Che cazzo?!

552 30 6
                                    

Minęły dwa dni i dzisiaj powinni wrócić rodzice. Sprawdzian z historii napisałam perfekcyjnie jak mi się wydaje plus gdy porównałam odpowiedzi razem z Cleo były takie same więc piątkę na pewno mam już w kieszeni. Dzisiaj jest czwartek, a zespół postanowił wyjść do ludzi i zagrać dla nich na ulicy. Jak dla mnie grają świetnie, ale chcemy zobaczyć jak zareaguje publika. Idę oczywiście z nimi, bo chce ich wspierać i pomogę im z tymi wszystkimi sprzętami.

Od razu po szkole poszliśmy do nas do domu i zaczęliśmy się przygotowywać. Oni zaczęli składać wszystkie potrzebne sprzęty do grania, a ja zrobiłam na szybko naleśniki. Zjedliśmy wszystko i ruszyliśmy do samego centrum Rzymu. Nie mieszkamy blisko niego, bardziej na końcu tego miasta przez co bardzo się cieszę, że pojedziemy właśnie tam. Gdy się rozłożyliśmy, a bardziej oni zaczęli grać pierwszą piosenkę jaką była ,,Beggin" wzięłam telefon do ręki i nagrałam relację na każdym możliwym portalu społecznościowym. Dużo ludzi zwracało uwagę na młodych twórców i wrzuca jakieś drobniaki przez co wszyscy bardzo się cieszyliśmy. Po czterech kawałkach zrobili sobie 5 minutową przerwę dzięki czemu mogłam do nich podejść i zamienić słówko.

-Jesteście nisamowici. - zaczęłam - nie myślałam, że cokolwiek uda się wam stworzyć, a tu jednak. Jedyne do czego mogę się przyczepić to...

-Że za szybko gramy. - Dokończył Ethan. Nie mówię im tego pierwszy raz więc się zaśmiałam.

-Ciekawe czy uda nam się cokolwiek uzbierać. - Powiedział nagle Damiano.

-Napewno coś się uzbiera. - Pocieszyłam ich na duchu. Nagle podeszło do nas dwóch policjantów.

-Dzień dobry, aspirant Antonio i młodszy aspirant Alessandro - wskazał na kolegę.

-Dzień dobry. Jakiś problem? - Zapytałam z uśmiechem na ustach.

-Właściwie to tak. Jedna z mieszkanek tego budynku - tutaj wskazał na dość spory budynek na przeciwko nas - skarży się, że zakłócać spokój.

-Jesteśmy młodzi, a muzyka to nasze życie. Chcemy dorobić. - Powiedział Ethan, a ja się obróciłam do niego i zgromiłam wzrokiem. Wróciłam do policjantów i się uśmiechnęłam.

-Wiecie, że zakłócacie spokój dzienny? - Zapytał młodszy kolega.

-Posłuchajcie. Jesteście młodzi nie chcę was aresztować więc z łaski swojej moglibyście się rozdzielić?

-Ale... - Zaczął Damiano i wstał, ale ja go uderzyłam lekko ręką w brzuch. On wstrzymał powietrze i się odwrócił plecami.

-Już się robi. Przepraszamy za wszystko. Już więcej się to nie powtórzy. - Gdy odeszli dość daleko obróciłam się do reszty.

-Za co dostałem? - Zapytał wokalista.

-Za niepotrzebną chęć odezwania się nieproszonym. Musimy się zbierać.

-Chcesz się ich posłuchać? - Zapytała dość wściekła Vic.

-Oczywiście, że nie. Thomas pamiętasz jak kiedyś tańczyłam na ulicy? - Chłopak kiwnął twierdząco głową.

-Że co proszę? - Zapytał roześmiany David. - Ty tańczyłaś na ulicy? - Dopytał i się zaśmiał. Ethan uderzył go w tył głowy. - Czemu wy mnie kurwa bijecie?

-Mój drogi nawet z Vic tańczyłam.

-To prawda. - Potwierdziła dziewczyna i mnie przytuliła. - Hip hop.

-No to ci dopiero. - Dokończył Damiano, a ja już go miałam powoli dość.

-Wracając do tematu. Nas też wyrzucano więc robiliśmy słodkie minki, przepraszaliśmy, zbieraliśmy się i robiliśmy 10 minutowy spacer dookoła. Musicie robić tak samo, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie.

-To brzmi jak plan. - Powiedział Ethan i zaczął się pakować.

Po chwili reszta uczyniła to samo i poszliśmy na krótki spacer. Zjedliśmy lody, napiliśmy się kawy i wróciliśmy s to samo miejsce. Zagrali jeszcze około 15 kawałków i gdy robiło się ciemno zaczęliśmy się zbierać. Ja za to martwiłam się o swoich rodziców. Mieli zadzwonić jak będą w domu. Jest 20, a oni dalej nie dzwonią, nie odbierają ode mnie ani nie odpisują. Weszłam na wiadomości w internecie, ponieważ czasami od paparazzi dowiaduje się więcej niż od własnych rodziców. Zobaczyłam, że był jakiś wypadek, a artykuł opublikowano 20 minut temu. Z ciekawości weszłam, ponieważ lubię oglądać jakieś stłuczki czy coś. Wiem jestem dziwna, ale taka już się urodziłam, w skrócie zjebana.

,,W dzisiejszym dniu na wjeździe do Rzymu spowodowany był śmiertelny wypadek. Auto osobowe zderzyło się z tirem. Kto był w środku? - czytaj dalej."

Zjechał na dół artykułu i to co zobaczyłam mnie zmroziło. Świat zaczął wirować dookoła mnie, przed oczami zrobiło się ciemno, a serce stanęło. Ujrzałam swoich rodziców.

,,W pojeździe była znana aktorka Marica Raggi oraz jej mąż, Basilio Raggi . Panna Raggi niestety nie przeżyła tego tragicznego wypadku, a Pan Basilio leży w ciężkim stanie w szpitalu"

Upuściłam telefon na ziemię, a po moim policzku poleciała łza. Nie wiedziałam co dzieje się wokół mnie. Wiedziałam tylko tyle, że to nie może być prawda. Usłyszałam głos reszty, a zaraz później poczułam jak wszyscy są obok mnie. Nagle poczułam, że ktoś mną trzęsie.

-Ej, Luna mów co się stało. - Spojrzałam na Damiano, który stał przede mną i się w niego wtuliłam. Zaczęłam płakać i szlochać w jego ramie. - Ej spokojnie. Ethan podnieś jej telefon. - Usłyszałam stłumiony głos bruneta.

-O kurwa - usłyszałam głos Ethana i się jeszcze bardziej rozpłakałam.

-Co tam jest do cholery? - Głos Thomasa wskazywał na, to że jest już zmartwiony. - Co do cholery?! - Odsunęłam się od Damiano i popatrzyłam na swojego brata. Szok był wymalowany na jego twarzy, ale zarazem było widać, że nie umie przyjąć tego do wiadomości.

Matka dla Thomasa była wyjątkowa. Jako jedna z niewielu rozumiała jego problemy, wspierała gdy oświadczył, że jest panseksualny, gdy nic mu się nie udawała, a świat się walił mu na głowę. Od ojca nie umie dostać wsparcia, zawsze go krytykuje. Podeszłam do Thomas'a i wtuliłam się w niego. Nie oddał uścisku tylko odszedł.

-Gdzie idziesz? - Krzyknęłam zapłakana, ale nie odpowiedział.

-Lu, co tam było do cholery?! Twój telefon jest zbity i nie da się nic zobaczyć. - Spojrzałam na Vic i zapatrzyłam się w nią.

-Nasza mama nie żyje. - Odpowiedziałam nie pokazując żadnych uczuć. Mimo, że moje oczy były pewnie czerwone od płaczu ta wiadomość chyba jeszcze nie dociera. Wszystko w środku we mnie latało, a wokół siebie miałam pełno ostatnich zdań. ,,Panna Raggi niestety nie przeżyła", ,,Co do cholery?!", ,,Ethan zobacz co tam jest napisane". Myśli szalały jak szalone, a serce stanęło i potem była tylko ciemność.

,,Vengo dalla Luna - Damiano David/Måneskin"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz