10°

5K 184 228
                                    

– Dobra dobra a wracając to gdzie byliście? – zapytał John B gdy wkładaliśmy deski do twinky. Skrzywiłam się patrząc na moją, wyraźnie błagała o zmianę wosku na nowy.

– Byliśmy zanosić jedzenie do ósemki...wiesz tato mi kazał – Pope powiedział wsiadając do wozu.

– To co kurczak na ostro Cię pobił? – zapytał John B ze śmiechem.

– To akurat był Cameron z Topperem – Routledge zatrzymał się w połowie czynności.

– Byłeś sam?! – krzyknęła Kie aka. Nasza Mama.

– Taaa, ale potem pojawiła się Khai i mi pomogła. Co dziwne, że oprócz bolących nadgarstków wyszła z tego bez szwanku a o dziwo razem z Rafe'm ciskali do siebie piorunami – gdy usłyszałam o naszej rozmowie śpięłam się, miałam nadzieję, że Pope zapomniał o kwestii wdzięczności mojej do Rafe'a bo to trochę podejrzane.

Pojebane jak nasza relacja...

Wkurwił mnie. Ale już nie ważne, wyszliśmy cali. A wy co robiliście gdy mnie nie było? – zapytałam a oni popatrzyli po sobie z uśmiechem i powiedzieli zgodnie;

– Znaleźliśmy Złoto.

______________________________

– Nie o takim znalezieniu złota pomyślałam – JJ parsknął na moje słowa. Atmosfera między nami była w pewnych momentach dosyć gęsta ale stwierdziłam, że jest moim przyjacielem a przyjacielom trzeba wybaczać. Postanowiłam zapomnieć o tamtej sytuacji i żyć w nadziei, że uczucia nagle znikną bo nie rozmawialiśmy o tym. To dla mnie drażniący temat.

– Dobra to plan jest taki – zaczął Pope – Khai i Kie odwracają uwagę strażnika a JJ i John B niezauważeni wchodzą do środka, pożyczają kamerę i wracamy do nory. Jasne?

– Jak słońce – uśmiechnęłam się i po przybiciu piątki z Kie weszłyśmy z samochodu.

– przepraszam! – krzyknęła i zaczełyśmy machać do strażnika siedzącego w budce. Ten widząc nas szybko wybiegł że środka.

– złapałyśmy gumę tu niedaleki, mógłby Pan nam pomóc? – zapytałam STARAJĄC się używać uroku osobistego. Trzeba z niego skorzystać. Popatrzył na nas podejrzliwie ale widząc przebitą oponę w samochodzie w końcu się zgodził i poszedł po rzeczy do naprawy. Chłopcy stali za jakąś łodzią koło wejścia czekając na sygnał, który im dałam gdy mężczyzna zajął się naprawą zepsutej opony. Kiara odwracała jego uwagę pytając o różne rzeczy i rozmawiając z nim a ja w tym czasie miałam przebić drugą oponę. Słabą w tym jestem Najwidoczniej bo mężczyzna zauważył mnie wbijającą scyzoryk w część samochodu. Popatrzyłyśmy się na siebie przerażone. Wsiadłyśmy do samochodu i z piskiem opon podjechaliśmy z Pope'm do chłopaków, którzy sprintem biegli do nas z maszyną w rękach. Wskoczyli do środka a ja odetchnęłam z ulgą.

W końcu dotarliśmy do domu Johna B.

– Przygotójcie rzeczy i łódź i płyniemy po Złoto – wszyscy w świetnych humorach biegaliśmy po całej posesji w poszukiwaniu rzeczy i szykowaniu łodzi. Hello w kończy zaraz mieliśmy się stać praktycznie milionerami! W biurze ojca Johna B znalazłam jakąś dużą skrzynię. Może się przydać. Pobiegłam do szopy obok domku bo właśnie tam John B szykował nawigację i inne takie do znalezienia skarbu.

– Jo bracie – taaa przyznam, jestem czasami nieznośna jak mam dobry humor. No dobra może nie tylko czasami. – znalazłam jakąś taką skrzynię – podniosłam trochę rzecz aby była lepiej widoczna – Jak myślisz nada się? O! Nasze ulubione chipsy! Kiedy byłeś w sklepie? – zapytałam gdy odłożyłam skrzynię i wzięłam trochę przysmaku do ręki żeby go zjeść.

Nie ważne, nada się zaraz ją zabiorę bo pewnie jest ciężka – uśmiechnął się, oddałam gest, pocałowałam go przyjacielsko w policzek i pobiegłam do Łodzi pomagając Pope'owi podpinać cały sprzęt zgodnie z jego zaleceniami.

– Wszystko już jest na miejscu zostało tylko popłynąć i skarb jest nasz! – Pope położył sobie dłonie na biodrach.

– Brakuje nam jeszcze Kiary I JJ'a. Powinni zaraz dojść do nas. – John B rozejrzał się jednak nikogo nie było widać.

– Pójdę ich poszukać – stwierdziłam i John B popatrzył na mnie wdzięcznie.

– Kie! JJ! – patrzyłam po szopie oraz schowku. Gdzie oni się podziali. JJ jest pewnie w swoim pokoju wiec pójdę po niego i razem poszukamy Kiary. Weszłam do domku i podeszłam do drewnianych drzwi, które od razu. Nie pomyślałam o pukanie co było moim błędem. Kie i JJ się tylko całowali. CZEKAJ CO? I nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Stałam zszokowana we framudze drzwi. Odchrząknęłam znacząco a oni odskoczyli od siebie.

– Nie chcę wam przeszkadzać ale wszystko już jest gotowe. No to ja się zbieram – wyszłam z pokoju i jak najprędzej ruszyłam do wyjścia.

– Khai! Czekaj! To nie tak jak myślisz! – JJ wybiegł za mną a Kie z rumieńcem na twarzy i przepraszającym wzrokiem ominęło mnie szybko idąc na zewnątrz.

– JJ, rozumiem nie musisz się tłumaczyć.  Chciałam tylko powiedzieć, że już będziemy jechać. – chciał odejść ale JJ znowu mnie zatrzymał tym razem   obracając mnie za ramię.

– Przepraszam – podrapał się po karku – No wiesz, za złudnie nadzieję. Naprawdę myślałem, że to to ale jednak... jednak nie.

– Naprawdę rozumiem, lepiej że to Kie a nie jakajś inna dziewczyna – zaśmiałam się a on mnie przytulił.
Mimo wszytko cieszyłam się, że nasz kontakt się nie zepsuł i jesteśmy JJ'em i Khai - najlepszymi przyjaciółmi jak za dawnych czasów.

– Przyjaciele na zawsze? – zapytał z uśmiechem wyciągając do mnie mały paluszek. Zaśmiałam się B to była nasza tradycja zawsze gdy się godziliśmy po kłótni lub chociażby małej sprzeczce.

– Przyjaciele na zawsze – uścisnęlam jego palec a ten poczochrał mnie po włosach za co dostał lekko łokciem w żebra. Przerzucił mi rękę przez ramiona i z uśmiechem wyszliśmy z domu. Kie widząc nas pogodzonych sama się uśmiechnęła ale mimo to nadal widziałam w jej oczach współczucie i zawstydzenie. To jak spuszczała wzrok na podłogę gdy tylko na nią patrzyłam. Dałam jej rękę na ramie a ona spojrzała na mnie. Nie musiałam nic mówić, znałyśmy się zbyt dobrze, więc tak jak ja po gestach lub nawet tylko spojrzeniu rozpoznawałyśmy wszytsko. Widząc mój wzrok przytuliła mnie i odetchnęłam z ulgą, bo wiedziała, że już jej wybaczyłam i między nami jest tak jak było. Odeszłam do Johna B aby zobaczyć trasę, przez okienko zobaczyłam, że wolne miejsce obok Kiary zajął JJ. Będę im kibicować. Szczerze ale tak całkowicie szczerze. Nie bolało mnie to co zrobili ale to, że ani jedno ani drugie mnie powiedziało m o ich uczuciach. Mimo to patrzyłam na nich z uśmiechem i gdy tak na nich patrzyłam zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Uczucia do JJ'a jednak zniknęły.

***********************************

Wolicie Kiarę i Pope'a czy Kiarę i JJ'a?

Zastanawiam się nas perspektywą Rafe'a, co myślicie? Jeżeli od czasu do czasu bym go gdzieś wplotła?

Rozdział z godzinkę później niż zwykle, ponieważ miałam za dużo pomysłów na ten rozdział i cieżko było mi wybierać z tyłu opcji i napisać coś z sensem😅

Miłego dnia/nocki!

MayStyles06♡

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz