- Jak się spało?- zapytał żartobliwym tonem Samuel.
- Dobrze- Chociaż spali na ławce wcale nie była niewygodna. Przywykli do takich warunków, a koc, który jak już zrozumieli po głosie Sama to on przyniósł,chronił ich przed zimnem pustyni.Siedzieli w tej samej jadalni co wczoraj. Śniadania, obiady i kolacje jedli wszyscy razem rozmawiając przy tym na różne tematy. To tłumaczy brak kuchni w pozostałych domach na osiedlu. Jedli w tym momencie śniadanie, na którym Jacy przydzielał wszystkim zadania. Newt i Maria postanowili także przydać się na coś i pomóc.
- Maria- Leila siedziała naprzeciw dziewczyny, po której bokach znajdował się Newt i Samuel rozmawiając o nieistotnych sprawach, obaj zdążyli się zakolegować.
- Tak Leila?- uniosła wzrok z talerza by ujrzeć rozweseloną dziewczynkę- Twoja mama też ma takie oczy?
- Leila nie dopytuje się ludzi o takie rzeczy! To niegrzeczne- szybko powiedziała do niej Alice, która nie chciała, by Maria poczuła się urażona przez wspomnienie o jej zapewnie zmarłej matce.- Nie nic się nie stało Alice.- wtrąciła się kobiecie- Miała niebieskie
- Takie jak ja?- dziecko dociekliwe spoglądało w stronę Marii- Nie były inne. Jasne jak perła i przejrzyste jak morze. Były piękne.-
Mar próbowała odnaleźć obraz matki. Nie chciała, by Leila poczuła się niedobrze. Była młoda i ciekawa świata, nie wiedziała zbyt dużo, więc nie domyśliła się, że pytanie mogło być niestosowne.
- Chciałabym mieć takie oczy jak ty- powiedziała nieco smutnej i wypatrywała się w stół.
- Ty też masz piękne oczy młoda. Jak niebo przed burzą- uśmiechnęła się do dziewczynki, która na jej słowa zaśmiała się- Zawsze niebo przed burzą jest piękne i zjawiskowe, ale też niebezpieczne. Jesteś silna i dzielna tak jak twoi rodzice.- Leila podbiegła i przytuliła Marię. Alice i Jacy posłali nastolatce wdzięczne uśmiechy i jak gdyby nic wszyscy wrócili do jedzenia .Śniadanie minęło po około godzinie, a wszyscy zbierali się do swoich prac. Marii i Newtowi przypadła robota z Samuelem, który wytwarzał naturalne leki dla mieszkańców osiedla. Oboje cieszyli się z tej pracy, ponieważ nie mieli ochoty wychodzić na pustynię, gdzie doskwierała duchowa, a suche powietrze utrudniało oddychanie i pracować na gorącym słońcu.
To było miłe co zrobiłaś- powiedział Newt. Układał on leki na pułki, czyszcząc je i sprawdzając daty.
Mar uniosła kąciki ust i wróciła do mieszania ziół.
- Moja żona także miała szare oczy- Samuel zwrócił się do blondyna i uśmiechnął się dzieląc zioła na poszczególne leki.Dziewczyna przystanęła z pracą i spojrzała się na Sama. Nie rozmawiał o żonie z nikim, kto nie był Marią. Newt także nie krył zdziwienia. Nastolatkowie popatrzyli na siebie.
Chociaż widziała, że złapali oni kontakt, a podczas śniadania rozmawiali bez żadnych problemów to jednak owe słowa były dla Mar w pewnym rodzaju niespotykane.Dziewczyna z ciekawością i dociekliwością w oczach skinęła głową, na znak, że Newt może normalnie rozmawiać z przyjacielem. Znała go najlepiej i wiedziała, że jak Samuel nie chce zaczynać danego tematu to się po prostu nie odzywa.
- Jak miała na imię?
- Sandra. Była najpiękniejszą kobietą w moim życiu. Niestety pożoga zabrała nam szansę na wspólne życie. Zmarła kilkadziesiąt lat temu. Jej oczy były jak...- zatrzymał się i spojrzał na Marię
- Mgła pokrywająca całkowity mrok. Błysk w oku, był jak latarnia oświetlająca ciemność- dokończyła Mar, a jej kąciki ust powędrowały w górę ukazując szczery uśmiech.Pamiętała jak Sam opowiadał o niej przepiękne historię. Była wspaniałą kobietą. Żałowała, że nie miała przyjemności jej spotkać.
- Ty Mario masz zupełnie inne. Jak szare niebo, bez ani jednej skazy.
CZYTASZ
Return To Home (The maze runner) Powrót Do Domu -Newt
FanfictionCo jeśli Newt nie umarł by w ostatnim mieście, lecz cudem przeżył z pomocą nieznajomej dziewczyny? Czy zaufa tajemniczej wybawicielce i zdoła powrócić do swoich przyjaciół, natykając przy tym na wiele problemów i trudnych decyzji? Jak bardzo połączy...