– 900 metrów – krzyknęła Kie. Siedzieliśmy już na Łodzi w określonym przez nawigację miejscu w napięciu. Każdy czekał, mając nadzieję, że ujrzy w kamerze trzymaną przez Johna B Złoto. – 1300 metrów – wszyscy wstali i podeszli do kamery – 1700! – nagle ujrzeliśmy cień czegoś w kamerze.
– Trochę na dół Pope – powiedziałam. – ukazał się! Znaleźliśmy wrak Royal Merchanta! – Znaleźliśmy go! – wszyscy zaczeli się cieszyć a ja rzuciłam się na Kie. Nie mogłam uwierzyć, że nam się udało.
– Złoto musi być gdzieś w środku, wiesz co robić – John B przerwał naszą radość a wszyscy tak jak wcześniej ustawiliśmy się wokół chłopaka I czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Chyba już nic nie może zepsuć mojego cudownego humoru. Z rozmyśleń wyrwał mnie słowa Johna B.
– To nie możliwe... – popatrzyłam na niego jak poparzona.
– Co?! Znaleźliśmy Złoto?! – zapytałam a ten obrócił się do mnie z lichym wyrazem twarzy. Nie podoba mi się to, bardzo nie podoba.
– Złota nie ma na Merchancie. – potrzebowałam chwili, żeby przyswoić te słowa.
– Kurwa! – usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. To była moja szansa, szansa na łatwiejsze życie. Ciężko jest utrzymać się z dorywkowej, wakacyjnej pracy kelnerki. Zarobki są marne starcza mi tylko na jedzenie, więc nie mam opcji o zakupie nowych ubrań lub tego typu rzeczy. Gdybym miała swoją część złota nareszcie nie musiałabym się o to martwić. Mogłabym kupić sobie dom, nawet taki malutki bo praktycznie mieszkam teraz u Johna B. JJ był w takiej samej sytuacji jak ja, kij z tym, że znając to przeznaczyłby to Jeszcze na snobienie. Nie zależy mi na byciu grubą rybą- zależy mi tylko na tym aby godnie żyć.
Reszta rozmawiała jeszcze o złocie i kto mógł je zabrać a ja siedziałam w jednym miejscu jak ostatni kółek. Gdy dopłynęliśmy do domy Johna B wszyscy postanowili odpuścić na dzisiaj i wracać do domu.
– Pope! – podbiegłam do chłopaka. – Podrzuciłbyś mnie po drodze do sklepu?
– Jasne, wskakuj – pokazał na auto. – Tak między nami, co to była za akcja z wdzięcznością – cholera mogłam się zabrać z Kie. Skubany dobrze to wykombinował.
– Nic wielkiego – popatrzył na mnie podejrzliwie. Kłam Khai! Tylko pytanie czemu nie powiem tego w prost. Może powinnam? – pomógł mi kiedyś naprawić samochód – i wszystko Szlag trafił. Wiecie co jest jeszcze śmieszne?
ŻE JA NIE MAM SAMOCHODU. – znaczy samochód mojej matki. Od tamtej pory myśli, że mam u niego dług wdzięczności – proszę, niech to zabrzmi przekonująco. Widocznie analizował te słowa ale akurat podjechaliśmy pod sklep – O! Dzięki Pope! Trzymaj się! – Nigdy tak szybko nie biegłam do sklepu. Wpadłam do środka otwierając gwałtownie drzwi i niestety przypadkiem uderzając kogoś w twarz – Cholera jasna! Przepraszam!Zza drzwi z zakrwawionym nosem wyszedł Rafe. Ja to mam szczęście.
– Jezu, tak przepraszam.
– Wystarczy Rafe – uśmiechnął się cwanie.
– Jak chcesz to zaraz mogę Ci jeszcze raz przywalić. W nos. Krzesłem. Metalowym. – popatrzył na mnie zdziwiony. Widząc czerwone krople spadające na podłogę powiedziałam, żeby chwilę zaczekał. – Ma pani może pożyczyć chusteczkę? Troszkę za mocno jebnęłam kolegę. – ekspedientka wyciągnęła biały kawałek papieru w moją stronę a ja szybko jej Podziękowałam i podeszłam do chłopaka.
Rafe's perspective
Stałem rozwścieczony na środku pola golfowego razem z Topper'em. Z jednej strony byłem wściekły a z drugiej...smutny? To do mnie nie podobne ale tak. Czułem to od zawsze gdy Ojciec faworyzował Sarah. Od kiedy pamiętam to ona zawsze była jego oczkiem w głowie a ja? Ja byłem tylko synem do pomocy. Ból był nieodłączną częścią mojego życia a wyrzywanie się na innych było pewnego rodzaju odskocznią. Czułem się wtedy silniejszy, ważniejszy i to ja wtedy byłem w centrum uwagi. Może to trochę egoistyczne ale przyznacie- każdy człowiek potrzebuje być zauważanym.
Gdy jednak usłyszałem z jej ust, że jednak jestem takim dupkiem, jakim o mnie mówią coś zabolało mnie mocniej. Nie wiem dlaczego, w końcu to tylko opinia głupiej płotki i nie powiniem się był nią przejmować. Jednak przejąłem się nią bardziej, niż wszystkimi innymi opiniami z jakimi się spotykałem a było ich naprawdę dużo.
– Stary co chcesz teraz zrobić? – Zapytał Topper.
– najebać się.
_____________________________
– Dobra stary – zaczął Top – ja jadę do domu po jakiejś leżaki i inne rzeczy a potem jadę zająć nam miejsce. – wysadził mnie pod sklepem. Moim zadaniem było skołować alkohol, a że jestem pełnoletni nie będzie z tym wogóle problemu.
Kupiłem zgrzewkę piwa, którą odłożyłem na stolik koło drzwi. Czekałem na Kielce'a bo to on miał odebrać mnie ze sklepu i zawieźć nas na wieczór filmowy gdzie miał czekać na nas Topper. Sprawdziłem telefon czy być może nie dostałem wiadomości, że podjechał ale zanim zdążyłem wejść w wiadomości. Telefon przypadkiem spadł mi na ziemię koło drzwi. Sięgnąłem po niego ale gdy już miałem go w ręce dostałem z całej siły drzwiami w twarz. Ja pierdole mój nos. Kto jest na tyle mądry, żeby takie coś zrobić. Podniosłem wzrok a we mnie wpatrywał się przestraszone oczy.
Piękne oczy
– Cholera jasna! Przepraszam! – krzyknęła.
No oczywiście była to Berryfield a kto inny.
– Jezu, tak przepraszam.
– Wystarczy Rafe – Już nawet nie świadomie lubiłem ją denerwować. Zacisnęła ze zdenerwowania swoje małe piąstki i patrzyła na mnie z politowaniem.
–Jak chcesz to zaraz mogę Ci jeszcze raz przywalić. W nos. Krzesłem. Metalowym.– popatrzył nie spodziewałem się. Groźnie jak na taką osóbkę. Podbiegła do ekspedientka a potem wróciła z chusteczką, którą przyłożyła mi do nosa. Zabrałem materiał i jedynym ruchem przedarłem krew. Nos był naruszony więc bolało na co się skrzywiłem. Dostałem w rękę a ona wyrwała mi z ręki chusteczkę.
– Pojebało Cię dzbanie. Może być złamany to trzeba delikatnie. – wycierała mi z ogromną dokładnością krew a ja tylko na nią patrzyłam. Tak. I nawet na sekundę nie odwróciłem od niej wzroku. – Zróbcie se zdjęcie na dłużej zostanie. – mała a jaka pyskata.
– Nie chcę niepotrzebnie zajmować pamięci w aparacie. – prychnęła i kontynuowała swoją czynność. W tym momencie przybrałem sobie nowe, ważne zadanie. Doszło do mnie, że mimo tego, że jest płotką jest bardzo...intrygująca. Więc postanowiłem- przekonam do siebie tą dziewczynę nawet, jeżeli miałbym zrobić coś niemożliwego.
************************************
Mam dobry dzionek więc dzisiaj dodaje wcześniej.Co myślicie o punkcie widzenia Rafe'a i jego nowym postanowieniu?
Miłego dnia/nocy!
MayStyles06♡
CZYTASZ
𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔
FanfictionRafe Cameron - 19-latek z problemami psychicznymi, nadmierną agresją i syndromem bycia w centrum uwagi. Syn Ward'a Camerona - najbogatrzego człowieka na w miasteczku. Gardzi każdym, kto nie mieszka na ósemce. Khai Berryfield - 17-letnia dziewczyna z...