6.1K 190 80
                                    

– Wstajemy leniuchy! Nadszedł nowy piękny dzień! – krzyczałam waląc metalową chochelką o garnek. – No już ruszać dupska! – wszyscy zgodnie jękneli i popatrzyli na mnie błagalnie.

– Jakim cudem zachowujesz się jak nowonarodzona, skoro wczoraj wypiłaś najwięcej. – Pope popatrzył na mnie jak na kosmitę.

– Niewiem, może przez to, że zaliczyłam dwa zgony? – usłyszałam jak JJ parska śmiechem.

– Dobra dobra, koniec dzbany.- – przetwał mi rozbawiony John B.

– Dlaczego ty nas za każdym razem inaczej przezywasz.

– Nie przezywam – wskazałam na niego ostrzegawczo palcem. – tylko nazywam adekwatnie do tego co macie w swoich móżdżkach. – zaśmialiśmy się wszyscy razem – Dobra a teraz zbierajcie się jedziemy – wzięłam z półki klucze do Twinky I rzuciłam do pół przytomnego Johna B.

– Gdzie nas znowu zabierasz – Kie wiązała swoje włosy.

– Nudziło mi się z rana więc poszłam przejść się po ósemce – Chłopcy natychmiast się poderwali a Kie zaplątała gumkę we włosach.

– Sama?! – krzyknął JJ.

– Oj tam, nic mi się nie stało. Ale zobaczyłam, że na placu budowy u Winstonów jest pusto. Co Wy na to?

– Na co jeszcze czekamy – uśmiechnął się John B zakładając koszulkę.

Sekundę potem byliśmy już w naszym ukochanym, starym jak świat samochodziku. No dobra może słowo ,,stare" brzmi jakby było to ledwo działający grat ale nie mylcie się, Twinky wygląda staro ale działa jak marzenie. To członek naszej grupy.

____________________________

– Szansa na przeżycie 1 do 3 – Pope krzyknął do Johna B balansującego na krawędzi dachu.

– Mam skoczyć? – zapytał John B z udawaną powagą

– Skacz! Zastrzelę Cię w locie – krzyknął Pope celując do niego wiertarką.

– Ja będę nagrywać! – krzyknęłam wyciągając telefon.

– Będą mieli japońskie toalety i podgrzewane ręcziki, nikogo już nie obchodzi, że było tutaj gniazdo żółwi – mruknęła Kie wychodząc z wnętrza domu. – Nie lubię zimnych ręczników – dodała po dłuższej chwili. Albo usłyszałam silnik samochodu ale coś nie tak z moim słuchem.

– Tylko nie zrzuć tego piwa więcej nie dostaniesz – usłyszałam tylko i podeszłam do krawędzi domu zobaczyć, czy się nie przesłyszałam. W międzyczasie usłyszałam dźwięk spadającej puszki i marudzenie Johna B. Zaśmiałam się. Potem na podjazd wjechało auto policyjne. Co śmieszne  znajome auto policyjne.

– Garry! Przyjacielu dawno Cię nie widzieliśmy! – krzyknęłam w stronę auta tym samym zwracając na siebie uwagę JJ'a, Pope'a, Kiary i Johna B. Wszyscy zrozumieli doskonale przekaz –  w nogi!

Biegnęliśmy jak szaleni zanosząc się śmiechem. Przez to Pope upadł po przeskoczeniu przez płot na co ja upadłam że śmiechu.

JJ wziął mnie w stylu panny młodej i biegnął w stronę Twinky, do której wskoczyliśmy. Ja już dosłownie płakałam ze śmiechu.

– Garry biegnie po podwyżkę. – zasmiał się JJ.

– No No widzę, że poprawiła Ci się kondycja przyjacielu – krzyknęłam do niego przez otwarte drzwi mało przez nie nie wypadając. Kiara zamknęłam drzwi – No ejj a taki maraton sobie zrobił a ty nam widok na żywo przerwałaś – JJ parsknął.

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz