Rozdział 4

5.1K 240 3
                                    

Wszyscy troje siedzimy w kuchni, w ponurych nastrojach.

- Nic nie jesz, siostrzyczko? Tylko kawa na śniadanie?- pyta Josh popijając tabletki na ból głowy.
Ma szczęście, że wypadł mu dzisiaj nocny dyżur.

- Nie mam ochoty na nic więcej. Szczególnie po twoich wczorajszych wyznaniach do Alex. - odpowiadam sącząc kawę, a on otwiera szeroko oczy.

- Jakich wyznaniach? Co ty mówisz? - pyta ożywiony. Zastanawiam się jakim cudem nie pamięta czegoś tak ważnego.

- Życzyłeś jej szczęścia i przepraszałeś, że popsułeś to, co było między wami, a dobitniej, że wszystko zjebałeś. - wyjaśniam mu, przyglądając się Oliverowi. Uśmiecha się enigmatycznie, jakby sam dopiero sobie przypomniał ich wczorajszy telefon do mnie.
Tak! To, co gadał też pamiętam.

- No pięknie, pewnie ma mnie teraz za skończonego debila. - mówi Josh kiwając z niedowierzaniem głową. Jest w nie małym szoku. Nie dziwię mu się, bo w końcu nie codziennie jest taki szczery w swoich wyznaniach.

- Zabrałbym ci mój telefon, gdybym wiedział, że Natalie jest z Alex. - wtrąca Oliver patrząc na Josha z politowaniem.

- Teraz już za późno. W ogóle, jak tam jej przygotowania do ślubu? - pyta mnie Josh, a ja krótką chwilę zastanawiam się, czy mówić mu jak bardzo Alex jest szczęśliwa z innym.

- Mama Alex wszystko zorganizowała. Jest niesamowita. - odpowiadam wymijająco, wstając od stołu. Muszę zbierać się do pracy. Czeka mnie kolejny dzień przygotowań do wielkiego pokazu biżuterii.
I kolejne spotkanie z Danielem Marshallem - charyzmatycznym i niezwykle opanowanym szefem. Nie wiem jak on może być tak spokojny w planowaniu najważniejszego wydarzenia w roku .

- Może podwieźć cię do pracy? Jest okropna pogoda. - mówi Oliver także wstając od stołu.

- Powinnaś się zgodzić Natalie, jeśli nie chcesz spóźnić się do pracy. - mówi Josh patrząc na zegarek, a ja przerażona rzucam się pędem do pokoju.
Szybko zakładam granatową, ołówkową sukienkę, związuję włosy w kucyk i tuszuję rzęsy. Na nic więcej nie mam czasu. Wrzucam malinową pomadkę i czarny eyeliner do torebki, a potem biorę kartonowe pudło z wypisanymi zaproszeniami i wychodzę z pokoju. Oliver czeka na mnie w salonie uśmiechając się na mój widok. Odwzajemniam uśmiech, wkładając szybko krótkie, czarne kalosze i płaszcz.

- Idziemy. - nakazuję, a on otwiera przede mną drzwi mieszkania. Chłodny wiatr i deszcz próbują wedrzeć się pod nasz parasol, ale Oliver bardzo zręcznie nim operuje. Kiedy jest blisko mnie, czuję kuszący zapach jego skórzanej kurtki. Oliver pakuje do bagażnika mój karton zaproszeń, a ja siedzę w samochodzie i wsłuchuję się w bębniący o karoserię deszcz. Czuję się bardzo senna, ale i dumna z siebie, że wypisałam ręcznie cały karton zaproszeń w jedną noc. Chyba będę musiała wypić jeszcze kilka kaw, żeby się dobudzić. Całą drogę do pracy drzemię w samochodzie.

- To co? Randka po pracy? - zachęca jego ciepły, czuły głos.

- Dzisiaj nie mam żadnych planów, więc czemu nie. - odpowiadam niechętnie odpinając pasy w samochodzie.

- Może być w Perch ? - proponuje, czekając na moją odpowiedź.

- Nie byłam tam, ale słyszałam że to fajny lokal na dachu budynku. Podobno mają niesamowity widok na miasto i pyszną francuską kuchnię. - rozbudzam się na myśl o rance i dochodzę do siebie po drzemce.

- Cieszę się, że dobrze wybrałem. Miłego dnia, moja śliczna. - mruga do mnie Oliver, a ja wysiadam z auta zabierając parasol.

- Natalie! - słyszę za sobą głos Daniela, kiedy kieruję się do wnętrza firmy.

Gra z ogniem (Play With Fire)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz