Restituzione

390 26 5
                                    

Nadszedł dzień powrotu do Rzymu. Będę tęskniła za LA. Dość dużo udało nam się zwiedzić i nawet udało nam się spotkać z Jacob'em. Oczywiście Damiano miał do niego negatywne nastawienie na początku, ale później się zakolegowali. Jak się okazało Jacob jest jakimś moim dalekim kuzynem czy coś. Jego mama przysłała mu zdjęcia gdy byliśmy razem w Wenecji. Oczywiście na zdjęciu był też Thomas i o dziwo Vic. Nie wiem skąd ona tam, ale była. Ja za to cały czas się zastanawiam jakim jebanym cudem ja nie miałam kontaktu z Jacob'em.

Gdy wylądowaliśmy już na lotnisku w stolicy Włoch trzymając się za ręce wyszliśmy przed budynek. Na zewnątrz czekała już na nas Vic, Thomas, Ethan i tata. Zostawiając walizkę obok Damiano i podbiegłam do Victorii i na nią wskoczyłam zaczęłyśmy piszczeć jak małe dziecki, które nie widziały się kilka lat, a to tylko pare dni. Przytuliłam również Thomas'a oraz Ethan'a no i ojca oczywiście, który zamknął mnie w tak szczelnym uścisku przez którego nie mogłam oddychać.

-Tato dusisz mnie. - Zaśmiałam się, a ten mnie puścił.
-Przepraszam. Ciesz się, że moja córka jest cała i zdrowa. - Pogroził z powagą i wycelował palcem w mojego chłopaka. Mieli kamienne twarze aż w końcu się roześmiali i poklepali po plecach.
-Sorry że pytam tak nagle, ALE... CZEMU TY NIE POWIEDZIAŁEŚ, ŻE JACOB ELORDI JEST MOIM, ZNACZY NASZYM - tutaj popatrzyłam na Thomas'a - KUZYNEM?!
-Matko zapomniałem nawet o jego istnieniu. - Zaśmiał się ojciec.
-On mnie nawet pamiętał.
-Czekaj mówisz o tym Noah z ,,The Kissing Booth"? - Zapytała Vic.
-Dokładnie tak. Pokazał mi fotki z wakacji w Wenecji gdy miałam 9 lat. Co ciekawe ty też tam byłaś. - Zaśmiałam się i popatrzyłam na przyjaciółkę, a jej powiększyły się oczy.
-Nie pierd... - Popatrzyła na mojego tatę, który zgromił ją wzrokiem. - Znaczy nie gadaj. - Zaśmiałam się.
-No właśnie tak jest.
-Ja też tam byłem? - Zapytał Thomas.
-Oczywiście! Jesteśmy rodzeństwem, a to był rodzinny wyjazd.
-Ale super. Mam nadzieję, że go zaprosiłaś do nas.
-No jasne. Powiedział, że jakoś we wrześniu przyleci.
-Ale czad.

Weszliśmy do auta i przytulona do Damiano przejechaliśmy całą drogę.
Kiedy wezzłam do swojego pokoju od razu padłam na łóżko i prawie zasypiałam gdy dostałam wiadomość. Chwyciłam telefon do ręki i zobaczyłam, że jest już 2:30. Dostałam SMSa od Jacob'a.

Od: Jacob💙
Hej, doleciałaś już?

Do: Jacob💙
Tak, dzięki, że pytasz.

Do; Jacob💙
To mi otworzysz te drzwi od swojego pokoju?

Kurwa? Co kurwa? Podniosłam się i podeszłam do swoich drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam go. Był w samych krótkich spodenkach co oznaczało, że musiał tu być dłużej. Ale jak on się tu dostał? Porwał mnie w te swoje wielkie ramiona i przytulił do siebie. Oddałam uścisk i oderwałam się po chwili od niego.

-Co ty tu robisz? - Zapytałam i zauważyłam jak mój tata wychodzi zza jego pleców. No kurwa co tu się dzieje.
-Zaprosiłem go. Oczywiście miałem z nim cały czas kontakt i gdy dowiedziałem się jak bardzo się polubiliście pomyślałem, że musicie nadrobić te pare lat. - Matko myślałam, że mój tata jest wysoki, bo ma 187 wzrostu, tak samo jak Thomas, ale przy Jacob'ie, który ma prawie dwa metry jest taki malutki... Z resztą tak jak każdy. Ale w ogóle o czym ja teraz myśle?!
-Ale jak?
-No tak. - Zza jego pleców wyszedł też Thomas.
-Ty też o tym wiedziałeś?!
-No tak. On tu jest już no od dwóch dni, bo już po północy.
-Ale mi powiedziałeś, że lecisz do Australii.
-No, ale plany się zmieniły.
-Cieszę się w takim razie, że jesteś.
-Ja też. - Przytuliłam się znowu do niego, a gdy się odsunęłam reszty już nie było.
-A teraz przepraszam cię, ale jestem strasznie zmęczona.
-Rozumiem. Dobranoc. Pogadamy jutro. - Poszedł do pokoju i zniknął za drzwiami pokoju gościnnego.

Napisałam do Damiano, że jakimś jebanym sposobem Jacob jest w domu, ale chyba już spał, bo mi nie odpisał. Napisałam również do Vic, która chciała już do mnie przyjść. Umówiłam się z nią na jutro rano i poszłam spać.
********
Obudził mnie głośny śmiech i rozmowy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wyszłam ze swojego pokoju kierując się na dół. Kiedy zeszłam po schodach zauważyłam Jacob'a, tatę, Thomas'a oraz Damiano. Siedzieli w kuchni na wysokich barowych krzesłach przy blacie i rozmawiali na jakiś bardzo śmieszny temat wnioskując po ich śmiechu. Objęłam swojego chłopaka od tyłu i pocałowałam w bark. tego przeszły tylko dreszcze, ale kiedy mnie zobaczył chwycił za rękę i posadził sobie na kolanach, a później pocałował w policzek.

-Co wy tu robicie tak wcześnie? - Zapytałam i ziewnęłam. Thomas podał mi szklankę wody, a ja wypiłam ją duszkiem.
-No nie wiem czy tak wcześnie. - Zaczął mój brat.
-Jest 13:15. - Dokończył Jacob, a ja zachłysnęłam się wodą.
-Serio?!
-Tak. - Odpowiedzieli równocześnie.
-Czemu mnie nie obudziliście?
-Byłaś zmęczona.
-Wyszedł ktoś z Bogo na spacer? - Zapytałam i w tym samym czasi usłyszałam głośne szczeknięcie wspomnianego psa, a później również szczeknięcie, ale szczeniaczka.

Popatrzyłam za siebie i ujrzałam słodkiego, małego, czarno, biało brązowego bernardyna. Biegł w moją stronę i zaczął skakać po nodze. Patrzyłam na niego z wielkimi oczami aż w końcu wzięłam go na ręce. Psiak mnie polizał po policzku, a wszyscy się za śmialiśmy.

-Hej mały. - Przytuliłam psiaka do piersi. - Co on tu robi? - Popatrzyłam na tatę.
-Jakiś mężczyzna chciał go utopić dwa dni temu. Na szczęście Thomas przechodził tamtędy i go uratował.
-O jesu. Dobrze, że tam byłeś. - Zaśmiałam się i znowu pogłaskałam psa. - Jak się wabi?
-Nie wiem. Postanowiliśmy, że oddamy go może do schroniska albo do adopcji. - Zaczął tata.
-Nie! - Krzyknęłam, a każdy się na mnie popatrzył. - Nie oddam Ibisa w inne ręce.
-Ibisa? - Zapytali wszyscy na raz.
-Tak będzie nosił to imię na cześć pierworodnego Ibisa.
-No dobrze jak uważasz, ale masz się nim zajmować i iść do weterynarza.
-Oczywiście. - Pocałowałam Damiano w usta i poszłam z psem na rękach do swojego pokoju.

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz