Rozdział 47

494 34 5
                                    


- Co ty wyprawiasz Natalie? – pyta Oliver patrząc na mnie z wyrzutem. Wygląda inaczej.

Pół roku ciszy, a jedno jego spojrzenie wystarczy, żeby zwalić mnie z nóg.

Jego szerokie ramiona opina biała koszula, niewielki zarost dodaje mu uroku.
Brąz jego oczu potęguje panująca ciemność. Przy nim Jason wygląda na gimnazjalistę.

- Zadałem ci pytanie. – przypomina mi oczekując odpowiedzi, ale ja nie mogę wydobyć z siebie słowa i po prostu się na niego gapię. Karen i Patricia przestają tańczyć i podchodzą do Olivera robiącego mi scenę. Jason wydaje się być przestraszonym.

- Chyba macie do pogadania, będę w pobliżu. – odzywa się nagle Jason i odchodzi w stronę naszej loży nie oglądając się za siebie. Wygląda na mocno wkurzonego.

- Przedstaw nas... - prosi Patricia i kokietuje Olivera spojrzeniem.

- Mąż Natalie, Oliver. – przedstawia się uprzejmie mordując mnie wzrokiem.

- Chryste, Natalie, ty nas dzisiaj zabijesz ... - Karen chwyta się za serce, a ja nie wytrzymuję.

- Były mąż. Doprecyzuj kochanie, choć właściwie wprowadzanie ludzi w błąd to twoja specjalność. – uśmiecham się gorzko, a on wygląda na autentycznie zdziwionego.

- Były? Coś mnie ominęło? – dopytuje zirytowany.

- Sam wysłałeś mi papiery rozwodowe. Nie licz, że będę tracić czas na odświeżanie ci pamięci. – wyjaśniam krótko i odwracam się, żeby od niego uciec. Nie jestem gotowa na tą rozmowę.

Nie teraz. Nie tu. Nie przy moich koleżankach z pracy.

- Mike, Frank dotrzymajcie paniom towarzystwa. – Oliver zwraca się do towarzyszących mu mężczyzn. Oczywiście Karen i Patricia uśmiechają się zadowolone, widząc dwóch przystojniaków wyróżniających się w tłumie.

- Nie wracaj zbyt szybko. To mój najlepszy wieczór od pięciu lat. – prosi Patricia, a ja nie wierzę własnym uszom.

- Nie możesz pojawiać się znikąd i robić mi wyrzutów. Nie jesteśmy już razem, nie zaczynaj znowu. – ostrzegam go, ale oczywiście on nic sobie z tego nie robi. Bierze mnie w ramiona, unosi i idziemy do jego vip roomu. Kiedy drzwi zamykają się z hukiem i milknie dudniąca muzyka i słyszę głośne bicie jego serca.

- Ryzykuję w tej chwili życie trzystu osób, żeby móc z tobą porozmawiać. – mówi cicho stawiając mnie delikatnie na ziemi. Odsuwam się od niego w głąb pokoju, nie dając mu szansy wpędzić mnie w poczucie winy. To źli ludzie, a z dwoma z nich zostawiłam na parkiecie swoje napalone koleżanki.

- Nie prosiłam cię o to. – odcinam się i z całych sił próbuję na niego nie patrzeć. Krzyżuję ramiona na piersi i zachowuję bezpieczny dystans. Jego dotyk nadal na mnie działa.
Oliver bez wątpienia stanowi dla mnie zagrożenie.

- Właśnie wróciłem, a ty przychodzisz tu obściskiwać się z jakimś chłoptasiem. Jesteś moją żoną do cholery! Wiem wszystko, co się u ciebie dzieje, moi ludzie są wszędzie. – jego władczy ton dźwięczy w moim ciele wywołując ciarki. Po raz pierwszy w życiu...boję się go.

- To wspaniale, że wiesz o mnie wszystko, bo ja o tobie nie wiem nic. Pół roku rozumiesz?! Jesteś, to znaczy byłeś, moim mężem do cholery! I mnie zo-sta-wi-łeś, a teraz wracasz sobie nie wiadomo skąd i masz czelność na coś liczyć. – podnoszę głos próbując się opanować, ale mam ochotę strzelić go w twarz. Po raz pierwszy mam szansę na niego nakrzyczeć i właśnie to zrobię.

Gra z ogniem (Play With Fire)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz