Rozdział 18

4.3K 219 25
                                    

- Zmęczona? - pyta Oliver niosąc mnie na rękach do hotelowego pokoju. Mocniej zaciskam ręce na jego szyi i przeciągam po niej nosem.
- Jestem wykończona. Ile z twojego planu zrealizowaliśmy? Było picie szampana, taniec, rozmawiałam z ludźmi z branży.... Co to mnie miało czekać na końcu? - wyliczam patrząc w jego rozbawione oczy.
- Niesamowity seks, ale po twojej minie widzę, że nic z tego. - odpowiada opuszczając mnie na czerwony dywan przy drzwiach hotelowego pokoju. Stoję oparta o futrynę i ziewam przeciągle, patrząc jak mój ukochany otwiera drzwi kartą magnetyczną.
- Dama przodem... - mówi wskazując wejście do pokoju. Wnętrze wygląda przytulnie i elegancko. Biały kominek, szklany stolik , złote zasłony i wielkie łóżko z błękitną narzutą. Oliver i ja ściągamy z siebie ubrania w milczeniu. Szelest tkanin naszych ubrań i jego szybszy oddech sprawiają, że nie mam ochoty iść spać.
- Pamiętasz, że Daniel kazał ci się wyspać, bo po śniadaniu musisz jechać do firmy na oficjalne podsumowanie wyników pokazu? - przypomina mi, a ja wzdycham opadając na łóżko.
- Pamiętam, ale przyznam, że nie spodziewałam się, że w takiej chwili mi to przypomnisz. - odpowiadam z wyrzutem zakopując się pod pachnącą świeżością pościelą. Cały nastrój szlag trafia i znowu robię się senna.
- Nie chcę, żebyś myślała, że chcę od ciebie tylko jednego, Natalie. - słowa Olivera zaskakują mnie równie mocno, jak jego silny uścisk. Zasypiam w jego ramionach, otulona czułymi pocałunkami składanymi na moich włosach, policzku i szyi.

*****

- Co zamawiamy na śniadanie? - pyta Oliver wyciągając biały goździk z hotelowego wazonu. Po chwili łaskocze mnie nim po nagich ramionach.
- Wybierz, co chcesz. - odpowiadam odbierając mu go. Oliver łączy się z obsługą. Zamawia francuskie tosty, jajecznicę, naleśniki amerykańskie z owocami i kawę. Sam dźwięk wymienianych potraw przypomina mi, jak bardzo jestem głodna. Po śniadaniu bierzemy razem szybki prysznic. Kiedy się ubieram, Oliver zamawia dla mnie taksówkę do firmy , a sam wraca do domu.
- Natalie, jak dobrze cię widzieć! - witam mnie Daniel. Zachowuję dystans. Mój entuzjazm skończył się wczoraj, kiedy poczułam się przez niego wykorzystana. Zajmuję miejsce na sali konferencyjnej i czekam na prezentację przygotowaną przez niejaką Alice - dyrektor marketingu i strategii rozwoju firmy. Nie zamierzam cieszyć się sukcesem firmy, skoro miałam w pokazie udział tylko anonimowy. Wszyscy gratulują Danielowi, a ja mam ochotę przywalić mu w twarz. W myślach rozważam zmianę pracy. Po wykwintnym obiedzie i kilku męczących rozmowach postanawiam wrócić do mieszkania brata. Niestety nie udaje mi się wyjść z przyjęcia niezauważoną.
- Natalie May, zgadza się? - pyta mnie nagle nieznany mi mężczyzna. Nigdy nie widziałam go w naszej firmie. Stoi na wprost mnie uśmiechając się przyjaźnie.
- Tak, zgadza się. Przepraszam, ale trochę się spieszę. Właśnie zbierałam się do wyjścia. - wyjaśniam zarzucając na siebie granatowy płaszcz. Zapinam go w pośpiechu , dając tym samym znak, że nie jestem zainteresowana dalszą rozmową z obcym mężczyzną. Obrzucam go podejrzliwym spojrzeniem. Krótkie, czarne włosy, brązowy garnitur i włoski akcent, nadają mu surowego wyrazu.
- Marco Greenwood. Od jutra będziemy razem pracować. Jestem zatrudniony za Diane Hall. - tłumaczy, a ja mrugam zdziwiona.
- Natalie May, nie bardzo rozumiem, skąd te zmiany . - odpowiadam i ściskam jego wyciągniętą do mnie dłoń niedowierzając, że znowu nastąpiła zmiana mojego przełożonego. Jego surowy wyraz rozjaśnia szczery uśmiech, a czarne oczy błyszczą figlarnie.
- Właśnie chciałem się przedstawić i porozmawiać, ale rozumiem, że się spieszysz. Możemy w biurze wrócić do naszej rozmowy. Do jutra, Natalie. Nie zatrzymuje cię dłużej .- przerywa nagle i odchodzi w stronę kobiety, która widać, że na niego czeka. W pierwszej chwili mam ochotę zostać i poprosić o wyjaśnienia. Przez ciągłe zmiany personalne i krętactwa szefostwa moja praca zaczyna coraz mniej mi się podobać.
W kieszeni ściskam wibrujący telefon. Po chwili wyjmuję go i patrzę na zdjęcie Olivera wyświetlone na ekranie. Uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy, kiedy odbieram.
- O której wrócisz do domu? - pyta zniecierpliwiony.
- Właściwie już wychodzę. - odpowiadam przeciskając się przez niewielki tłum ludzi zmierzających w stronę Daniela odbierającego nieustanne gratulacje za moje projekty.
- Okej... chyba nie jesteś w nastroju do oglądania mojego apartamentu, co? - pyta niepewnie, a ja wiem, że to nie jest dobry moment na kolejne życiowe decyzje.
I zmiany.
- Jedyne na co mam ochotę w tej chwili to kilka kieliszków wina w ciszy i samotności. - odpowiadam wychodząc z budynku firmy. Deszczowe chmury wiszą nade mną, a Los Angeles powoli ciemnieje. Pierwsze krople deszczu spadają na mój płaszcz kiedy wchodzę do podziemnego przejścia. Zapowiada się wielka ulewa.
- Było aż tak źle? - dopytuje Oliver, a ja nie chcę opowiadać mu o moich rozterkach. Sama nie wiem, co powinnam zrobić w obecnej sytuacji.
- Znaleźli nowe zastępstwo za Diane. Jakiś facet, podejrzany włoski typ. - wyjaśniam w skrócie wsiadając do metra.
- Znowu facet? Nie podoba mi się to. Czemu nie może to być staruszka po siedemdziesiątce? - mówi Oliver próbując mnie rozśmieszyć.
- Staruszka po siedemdziesiątce. To byłoby coś. - uśmiecham się na samą myśl o tym.
- Przyjeżdżaj szybko to porozmawiamy i wymyślimy jakieś rozwiązanie. Skoczę po wino dla ciebie. - kończy.
- Dziękuję, jesteś kochany, pa. - żegnam się i wciskam czerwoną słuchawkę. Jestem mu ogromnie wdzięczna za to, że próbuje pomóc mi ogarnąć moje życie zawodowe. Wiem, że jeszcze nie raz przejadę się na ludziach z pracy, ale pierwsze rozczarowanie tak bardzo boli. Dałam się podejść Danielowi, a on od początku planował ukraść moje pomysły. Nie chcę pracować z takimi ludźmi, jak on. Wieczorem planuje przejrzeć aktualne ogłoszenia o pracę , bo nie chcę mieć nic wspólnego z tym nowym Włochem. Pewnie on też ukradnie moje pomysły i zniknie w blasku fleszy, jak Daniel.

Gra z ogniem (Play With Fire)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz