20°

4.5K 193 169
                                    

Dzień dobry moi cudowni i piękni czytelnicy!♡♡

- Nigdy bym Cię nie zostawiła Rafe - złapałam jego twarz w dłonie i nakierowałam tak, aby spojrzał mi w oczy. - Przenigdy. - Widziałam, że mimo moich zapewnień nie był pewny tych słów wiec poprostu go przytuliłam bo nic tak nie pomaga jak bliskość drugiej osoby. Gorzej gdy się takiej osoby nie ma. Wystarczy tylko jeden przytulaj od jednej, właściwej osoby a wszystkie problemy znikają lub zapominamy o nich ja jakiś czas.

- Zabrzmiało to okropnie jednak Nawet teraz mogę Ci zagwarantować, że nigdy nie nikim aż tak mi nie zależało. Jasne miam specyficzny rodzaj miłości do Płotek a szczególnie Johna B ale taki sam jaki ty masz do Whezzie, Sarah czy swojego Ojca. Przy tobie czuję się zupełnie inaczej. Gdy tylko Cię widzę czuję radość a coś mnie rozpiera od środka a gdy widzę, że stoisz i rozmawiasz z jakąś dziewczyną miliona razy piękniejszą ode mnie mam ochotę rozszarpać ją na strzępy. Pojawiłeś się tak nagle w moim życiu jak te uczucia, jeszcze nie całe zamieszanie dookoła wcale nie pomagało a tylko pogarszało sprawę. Moje życie przewróciło się o 180° a jedyne co pomaga mi w tym wszystkim...to ty. - zapadła cisza. Chłopak podniósł się i popatrzył mi w oczy, pocałował mnie czule w czoło a następnie przyłożył do niego swoje.

- On mnie wyrzucił z domu, rozumiesz? Kazał mi już tam nie wracać.- powiedział nagle łamliwym głowę i mocniej ścisnął moją talię. Przytuliłam go do siebie i delikatnie przeczesywałam jego włosy aby troszkę się uspokoił.

- Co się stało Rafe? Kto Twój ojciec? Czemu? - zapytałam gdy jego oddech trochę się wyrównał i emocje opadły.

- Czasem zdarza mi się brać narkotyki jak i je sprzedawać innym.- zaczęło się nieciekawie. Nienawidzę narkotyków a tym bardziej przy ważnych dla mnie ludziach.- Mam stałego gościa, od którego je biorę. Ostatni razem nie miałem kasy, żeby spłacić Barry'ego. - Ok, czyli tył typ od narkotyków - A miałem już kupców, więc wziąłem od niego obiecając go spłacić w najbliższym czasie. Dni mijały a ja nadal nie pozbyłem się wszystkiego a co za tym idzie nie miałem kasy. Pewnego dnia przyszedł do Tannyhill i groził mi i mojej rodzinie. Potem poparzył mi rękę przykładając ją do gorącego silnika motocyklu, który potem zabrał. - Faktycznie chłopak miał poparzony nadgarstek z zewnętrznej strony. Złapałam go za tą rękę i przytuliłam poczerwienione miejsce do mojego policzka. - Byłem w kropce. Postanowiłem pożyczyć od ojca kasę i spłacić gościa a gdy tylko zarobię miałem ją dyskretnie odłożyć. Nawet by się nie skapnął, że cokolwiek zniknęło. Jednak coś się musiało spieprzyć i przyłapał mnie w jego gabinecie. Wziął pieniądze, pojechaliśmy spłacić Barry'ego a gdy już to zrobiliśmy kazał mi już nie wracać do domu. Takiemu kłamcy i oszustowi jak ja. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić i nawet niewiem kiedy przyszedłem tutaj pod twoje okno. Wydawałaś się być jedyną dobrą osobą ale bałem się, że mnie wyśmiejesz i zamkniesz mi okno przed nosem. Nie mogę uwierzyć, że byłem dla Ciebie taki okropny podczas gdy ty masz tak cudowną duszę i, że wtedy na przyjęciu Cię zostawiłem. Jestem idotą.

- Moim idiotą - uśmiechnęłam się lekko - I cieszę się, że tutaj przyszedłeś mimo, że nie popieram narkotyków i powinieneś z tym skończyć. Napewno za jakiś czas będziesz mógł wrócić do domu a do tego czasu możesz mieszkać tutaj, ze mną. Musisz tylko uważać na innych. Nie byli by zbytnio zadowoleni z widoku nas razem. - Nawet się nie zorientowałam kiedy ten wpił się w moje usta trzymając mnie za policzki i tym samym przyprawiając mnie tym samym o szybsze bicie serca i gęsią skórkę. Jak dobrze, że JJ nas nie usłyszał przynajmniej raz do czegoś się przydała ta muzyka.

Każdy mięsień się rozluźnił pod jego dotykiem a na całym ciele czułam dreszcze. Co ten mężczyzna ze mną robił. Prosił o dostęp do moich ust, który bez najmniejszego wachania mu udzieliłam a dosłownie sekundę potem poczułam jak jego język współpracuje z moim. Chłopak złapał mnie za biodra i nie przerywając nawet na chwilę pocałunku posadził na swoich ustawiając nas tym samym w wygodniejszej pozycji. Siedziałam na nim okradkiem i opierałam dłonie na jego klatce piersiowej. Zaczął zchodzić swoimi ustami coraz niżej na mój kark pieszcząc go również swoimi włosami. Poczułam pieczenie w jednym miejscu a sekundę później chłopak odsunął się ode mnie z ogromnym uśmiechem.

- Teraz już każdy zobaczy, że jesteś tylko i wyłącznie moja. - powiedział patrząc w jeden punkt na mojej szyi. Cholera mała zrobił mi malinkę. Popatrzyłam na lustro przy drzwiach, na które miałam dobry widok z łóżka. Przeklinałam w myślach. Skubany dobry jest. Niczym jej nie zakryję, jest zbyt mocna. W zamian postanowiłam się z nim trochę podroczyć.

- Ah twoja mówisz? Nie widzę nigdzie podpisu ani pierścionka - powiedziałam i zeszłam z jego bioder stając koło łóżka z założonymi na piersi rękami. Ten bezskutecznie próbował dosięgnąć mnie rękami z łóżka na co się śmiałam w myślach ale na twarzy nadal byłam powarzna. W końcu się poddał i stanął przede mną przez co musiałam trochę zadrzeć głowę do góry by spojrzeć mu w oczy. Nagle ten debil klęknął na jedno kolano i ściągnął ze swojego serdecznego palca sygnet wystawiając go w moją stronę.

- Zatem czy Khai Berryfield zgodziłaby się zostać moją potajemną dziewczyną? - wiedziałam, że bawiła go ta sytuacja z klękaniem ale w jego oczach widziałam również cień strachu i niepewności. Udałam, że się zastanawiam tym bardziej sprawiając, że jego mina stawą się ,,przestraszona" jednak za długo nie nie mogłam więc zaśmiałam się i przyklęknelam obok chłopaka od razu całując jego usta.

- Oczywiście mój tajemniczy chłopaku. - Jego oczy się rozpromieniły i przybrały zieznanego mi jeszcze blasku a na usta wkroczył najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam. Wsadził na mój kciuk pierścionek ( Bo z innych od razu spadał mimo, że na tym również zbyt dobrze się nie trzymał) I złapał w talii podnosząc mnie i stając na nogi a ja w tym czasie oplotłam go nogami w pasie aby nie spaść, zaplotłam ręce na jego karku i pocałowałam krótko w usta.

- Jeszcze nigdy nie byłem taki szczęśliwy - powiedział do mnie. A ja dosłownie przytuliłam się kładąc głowę na jego barku. Usiał na łóżku opierając się o zagłówek i oplótł mnie ciasno w talii opierając swoją głowę na mojej. - Już nigdy Cię nie puszczę a niezależnie co się będzie działo nigdy nie pozwolę Ci odejść.

- A kto powiedział, że kiedykolwiek odejdę? - ściągnęłam z szyi zwykły, cienki łańcuszek beż żadnej zawieszki w sciągając z dłoni złoty sygnet założyłam go na łańcuszku. - Zapniesz mi go proszę? - zwróciłam się do Rafe'a. Złapał w dłonie biżuterię i nachylając się nade mną i odchylając moje wyschnięte już włosy zapiął naszyjnik. - Już nigdy go nie zdejmę. Będę go nosiła zawsze przy sobie, przy moim sercu. Będzie mi przypominał o tobie. - wtuliłam się w chłopaka leżąc teraz pomiędzy jego nogami. Ten pocałował mnie w czoło i naciągnął kołdrę przykrywając nas. Zgasił lampkę nocną i przyciągnął mnie do siebie całkowicie.

- Dobranoc Rafe - szepnęłam jeszcze sennym głosem.

-Dobranoc mała - odszepnął jeszcze. Całkowicie zrelaksowana, czując ciepło chłopaka zamknęłam oczy.

Tak właśnie zakończył się mój wieczór, którego kompletnie się nie spodziewałam. Zakończyłam go najlepiej jak mogłam - w ramionach mojego chłopaka.

***********************************

Kolejny rozdział, który poprostu ubóstwiam. Wolicie 13, ten czy może jeszcze inny?

Miłego dnia/nocy!

Ps. Bardzo kocham moich czytelników i tak sobie pomyślałam, że chciałabym was poznać więc jeżeli ktoś ma ochotę i chęci to zapraszam aby napisać o sobie co nieco w komentarzu na pewno przeczytam! ---->>

MayStyles06♡

𝐀𝐧𝐝 𝐈 𝐏𝐫𝐨𝐦𝐢𝐬𝐞 𝐓𝐫𝐲 𝐍𝐨𝐭 𝐓𝐨 𝐊𝐢𝐥𝐥 𝐘𝐨𝐮▪︎Rafe Cameron ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz