Ciemność była z nią od zawsze. Raz szła z nią w parze muskając swoimi mackami jej zbłąkany umysł, innymi razy czaiła się w odległości, czekając na idealny moment, by zaatakować.Była widoczna we wszystkim. Na obrazie w jej domu, za którym schowana została niewielkich rozmiarów skrytka. Na opuszczonym basenie, gdzie po raz ostatni zobaczyła swoją mamę, a ta nie uśmiechała się do niej w ten piękny sposób, co kiedyś. I wtedy też Maria ciemność zauważyła w tym uśmiechu, w gestach, a później w swoich własnych myślach, słowach i czynach.
Ciemność stała się jej częścią i nie było to dla niej przeszkodą.
Idąc pewnym krokiem czuła w kościach nadchodzący mrok, ale nie lękała go się, tak jak zwykła była to robić kiedyś. Nauczyła się znosić go z obojętnym wyrazem twarzy pomimo, że w środku aż gotowało się od burzliwych emocji
Zauważyła, że Newt lubi obserwować otoczenie. Każdy jego najmniejszy szczegół analizuje zwracając uwagę na porzucone auta, czy zrównane z ziemią budynki. Widziała jego uśmiech, gdy spoglądał na coś nowego, a to tak go fascynowało, że chciał poznać właściwości i zastosowanie danych przedmiotów.
Teraz nie musiał podziwiać opuszczonych terenów pustyni. Mógł skupić wzrok na młodych drzewach wyrastających z twardszej już ziemni, poczuć chłodny wiatr znad morza i rozluźniać mięśnie, czując morską bryzę.
Im dalej szli tym więcej przyroda miała im do pokazania. Nie zauważyła nawet, kiedy jej stopy zaczęły stąpać po miękkim podłożu. Trawa choć lekko żółta nadal była trawą, która koiła bolące od marszu stopy. Dziewczyna nie była pewna, czy kiedykolwiek widziała trawę, nie wliczając małych korzonków, które wyrastały w starych donicach jej mamy.
Marię bolała głową.
Nie była do końca pewna, czy była to wina zbyt długiego myślenia, czy może tego, że ciemność podchodziła coraz bliżej, pragnąc zachwiać jej i tak nieidealne życie. Trzeciej opcji, mówiącej o wpływie słońca i nagrzania nawet nie brała pod uwagę. Żyła przez lata na pustyni i jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się, że bolała ją zbyt mocno głowa.Nie zwracała uwagi na ból, chociaż czuła, jakby ktoś złapał jej głowę i ścisnął z niewyobrażalną siłą. Nie pomagało masowanie skroni, czy też wypicie litra wody, którą powinni oszczędzać. Zostało jej tylko przyzwyczaić się do bólu i tak też zrobiła.
Wędrówka pośród trawy okazała się o wiele przyjemniejsza niż ta na piasku. Mar polubiła uczucie miękkości, gdy stąpała po zielonej ziemii, lubiła cień, który padał z pobliskich drzew. To było coś niesamowitego, a ona na moment zapomniała o całym świecie. Skupiła się na uczuciu spokoju i rozluźnienia, jednak uboga chwila nie trwała długo. Skarciła się w myślach. Nie była już przecież młodą Marią ciekawą świata i gotową go odkryć.
Była tym kim byłam, czyli dziewczyną w masce, którą nie obchodziły widoki wokół niej. A może nie taka była prawda? Mar pokręciła głową wyzbywając się natarczywych myśli. Mogła marzyć o tym, by być kimś innym, ale prawdą było, że brunetka nie chciała być nikim innym. Lubiła tak jak jest.
Zapomniała już, jak to było chodzić w samotności po górach w pełnej ciszy przerywanej przez jej kroki oraz kroki Aurory. Była ciekawa, co spotkało małą kózkę, która wraz z nią przez lata przemierzała pustynię.
Na początku w ich pierwszych dniach wędrówki Maria zapominała o Newtcie, co skutkowało tym, że musiała wracać się i budzić go, by potem znów ruszyć w drogę. Teraz obecność chłopaka jak i to, że musi poszarpać się z nim, by ten wreszcie wstał stały się dla niej rzeczywistością. Trudno było jej wyobrazić sobie, co stanie się, kiedy znów sama ruszy w wędrówkę. Czy szybko przyzwyczai się do tego, że go tam nie będzie?
CZYTASZ
Return To Home (The maze runner) Powrót Do Domu -Newt
FanfictionCo jeśli Newt nie umarł by w ostatnim mieście, lecz cudem przeżył z pomocą nieznajomej dziewczyny? Czy zaufa tajemniczej wybawicielce i zdoła powrócić do swoich przyjaciół, natykając przy tym na wiele problemów i trudnych decyzji? Jak bardzo połączy...