- Może pójdę z tobą do klubu?- proponuję Oliverowi, ale on stanowczo mnie odtrąca.
- Nie, sam to załatwię. W końcu to tylko Sebastian. Wrócę najszybciej, jak się da. - w pośpiechu pakuje do kieszeni kurtki klucze, telefon i ku mojemu zaskoczeniu również broń.
- Broń? Chyba nie zamierzasz do niego strzelać. - zaczynam się niepokoić.
- Jeśli będę musiał. - odpowiada poważnie, jakby to nie było nic wielkiego.
- Przerażasz mnie. Nie możesz oddać mu tego klubu? - podchodzę do niego i próbuję przekonać któryś raz z kolei.
- Nie mogę. Kupiłem go jako ruderę, zaczynałem od zera, a teraz to najmodniejszy klub w mieście. To moje jedyne źródło utrzymania, jedyny sukces. Coś, co stworzyłem sam i jestem z tego dumny. Przez ostatnie sześć lat byłem tam szczęśliwy. Ty byś zrezygnowała, gdyby ktoś cię postraszył? Muszę walczyć o swoje,nie wyjdę na cieniasa, który bez walki oddaje swoje zabawki. Poza tym tam się poznaliśmy. Gdyby nie ten klub, może nigdy bym cię nie spotkał? - niechętnie przyznaję mu rację, ale boję się o niego. Nie chcę go stracić.
- Obiecaj, że będziesz na siebie uważał. I że wrócisz tu do mnie cały i zdrowy. -
Nienawidzę się z nim żegnać.
I równie mocno nienawidzę się z nim rozstawać.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - powtarza mało przekonująco i przelotnie całuje mnie w usta. Chwilę patrzy na mnie , a po chwili znika za drzwiami mieszkania. Opieram się o drzwi i z całych sił próbuje się powstrzymać przed pójściem do klubu.
Niespokojnie chodzę po mieszkaniu, ale czas jakby stanął w miejscu.
Nagle słyszę dźwięk domofonu.
Wita mnie głos Alex.
- Natalie, to ja i Tom. Możemy wejść?- pyta niepewnie, a ja niechętnie ich wpuszczam.
- O przypomniałaś sobie o mnie. - mówię z wyrzutem.
- Dobrze, przyznaję , że nawaliłam, ale po prostu byłam zła, bo przez Olivera ucierpiał Tom i tobie też się niepotrzebnie oberwało. Wybaczysz mi? - otwiera ramiona, a ja wpadam w jej uścisk mamrotając:
- Więcej mi tak nie rób. Jak ręką? - pytam widząc temblak u Toma.
- Nawet nieźle, za miesiąc wrócę do służby w terenie. Na razie mam papierkową robotę. W sumie to poza przeprosinami przyszliśmy, bo chciałbym cię o coś zapytać. - Tom spogląda niepewnie na Alex, jakby szukał u niej pozwolenia, gdy potwierdza skinięciem głowy, kontynuuje:
- Czy wiesz może, kto stoi za handlem narkotykami w Playhousie? - zadaje mi pytanie, jakby w zasadzie znał odpowiedź.
Oczywiście, że wiem.
- Muszę odpowiadać? - unikam odpowiedzi odwracając się od nich.
- Powiem tak. Pytam nieoficjalnie, ale niedługo przyjdą to z ciebie wyciągnąć w mniej delikatny sposób. Mamy twoje zdjęcia z kuzynem i ojcem Olivera w klubie. Sebastian zeznał, że to ty stoisz na czele grupy przestępczej i wczoraj próbował cię przekonać do wycofania się z handlu w Playhousie. Znam cię i wiem, że to nie prawda, ale zaczyna to coraz nieciekawiej wyglądać w papierach policji. - słowa Toma mnie szokują.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. Co na mnie jeszcze mają? - dopytuję chcąc wiedzieć więcej.
- W aktach jest na przykład wyciąg z twojego konta bankowego na milion euro od ojca Olivera. Są wasze wspólne zdjęcia spod bloku w którym mieszkałaś u Josha. Wygląda to na stałą współpracę. Nie oceniam cię, ale policja zbiera dowody. Ryzykuję dla ciebie karierę, ale Alex już nie dawała mi żyć wiedząc, że znam waszą sprawę. - kontynuuje dalej Tom, a ja nie mogę dojść do siebie.
Sebastian na mnie zeznawał.
Uważają mnie za wspólnika ojca Olivera.
Przecież policja nie uwierzy, że Robert zapłacił mi za związek z jego synem.
Zwrot pieniędzy potraktują, jak chęć pozbycia się dowodów.
- Jedźmy do klubu. Muszę wyjaśnić kilka spraw z Sebastianem. - zbieram się do wyjścia, ale Alex i Tom chcą mnie powstrzymać.
- Jeśli weźmiesz dzisiaj udział w negocjacjach, pogrążysz się. - ostrzega Tom.
- Nie mogę tu bezczynnie siedzieć. Oliver pojechał do klubu przekonać Sebastiana, że go nie sprzeda. Wziął broń. - mówię patrząc na zaniepokojone miny Alex i Toma.
- Natalie nie rób tego. Poradzi sobie to jego rodzina, ty tylko skomplikujesz sytuację. - Alex próbuje mnie uspokoić, obiecują z Tomem, że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży, ale dla mnie coraz bardziej staje się to niemożliwe. Staram się wszystko przemyśleć i poukładać w głowie na spokojnie, ale po prostu nie da się siedzieć bezczynnie i czekać na jakiekolwiek wiadomości.
- Jadę tam. - decyduję. Narzucam na biały podkoszulek czarną ramoneskę i prawie wybiegam z mieszkania.
- Natalie, stój. Poczekaj na nas!!- krzyczy za mną Alex, zatrzymuję się na półpiętrze i siadam na schodach.
- A jeśli jemu coś się stanie. Mam złe przeczucia. - przeczesuję nerwowo włosy i kryję twarz w dłoniach.
- Tom już dzwonił do kolegów, żeby sprawdzili sytuację w klubie. Jeśli nie chcesz siedzieć i czekać w mieszkaniu możemy się przejść na świeżym powietrzu, ale proszę nie jedź tam. - Alex siada koło mnie na schodach i otacza mnie ramieniem.
- Moje dziecko nie może stracić takiej fajnej cioci. - dodaje niespodziewanie.
- Jesteś w ciąży?! - upewniam się patrząc na jej uśmiech.
- Szósty tydzień.
- Będziesz mamą. Cudownie. - rozczulam się i patrzę na jej brzuch. Oczywiście nic jeszcze nie widać, ale wyobrażam sobie tą małą istotkę, której nie mogę narażać na stres i niebezpieczeństwo.
- Nie, to nie pora na nocne spacery. Chodźmy do mieszkania, zrobię wam chociaż herbaty. Zaproponowałbym coś mocniejszego no, ale teraz to chyba nie najlepszy pomysł. - wszyscy troje wracamy do mieszkania. Trochę się uspokajam rozmową z Alex. Opowiada mi o swoich pierwszych objawach ciąży, o reakcji rodziny na dobre wieści, przyszłych wizytach lekarskich, a ja czuję, jak bardzo brakuje mi zwykłej, szarej rzeczywistości i jej przyjaźni. Tom włącza sobie jakiś mecz na tv, a my plotkujemy w kuchni, jak za dawnych czasów.
- No, a co z tobą? Masz już jakąś pracę? Myślicie co dalej z Oliverem? - pyta Alex i upija łyk herbaty.
- Nawet nie miałam ostatnio czasu myśleć o pracy. Chciałam poszukać czegoś w San Jose, ale sprawy się skomplikowały, wróciłam tutaj i w zasadzie nie wiem na czym stoję. Muszę się ogarnąć na spokojnie. Sama widzisz, ciągle coś się dzieje. - zerkam na telefon, ale dalej milczy. Na zegarze jest już prawie trzecia w nocy.
- Nie wyganiam was, ale jeśli chcecie, możecie wrócić do domu. Ja poczekam na Olivera.
- Nie ukrywam, że jestem już zmęczona. Tom, idziemy? - pyta Alex , a jej mąż wybudza się z lekkiej drzemki.
- Jasne, jasne. Lecimy. Trzymaj się Natalie i uważaj na siebie. - żegnam się z nimi i idę do sypialni. Zmęczona opadam na łóżko i gapię się w sufit.
Brak informacji mnie wykańcza.
Sprawy z Oliverem zaburzyły moje życie, które muszę na nowo poukładać. Idę się wykąpać, a potem wskakuję do łóżka. Wyciągam z szafki nocnej dawno zapomniany romans i oddaję się lekturze.***
- Jeszcze nie śpisz? - pyta Oliver wchodząc do sypialni, wybudzam się na dźwięk jego słów. Sama nie wiem kiedy zasnęłam nad książką.
- Czekałam na ciebie. - mówię ziewając i przeciągam się na łóżku.
- Nie będziesz zadowolona, kiedy powiem ci co się dzisiaj stało. - Oliver patrzy na mnie zasmucony. Na jego koszulce widać ślady krwi, dłonie ma poranione.
- Chyba go nie zabiłeś. - z trudem wymawiam te słowa .
- Nie, trochę się poszarpaliśmy. Wywaliła go ochrona, ale niestety powoli spełnia swoje groźby. Dzisiaj jego ludzie rozdali w klubie podejrzane narkotyki, kilka osób zabrało pogotowie. Jutro pewnie będzie artykuł w gazecie rujnujący dobre imię mojego klubu. Nie wiem, co jeszcze wymyśli. Nie chcę żeby ktoś cierpiał przez mój upór. Sebastian powiedział, że mój ojciec jest odpowiedzialny za sprzedaż narkotyków w Playhousie. Robert przywódcą dealerów wyobrażasz to sobie? Oczywiście nie uwierzyłem w te bzdury. - Oliver sprawia wrażenie, jakby naprawdę nie uwierzył Sebastianowi, a ja walczę ze sobą, czy powiedzieć mu, że to prawda.
- Kiedy byłeś w areszcie, spotkałam w Playhousie twojego ojca. Sam mi powiedział, że to on jest bossem mafii, którego masz wydać policji. Skoro Sebastianowi nie wierzysz, może mi uwierzysz. - Oliver patrzy na mnie zdziwiony.
- Warunkiem mojej wolności jest wydanie ojca policji. Straszny z niego sukinsyn, ale jednak to mój ojciec. Szlag by to trafił. - Oliver uderza ręką w szafę, a ja rozumiem jego rozdarcie i gniew. Podchodzę do niego i przytulam się do jego pleców.
- Coś wymyślimy. Na mnie też policja zbiera absurdalne dowody, dzięki Sebastianowi.
- Na ciebie? - ten pomysł nawet go bawi, ale mnie nie jest do śmiechu. Zawsze byłam z tych dziewczyn, które trzymają się z daleka od problemów z prawem. Poza małym przekroczeniem prędkości na drodze, nigdy nie miałam do czynienia z policją. Zawsze spotykałam odpowiedzialnych i spokojnych chłopaków, a moje życie było nudne jak flaki z olejem. Teraz przy Oliverze to zupełnie inna bajka.
- Zrobiłaś kiedykolwiek coś niezgodnego z prawem? - pyta wyraźnie zaintrygowany.
- Zadaje się właśnie z przestępcą. Jak nie przestaniesz się ze mnie nabijać to dopiero mogę coś zrobić. - Oliver śmieje się ze mnie w głos. Jego uśmiech i radość nie pozwalają mi zachować powagi.
- Jesteś niemożliwa. Ja niestety nie jestem taki dobry. Na moich domówkach wielokrotnie pojawiała się policja. O klubie nie wspomnę. W ogóle chyba wszystkie zakazy i nakazy są dla mnie tylko po to żeby je łamać. - wzdycha jakby nie umiał się podporządkować jakimkolwiek regułom.
- Zakłócałeś ciszę nocną? - drwię , a on przyciąga mnie do siebie i całuje długo.
- Ty też popełniłaś jedno przestępstwo.
- Tak, jakie? - pytam zastanawiając się.
- Skradłaś moje serce. Jeśli chcesz zaraz będziemy zakłócać ciszę nocną. W łóżku.- Oliver bierze mnie na ręce i rzuca lekko na pościel. Niecierpliwie czekam, aż do mnie podejdzie, jednak odwraca się i staje w drzwiach sypialni.
- Najpierw szybki prysznic. - mówi puszczając do mnie oczko. Rzucam w jego stronę poduszką, ale robi unik.
- Wracaj tu szybko draniu. Nie pogrywaj sobie ze mną, bo się rozmyślę. - grożę mu, ale totalnie sobie z tego nic nie robi.
- Będziesz prosić, żebym cię pieścił. I krzyczeć z rozkoszy...
- Jeszcze czego! Chyba w twoich snach. - odkrzykuję, ale słyszę tylko jego śmiech.
Po piętnastu minutach zjawia się przede mną nagi. Świeży zapach żelu pod prysznic i opadające z jego włosów krople wody spływające po moim ciele sprawiają, że nie stawiam mu oporu.
Szaleję za nim. Jestem bezgranicznie zakochana i dobrze mi z tym.
- Tak bardzo cię kocham. - szepta mi do ucha słowa, które zawsze chcę słyszeć.
- Ja ciebie też. - odpowiadam, a on zaczyna powoli pieścić moje ciało.***
- Myślałem, że obudzę się przy tobie, a ty już siedzisz z kawą nad laptopem - irytuje się Oliver.
- Czas ruszyć tyłek w poszukiwaniu pracy. Rozesłałam kilka projektów do kilku firm, teraz przeglądam ogłoszenia o pracę. Nie mogę żyć tylko twoim klubem i miłością do ciebie. - całuje go podsuwając kanapki i dzbanek z gorącą kawą.
- Możesz pracować dla mnie. Po zwolnieniu Anette i tak muszę znaleźć nowego menadżera. - Oliver upija łyk gorącej kawy, parząc sobie lekko usta.
- To nie dla mnie. Wolę projektowanie biżuterii. Poza tym, czułabym się niezręcznie gdybyś był moim szefem.- mówię patrząc w ekran laptopa.
- To może chociaż pomożesz mi dopóki kogoś nie znajdę? Albo dopóki ty nie dostaniesz jakieś sensownej propozycji pracy. Nie chcę żebyś znowu pracowała z jakimiś zboczeńcami.
- Przeglądałam twoje faktury z klubu i dokumenty pracowników, jak byłeś w areszcie. Są nieścisłości w zamówieniach alkoholu i wydaje mi się, że wynagrodzenia też się nie zgadzają. Trzeba się temu bliżej przyjrzeć. - Oliver kiwa z uznaniem głową.
- I to jest moja idealna menadżerka. - bije mi brawo.
- Nie będę twoją menadżerką. - powtarzam stanowczo.
CZYTASZ
Gra z ogniem (Play With Fire)
RomanceNatalie May, absolwentka UCLA, rozpoczynająca karierę w L.A. spotyka Olivera, który daje się jej poznać, jako beztroski i pociągający właściciel nocnego klubu. Oliver Dark nie lubi składać obietnic bez pokrycia i uwielbia niezobowiązujące towarzyst...