-Spodziewasz się kogoś? - Zapytała. - Wyglądasz okropnie.

-Dziękuję z komplement. - Dziewczyna podeszła do mnie i pocałowała w czoło.

-Chodź, zmienisz ciuchy.

Poszłyśmy razem na górę. Giorgia zaczęła grzebać w mojej szafie i po 5 minutach wybrała mi stylizację. Postawiła na zwykły czarny crop top, jeans z dziurami oraz biżuterię. Nie wiedziałam czemu tak bardzo zależy jej na moim wyglądzie, ale jest w końcu modelką i ma świetny gust. Kiedy się ubrałam kuzynka zaczęła mnie malować, korektor, puder, róż, rozświetlacz i tusz do rzęs. Gdy skończyła rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Musiałam iść siku więc to Giorgia otworzyła. Usłyszałam pisk radości Thomas'a oraz Vic. Jak najszybciej się ogarnęłam i zeszłam na dół. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Damiano, który zaczął sprawiać kuzynce komplementy i pocałował jej rękę. Zignorowałam to, ale coś w środku mnie zabolało. weszłam do kuchni i zaczęłam nakrywać do stołu. Kiedy wszyscy usiedliśmy do stołu zaczęli jeść, bo ja jakoś nie byłam głodna. Wpatrywałam się w jeden punkt przede mną, a moja głowa omijała każdy temat rozmowy jaki padł przy stole.

-Halo? Słuchasz mnie. - Poczułam dłoń Vic na swojej więc się na nią popatrzyłam.

-Przepraszam. Zamyśliłam się.

-Zauważyłam. Czemu nie zjadłaś? Wszystko ci zjedliśmy.

-O już skończyliście? Posprzątam. - Wstałam od stołu i zaczęłam zbierać talerze. Włożyłam je do zmywarki. Gdy skończyłam oparłam się o blat i spuściłam głowę.

-Hej wszystko okej? - Usłyszałam głos Damiano. Nie odpowiedziałam mu tylko skierowałam się do wyjścia i wyszłam z domu.

Poszłam na spacer, musiałam się przewietrzyć. Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy. Tak jak to było zawsze. Palenie zioła, imprezy, alkohol. Wszystko się zmieniło, a moje życie obróciło się o 180 stopni. Usłyszałam, że dzwoni mój telefon. Numer był nieznany, ale odebrałam.

-Halo? - Zapytałam.

-Dzień dobry! Panna Luna Raggi? - Zapytał głos.

-Zgadza się. Kto mówi?

-Dzwonię w sprawie ciała pani matki. Jest ono już gotowe do pochowania. Kiedy jest pogrzeb?

-Przepraszam, ale zapomniałam totalnie o tej najważniejszej sprawie. A czemu pan nie dzwoni do mojego ojca?

-Jego telefon został zniszczony w wypadku, a pański brat nie dobiera.

-Rozumiem. Zaraz się tym zajmę i zadzwonię wieczorem.

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz