Rozdział 12

3.6K 189 2
                                    

- Chciałem życzyć ci słodkich snów ... - wyjaśnia Oliver, a ja uśmiecham się słabo, porządkując dokumenty na biurku. Kiedy widzi moją obojętność podchodzi do mnie od tyłu i obejmuje ramionami.

- Podrzucić cię jutro do pracy? - pyta składając pocałunek na moich włosach.

- Wolę metro. - odpowiadam nie przerywając układania dokumentów.

- Jesteś na mnie zła? Natalie, powiedz, co się dzieje. - Oliver obraca mnie twarzą do siebie. Patrzę mu w oczy i mam ochotę wykrzyczeć, że chcę, żeby mnie kochał, jednak nie mam prawa go do niczego zmuszać.

- Nie, nie jestem. - odpowiadam nie  zgodnie z prawdą.

- Przecież widzę, że zachowujesz dystans, traktujesz mnie chłodno. - Oliver odsuwa się ode mnie i opada na łóżko, wbijając we mnie swój skupiony wzrok.

- Jestem zmęczona, to wszystko. - ucinam próbując ściągnąć narzutę z łóżka. Oliver łapie moją rękę i pociąga mnie na siebie. Upadam na niego bezskutecznie próbując się bronić przed jego uściskiem.

- Nie jesteś zmęczona tylko chcesz wszystko skomplikować. - oznajmia, przytrzymując mnie w swoich ramionach. Zastygam bezwładnie i milczę unikając jego wzroku. Moja głowa opada na jego pierś i słyszę ciche bicie jego serca.

- Zakochałaś się we mnie?- pyta jakby sam nie wierzył w wypowiedziane słowa.

- Nie schlebiaj sobie. Nie chcę miłości, której i tak nie zamierzasz nikomu okazać. - wypalam ze złości. Mam dość swojej słabości i nie rozumiem, jak on może nie czuć tego, co jest między nami.

- To czego ode mnie oczekujesz, Natalie? - pyta siadając na moim łóżku.

- Dobrej zabawy. Taki był układ.  - odpowiadam krzywiąc się i oszukując samą siebie. Nie wiem po co to robię. Chyba boję się, że jeśli przyznam się do swoich uczuć on ucieknie i stracę go na zawsze. Lub co gorsza... wyśmieje mnie i będzie to zbyt bolesne.

- Kłamiesz. Wrócimy do rozmowy innym razem, teraz śpij dobrze, moja słodka. - Oliver całuje mnie delikatnie i wychodzi z pokoju. Rzucam się w poduszkę i krzyczę wymyślając się od najgorszych.
Naiwna kretynka.
Wiedziałam że jestem za słaba na takie gierki, bo zbyt łatwo się zatraciłam. To takie trudne nic nie czuć.
Uwielbiam jego uśmiech, sposób bycia. To szaleństwo. A ja dałam się tak łatwo zmanipulować.
Łzy złości zalewają poduszkę, zasypiam z trudem, a poranek nadchodzi zbyt szybko.

******

- Dobrze spałaś? - pyta mnie Oliver, kiedy siadam przy kuchennym stole i dochodzę do siebie po niespokojnej nocy. Ma na sobie czarne jeansy i jasną bawełnianą koszulę. Wygląda elegancko i na luzie.

- Bardzo dobrze. - odpowiadam i podnoszę się z krzesła, żeby zobaczyć, co mamy w lodówce.

- Zrobiłem już dla ciebie śniadanie. - wyjaśnia stawiając na stole dwa talerze i kubki z kawą.

- Nie musiałeś robić mi śniadania. - odpowiadam zaskoczona jego zachowaniem. Wcale nie ułatwia mi to bycia obojętną.

- Lubię dbać o swoje kobiety. - mówi uśmiechając się do mnie zniewalająco. Jego słowa wywołują w moi brzuchu dziwne uczucie. Jestem zawiedziona liczbą mnogą, ale nie mogę mieć pretensji. Wiedziałam, że tak to wszystko będzie wyglądać.
I się na to zgodziłam.

- Ale jestem obecnie jedyną, czy muszę się z kimś tobą dzielić? - pytam marszcząc brwi. On uśmiecha się do mnie szeroko i kiwa z niedowierzaniem głową.

- Oczywiście, że jesteś jedyną. A nie czujesz się tak? - nie odpowiadam, bo sama nie wiem. „Jego kobieta", co to właściwie do cholery znaczy?

Gra z ogniem (Play With Fire)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz