Rozdział 5 Tego się po tobie nie spodziewałem

1K 45 15
                                    


Jak przewidywała Mar po południu znaleźli się już przy osadzie. Spoglądali na nią teraz z wyżyny. Była większa niż mogło by się wydawać i co ciekawe ogrodzona około 3 metrowym kolczastym płotem, przy którym z każdej strony znajdowali się ludzie z bronią.

- Trzymaj się mnie i nie rozmawiaj z nikim- Newt przytaknął tylko, a ona ruszyła w stronę osady zakładając kaptur na głowę.

Przy bramie wejściowej do osady znajdowało się dosyć sporo ludzi.
Kobiety z dziećmi i mężczyźni w różnym wieku. Wiele z tych osób było już w podeszłym wieku. Trzymali oni przeważnie w rękach zwierzęta lub złom zapewnie na wymiany.

Szli z boku i zgodnie przepuszczali ludzi przed nich. Żołnierze sprawdzali każdego po kolei zanim wpuszczali ich do środka.

- Co oni robią?- zapytał chłopak patrząc na niezbyt mile wyglądających mężczyzn.

- Muszą sprawdzić każdego, by nie dopuścić do wtargnięcia pożogi do miasta lub jakiś niebezpiecznych i zakazanych rzeczy- przyszła kolej na  nich. Mar bez słowa wyszła naprzód zostawiając blondyna i Aurorę w tyle.

-Kim jesteście i czego chcecie?- zapytał oschle jeden z żołnierzy. Newt podszedł bliżej dziewczyny, która jak gdyby nigdy nic wyciągała coś zza kurtki.

Mężczyzna spoglądał uważnie na jej ruchy. Była spokojna, wręcz za spokojna, a jej twarz zdobiła ta obojętna na otaczający ją świat mina.

W końcu pokazała strażnikowi srebrny naszyjnik z kilkoma breloczkami. Złapała za jeden i pokazała człowiekowi, który przed nimi stał.

- Maria- powiedział z uśmiechem mężczyzna. Jego głos nie był już tak niemiły jak wcześniej. Breloczek przedstawiał monetę, a Newta po raz kolejny ogarnęło zdziwienie i niewiedza.

Mar szybkim ruchem schowała naszyjnik pod kurtkę, jakby ten miał zaraz znikać w wirze ludzkich ciał i znów zwróciła uwagę na mężczyźnie przed nimi.

- Dawno cię tu nie było, pomyślałem, że dopadły cię poparzeńce lub spotkało ciebie coś gorszego. Chociaż czy może być coś gorszego od tych potworów- zaśmiał się- Jednak miło widzieć cię cała i zdrową- podszedł do Marii, po czym poklepał ją po ramieniu. Dziewczyna uczyniła to samo, lecz nie zwracała uwagi na to by również uśmiechnąć się do strażnika.

- Ciebie też miło widzieć Danielu- powiedziała za to do mężczyzny.

- A gdzie Twój zwierzak?- zapytał rozglądając się zapewnie za Aurorą. Ujrzał ją wreszcie schowaną za nogą Mar.

- Kiedyś ją zjem- powiedział żartobliwie wpatrując się w kozę.

- Na to nie licz- jej głos nie zdradzał żadnych emocji, przez co Newt aż wzdrygnął.

Znając ją kilka dni wiedział, że rozmowa z nią była męcząca i okrutna dla tej drugiej osoby, gdyż nie wiesz nawet jak reaguje na dane słowa. Lecz Daniel wydawał się być już przyzwyczajony.

- Nie poznałem cię- kontynuował żołnierz- Pewnie dla tego, że zawsze widywałem cię samą- popatrzył teraz na chłopaka- Kim jest ten młodzieniec?- Miał mu odpowiedzieć jednak za poradą Mar nie odezwał się.

- Newt, pomagam mu przejść przez pustynię- powiedziała bez emocji odwracając na moment głowę w jego stronę.

Daniel podszedł teraz do niego uważnie mu się przyglądając. Newt czuł jak w jego gardle formuje się nieprzyjemna gula. Mężczyzna wydawał się miły, jednak nigdy nie wiadomo, ten jednak podał mu jedynie rękę on, którą bez namysłu uścisnął.

- Możecie wejść. Nie będziemy was przeszukiwać- znowu spojrzał na  Newta- Witamy w zachodniej osadzie- obdarzył ich szerokim uśmiechem, po czym gestem ręki zaprosił do osady.

Return To Home (The maze runner) Powrót Do Domu -NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz