Lisa

295 24 7
                                    

Obudziłam się około 20:00. Patrzyłam w sufit i nawet o niczym nie myślałam. Lewą ręką głaskałam Ibisa po łebku. Na prawdę nie byłam w stanie o niczym myśleć. Tyle się dzieje, że nie wiem nawet nad czym myśleć. Moje proste wpatrywanie się w sufit przerwało pukanie do drzwi. Lekko zaspanym głosem oznajmiłam, że można wejść. Popatrzyłam na prawo, w stronę drzwi i ujrzałam swojego ojca. Jak zwykle był ubrany w sweter, czarne jeansy, a włosy zaczesane na bok. Uśmiechnął się do mnie i usiadł na skraju łóżka. Uśmiechnęłam się do niego i wpatrywałam w jego brązowe tęczówki.

-Jak tam dzisiaj w szkole?
-Nawet okej, ale nie chce mi się tam wracać.
-Wiem, że jest ciężko.
-Damiano tutaj był. - Powiedziałam nagle, a ojciec zmarszczył brwi.
-Co?
-Przyszedł mnie przeprosić. Oczywiście przyjęłam jego przeprosiny, ale później zadzwonił do niego telefon. Jakaś Lisa - zaśmiałam się gorzko - powiedział do niej ,,kocham cię".
-Ten skurwysyn nie ma tu wstępu. - Oznajmił lekko wkurzony ojciec.
-Nie przyjdzie tu szybko, więc po co ma mieć zakaz?
-Nie przejmuj się nim.
-Nie przejmuję. Nawet nic nie czuję. I to chyba lepsze. - tata położył się obok mnie, a je się w niego wtuliłam.
-Widzisz kiedyś byś nigdy nie powiedziała mi czegoś takiego. Zawsze było mama, mama. - Zaśmiał się smutno.
-Kiedyś tak było, ponieważ nie kazałeś sobie przeszkadzać.
-Wiem i to był mój największy błąd.
-I know. - Zaśmiałam się.
-Może oglądniemy razem jakiś film? Dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
-Spoko. To ja pójdę się wykąpać, a ty idź wybrać film.
-Ok.

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny prysznica. Kropelki wody zaczęły masować moją skórę, co od razu poprawiło mi humor. Umyłam włosy, ciało i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem i zaczęłam nakładać waniliowy balsam na swoje gładkie nogi i ręce. Kiedy skończyłam założyłam piżamę i wyszłam z łazienki, kierując się do sali kinowej. W sali kinowej jeszcze ni było mojego taty więc zajęłam swoje miejsce.
Czekałam około 15 minut, a taty dalej nie było. Nagle do sali wszedł Michael.

-Mogę się dosiąść? - Zapytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową. Usiadł obok mnie i uśmiechnął się smutno.
-Nie przyjdzie. - Stwierdziłam i popatrzyłam przed siebie.
-Chyba nie muszę odpowiadać skoro znasz odpowiedź.
-A myślałam, że spędzimy miło wieczór. - Westchnęłam.
-Miałem iść już do domu, ale jak chcesz mogę z tobą zostać.
-Nie. Dzięki. Leć do dzieci. Nie byłeś już tam od prawie 36 godzin.
-Taka moja praca.
-Paa. - Pożegnałam go, a ten wyszedł z pomieszczenia.

Westchnęłam ciężko i poszłam włączyć jakąś komedie. Padło na ,,Czarnego łabędzia". Moja mama w nim gra więc fajnie. Kiedy byłam już w połowie oglądania zobaczyłam, że drzwi się otwierają. Zapauzowałam film i popatrzyłam na swojego brata, po czym na zegarek na nadgarstku. 21:10. Chłopak usiadł obok mnie i popatrzył w moje oczy.

-Co ty tu robisz? - Zapytałam.
-Pomyślałem, że cię odwiedzę.
-Jest 21.
-No i?
-Nie wiem, troszkę dziwne.
-Słyszałem, że pogodziłaś się z Damiano po czym Ugo go wywalił z domu na twoje żądanie. Nie mogłaś mu sama powiedzieć żeby wyszedł?
-Nie chciałam z nim gadać.
-Dzięki Lisie jakoś się trzyma.
-O, to już ma nową? - Zaśmiałam się i wstałam sprzątając miskę popcornu i szklankę gdzie była resztka wody.
-To nie jest jego dziewczyna.
-To kto?
-Przyjaciółka. Chodził z nią do przedszkola. Generalnie Lisa mieszka w Norwegii, ale przyjechała do nas na trochę. Nie dałaś mu nic wytłumaczyć.
-Po pierwsze, tak nie dałam mu nic wytłumaczyć. Po drugie, ja nawet nie wiem co czuje. Miał mnie nie robić, a zrobił to wielokrotnie. Po trzecie nie wiem czy właśnie na tym polega związek, że się siebie rani, a po czwarte nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. - Powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Odłożyłam naczynia do zlewu i pobiegłam na górę.
-Czemu jesteś taka uparta? - Usłyszałam swojego brata.
-Wiesz, jesteś moim bratem, a zachowujesz się jakbym była twoją przyjaciółką. Jebaną znajomą. Damiano jest teraz dla ciebie ważniejszy niby? Ciebie też prędzej czy później zostawi. Jesteś okropny i żałuje, że jesteś moim bratem. - Powiedziałam, a po moim policzku poleciała łza.
-A ty upartą szmata! - Krzyknął na mnie.
-Wiesz pierdol się. Idź do tych swoich przyjaciół, którzy są teraz twoją nową rodzina. - Oznajmiłam i wbiegłam do swojego pokoju.

Opadłam na łóżko. Czułam jak pojedyńcze łzy lecą z moich oczu. Usłyszałam krzyki swojego brata i mojego ojca, a później trzaśnięcie drzwiami. Chwilę jeszcze poczekamy i zeszłam na dół. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać ,,Another love". lubię grac przy tym instrumencie, ma taki vibe.
Kiedy skończyłam usłyszałam brawa. Otworzyłam swoje oczy i ujrzałam swojego tatę. Usiadł obok mnie przy pianinie i przytulił jedną ręką, po czym pocałował w czoło.

-O co się pokłóciliście? - Zapytałam.
-O nic. Nie ważne.
-Jak tam uważasz.
-Gotowa jutro do szkoły?
-No nawet.
-Ugo cię będzie mógł znowu odwieść.
-Nie, pójdę na pieszo.
-Jak tam wolisz.
Nagle zaczął grać pierwsze nuty ,,Bohemian Rhapsody".

-Mamaaa,
Just killed a man,
Put a gun against his head, pulled my trigger,
Now he's dead...

-Mamaaaaaa

Zaczęłam krzyczeć, a Bongo zaczął szczekać. Kontynuowałam śpiewanie, a tata się na mnie patrzył i uśmiechał.
Miłość do grania na pianinie odziedziczyłam po nim. Jest moim mistrzem grania na tym instrumencie. Kocham gdy to robi.
Gdy miałam około 5 lat codziennie wieczorem siadaliśmy przy tym o to czarnym pianinie i śpiewaliśmy, a co jakiś czas tata pozwalał mi pograć. w końcu pewnego dnia namówiłam go na szkołę muzyczną, później sama z siebie nauczyłam się grać na gitarze elektrycznej i tak to wyszło.
Przez całą piosenkę przed oczami miałam nasze wieczory, uśmiechy i dzikie śpiewy. Przytuliłam się co ramienia taty i zaśmiałam się na myśl jakie kiedys odstawiałam tańce godowe przy tym pianinie.
Kiedy skończył uśmiechnął się do mnie.

-Przepraszam, że dzisiaj nie przyszedłem do sali kinowej.
-Nic się nie stało. A teraz dobranoc, jutro szkoła. - Wstałam od instrumentu i ruszyłam na schody. Wzięłam jeszcze po drodzę Ibisa pod pachę i poszliśmy do góry. - A ty idziesz? - Zapytałam się Bongo. ten tylko szczeknął i poszedł razem z nami.

Następnego dnia obudził mnie mój przeklęty budzik, na którym miałam krzyki Damiano i Vic. Muszę zmienić ten budzik, bo nie wytrzymam. Była 7:40, bo dzisiaj mam dopiero na 9.
Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać social media. Zauważyłam, że na instagramie Victoria wstawiła story. Weszłam więc w nie i ujrzałam Damiano, który całował w policzek, jak mniemam Lisę. - Wygląda na szczęśliwego - pomyślałam i wyszłam ze story. Westchnęłam ciężko i wyszłam z pokoju. Poszłam do łazienki, załatwiłam się, umyłam twarz i zęby, po czym wyszłam z pomieszczenia kierując się do kuchni zrobiłam sobie tosty i zjadłam je w mgnieniu oka. Nawet nie wiedziałam, że byłam taka głodna.
Kiedy skończyłam jeść, dałam jedzonko swoim zwierzakom i poszłam się ubrać. Ma być ciepło więc ubrałam się w bezrękawnik w czarnych, białych i niebieskich kolorach oraz w czarne spodnie, które na dole były lekko rozkloszowane (nie były to dzwony). Usiadłam przy toaletce i zaczęłam się delikatnie malować, czyli rzęsy, korektor i puder.
Gotowa wzięłam swój czarny plecak i wyszłam z pokoju. Założyłam słuchawki i ruszyłam w stronę szkoły.
O 8:50 weszłam na teren szkoły. Nagle podjechał jakiś czarny motor, a zanim jeszcze jeden i jeszcze jeden i jeszcze jeden. Popatrzyłam w tamtą stronę i rozpoznałam te osoby. Wszyscy zdjęli kaski. Na pierwszym motorze jechał jakiś nieznany mi ty i Vic, za nim znowu jakaś nieznana mi osoba oraz Ethan, za nimi jeszcze kolejna, ale tym razem znana mi osoba, czyli Alessio. jeden ze znajomych Damiano. Z nim jechał Thomas, a za nimi była Lisa i Damiano. Zaczęli się gonić i śmiać. Miałam delikatne łzy w oczach. W końcu nasz wzrok się spotkał.
Poczułam nagle czyjąś dłoń na talii. Obróciłam się w tamta stronę i ujrzałam Diego. Uśmiechnął się do mnie i otarł łzę.

-Hej, nie warto się nim przejmować.
-Skąd wiesz...
-Pogadamy w środku. Chodź. - Chwycił mnie za rękę i zaciągnął do srodka szkoły

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz