Non ho idea il titolo, quindi bal bal bla

401 26 24
                                    

Update ostatnich dni, a dokładnie czterech dni. Daria musiała wracać szybciej do Polski, ponieważ ma jakąś ważną sprawę rodzinną. Vic strasznie to przeżywa i żyje w rozpaczy tak jakby miały się nigdy nie zobaczyć. Ja rozumiem, że one się kochają, ale kurwa związki na odległość też istnieją. Właśnie jest północ, a ja pierwszy raz od tych jebanych czterech dni wracam do domu. Musiałam cały czas być z przyjaciółką, bo chciałam ją wspierać, a i tak nie chciała mnie puścić do siebie. Miałam strasznie podkrążone oczy i roztargane włosy, ponieważ sen też nie był mi dany. Kiedy weszłam do domu ujrzałam tatę przy stole w salonie. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

-Hej - wyszeptałam i ziewnęłam - co tam?

-To ja chyba tobie powinienem zadać to pytanie. Nie było cię w domu przez no już pięć dni.

-Przepraszam. Vic jest w rozpaczy po odlocie Darii i musiałam z nią być.

-Dobra z ciebie przyjaciółka. - Posłał mi uśmiech, a ja nalałam sobie wody z kranu.

-Dzięki. Jak tam sprawy biznesowe? Gdzie są ochroniarze?

-Diego jest w moim gabinecie razem z Ugo, a resztę zwolniłem do domów.

-Na stałe? - Zapytałam zadowolona.

-Niestety nie. Wiem jakie to jest uciążliwe, ale nie jest bezpiecznie. Jutro poza tym muszę lecieć do prezydenta.

-Co? Nie myślałam, że z nim też masz kontakt.

-No jak widać mam. Muszę załatwić pieniądze dla firmy.

-No to powodzenia. - Podeszłam do niego i objęłam od tyłu. - A tak prywatnie jak się czujesz?

-Nawet całkiem, całkiem.

-Może pójdziesz spać? Musisz być wypoczęty jeśli jutro do prezydenta jedziesz.

-Może masz rację.

-Dobranoc i nie zapomnij włączyć alarmu. - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.

-Pa.

Doczołgałam się na górę i pierwszy kto mnie przywitał, to Bongo. Zaczął na mnie skakać, merdać ogonkiem i lizać po twarzy. Przywitałam się z Thomas'em i poszłam do łazienki szybko się ogarnąć. Rozczesałam włosy, umyłam ciało, zęby oraz twarz i przebrałam się w piżamę. Kiedy położyłam się już w łóżku i odetchnęłam usłyszałam jakiś stukot na balkonie. Szybko się poderwałam i chwyciłam kapeć do ręki. Powoli podeszłam w tamto miejsce i odsłoniłam żaluzje, otworzyłam drzwi i rozglądnęłam się na lewo, jednak nic ani nikogo tam nie było. Popatrzyłam w prawo i ujrzałam jakąś postać. Krzyknęłam i zaczęłam uderzać osobę kapciem. Miałam kurczowo zamknięte oczy, ponieważ bałam się jak cholera.

-Luna przestań! - Usłyszałam głos.

-Skąd znasz moje imię pedofilu?! Nie zgwałcisz mnie! - Krzyknęłam, a ten się zaśmiał.

-Jesteś niemożliwa. - Rozpoznałam głos Damiano i odetchnęłam, a za razem się zarumieniłam. - Co się stało, że księżniczka wróciła do domu? - Zapytał i wszedł jak gdyby nigdy nic do środka.

-Przepraszam, ale kurwa co ty tutaj robisz?! Czemu nie możesz wejść jak normalny człowiek przez drzwi?! Czemu ty... - Nie dokończyłam, ponieważ ten pocałował mnie w usta.

-Kocham cię.

-Ja ciebie też.

-Matko jaka ty jesteś zmęczona. Twoje wory pod oczami mówią wszystko.

-Tak jestem zmęczona. Byłam przez pięć jebanych dni u Vic wiesz czemu? Bo kurwa rozpacza, że Daria ją teraz zostawi i nie wierzy, że ich związek na odległość przetrwa. - Powiedziałam i weszłam pod kołdrę. Poczuła jak materac obok mnie się również ugina i ujrzałam te piękne brązowe oczy, krzywy nos i ten piękny uśmiech.

-Jesteś najlepsza.

-Wiem. - Ułożyłam się wygodnie w poduszkach i zaczęłam zasypiać.

-To ja już pójdę. - Pocałował mnie w policzek i gdy był przy drzwiach zatrzymałam go.

-Poczekaj. Nie wyjdziesz, chyba, że chcesz mieć spotkanie z ochroną.

-Co?

-No mamy alarm na posesji i słyszałam przed chwilą jak alarm zaczyna pikać, że wszystko jest zrrobione. - Nagle do mojego pokoju wszedł tata.

-O, Damiano. - Patrzył to na mnie to na chłopaka. - Kiedy wszedłeś?

-Ja...

-Przez balkon. - Dokończyłam.

-To teraz się bawicie się w roszpunkę czy tam w Romeo i Julie tak?

-Dokładnie. - Zaśmiał się Dam.

-No, to chodź wypuszczę cię, bo właśnie włączyłem alarm.

-A Luna. Przyszedłem, bo mam dla ciebie niespodziankę. Przyjadę jutro po ciebie o 19. - Powiedział, podszedł do mnie i pocałował w policzek. Rzadko okazujemy sobie uczucia przy moim ojcu, ale jest coral lepiej. - Dobranoc.

Westchnęłam i zastanawiając się jaką niespodziankę ma dla mnie mój chłopak zasnęłam.

********

Rano mój dzień wyglądał normalnie. Spacer z Bongo, śniadanie, chwile pograłam z bratem na playstation i postanowiłam zrobić obiad dla siebie i Thomas'a. Pogadałam chwilę z Vic i no to tyle. Teraz o 17 muszę się zacząć szykować. Poszłam się wykąpać, nabalsamować i wystylizować włosy. Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam się zastanawiać co ubrać. Postawiłam na czarną bluzkę, która była z odkrytymi ramionami oraz była dość obcisła, do tego założyłam beżowe spodnie w kroju MOM i białe trampki. Założyłam biżuterię i wzięłam czarną torebkę. Kiedy wyszłam z domu czekał już na mnie tam Damiano. Był ubrany w białą koszulę w czerwone paski, czarne spodnie, a co ciekawe związał jeszcze włosy w koka. Wyglądał serio nieziemsko. Przywitałam się z nim i pojechaliśmy do centrum miasta. Nie wiem co on kombinuje, ale najpierw poszliśmy na kolację. Zamówiłam sobie Gnocchi z pesto, a Dam pizzę.

Po kolacji poszliśmy na spacer po całym centrum. Na dworze jest serio przyjemnie, a chodzenie z tym chłopakiem za rękę w centrum Rzymu jest cudowne i magiczne, jak z filmu. Nagle zatrzymaliśmy się w jakiejś uliczce.

-Luna mam prezent.

-Tak? A jaki?

-Proszę. - Damiano wręczył mi dwa bilety. Zaczęłam czytać treść i zauważyłam, że są to bilety do Los Angeles.

-Dam... Ja... - Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-Nie podoba ci się? - Zapytał zatroskany, a ja rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam całować w każdy możliwy ułamek jego twarzy. Słyszałam tylko jego śmiech co sprawiało mnie o jeszcze większą radość.

-Serio lecimy do Los Angeles?! - Krzyknęłam na całą uliczkę.

-Tak. Jest tam pewna niespodzianka.

-Jeszcze więcej niespodzianek?! Skąd ty masz na to pieniądze. Może chociaż zarezerwuj hotel. - Zaproponowałam.

-Żartujesz? Wszystko jest już opłacone.

-Ja nie wiem jak ci się odwdzięczę. - Rzuciłam mu się ponownie na szyję i pocałowałam go namiętnie w usta.

-Wystarczy, że jesteś przy mnie. To co pakuj się. Lecimy za dwa dni.

-Kocham cię.

Ja ciebie też.

________________

Strasznie krótki ten rozdział, ale następny będzie dość długi więc mam nadzieje, że mi wybaczycie. Napiszcie jak wam się podobało. 

Kc Ad❤🖤

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz