- Hej, jak się masz. - Alex wita się ze mną, a następnie siada na kanapie w salonie. Stawiam przed nią kawę i ciasto.
- Dobrze, dziękuję. Od wypadku niewiele się u mnie dzieje. Przychodzi do mnie fizjoterapeuta. Ćwiczymy z Nickiem dwa , czasem trzy razy w tygodniu. Jutro idę na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko sprzedawcy w jednej z sieci salonów jubilerskich. A co u ciebie? - odpowiadam jej unikając użalania się nad sobą.
Pogodziłam się z nową rzeczywistością na tyle, ile to było możliwe. Porzuciłam marzenia o byciu projektantką i dziewczyną Olivera rozpoczynając nowe nudne , spokojne i przewidywalne życie.
- Zaczynamy z Leo czwarty miesiąc. I odliczamy dni do naszego spotkania na świecie. Tom właśnie maluje pokój naszego maluszka . - opowiada moja przyjaciółka, głaszcząc czule już dobrze widoczny ciążowy brzuszek.
- O, wybraliście już imię. Super. Wyprawkę pewnie też już kompletujesz. - rozwijam temat nie chcąc wracać do moich problemów.
- Na razie mam tylko długą listę niezbędnych rzeczy, ale pewnie niebawem wybierzemy się na zakupy. Łóżeczko dostaniemy od mojej kuzynki, ciuszki już niestety nie, bo ona ma dziewczynkę. - Alex opowiada mi o wystroju pokoju swojego synka. Z opowieści zapowiada się pięknie.
- ... i lampa w kształcie samolotu w kolorach pastelowej zieleni. Jak skończymy, zaproszę cię do nas, sama ocenisz.
- Na pewno będzie cudownie. - mówię nakładając jej na talerzyk kawałek ciasta, który zaczyna drgać na metalowej łopatce, a po chwili upada na obrus. Wydaję z siebie pomruk niezadowolenia i klnę pod nosem na moją przeklętą rękę.
- Nic się nie stało. Przecież to tylko obrus, a nie podłoga. Z resztą z twojej podłogi też bym zjadła. Znasz mnie, po pijaku nie takie rzeczy u ciebie robiłam. - Alex szybko zbiera okruchy ciasta na talerzyk i w pośpiechu wkłada do ust większy kawałek.
- Smakuje obłędnie. - mówi z ustami wypełnionymi sernikiem.
Siadam koło niej zrezygnowana.
- Sama widzisz, jak to wygląda. Drobne rzeczy utrzymuję w ręce, ale szklanka wypełniona wodą lub inne obciążenie na razie jest niemożliwe.
- I tak świetnie sobie z tym wszystkim radzisz, Natalie. Naprawdę. - Alex próbuje podnieść mnie na duchu.
- Czasami wydawało mi się, że gorzej już w moim życiu być nie może, a jednak stało się. Na początku byłam zła na wszystkich, że akurat mnie to spotkało, ale teraz po prostu się z tym pogodziłam i odpuściłam, żeby nie zwariować.
- Dobrze zrobiłaś. Teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. Jaki jest ten Nick? - zagaja Alex i uśmiecha się tajemniczo.
- Jaki Nick? Aaaaa, rehabilitant. No...normalny, a jaki ma być? - udaję, że nie rozumiem, o co jej chodzi.
- Nie wiem no, wiesz, ja mam teraz burzę hormonów. Chce mi się seksu, przystojniaków i czekolady w każdych ilościach. Romans z rehabilitantem pobudzi moją wyobraźnię. - Alex nakręca się dalej, jak szczerbata na suchara, a ja wybucham śmiechem.
- Dobra, fajny jest. Ma niski głos, zawsze przychodzi w białej sportowej koszulce i czarnym dresie ze zmierzwionymi włosami. Kiedy się uśmiecha uwydatnia się jego dołek w podbródku. Ma niesamowicie delikatne i zadbane dłonie, kiedy na nie patrzysz chcesz, żeby cię dotykał...
- O Boże. Załatw mi takiego rehabilitanta. - wzdycha Alex, a ja kiwam z niedowierzaniem głową.
- Nick poza przyjemnym wyglądem jest też bardzo wymagający. Zawsze wpada do mnie pełen energii i lekko spóźniony z słuchawkami na szyi w których dudni Coldplay. Rzuca swoją sportową torbę na łóżko i wyciąga terminarz z wizytami. Nigdy nie mówi do mnie pełnym imieniem zawsze "Natie". Poza omawianiem ćwiczeń i samą rehabilitacją niewiele rozmawiamy o życiu prywatnym, aczkolwiek zawsze obserwuje mój pokój badawczo i czasem pyta o książki na półkach albo stojące zdjęcia.
- Masz go w swoim pokoju dwa lub trzy razy w tygodniu po godzinie i nic z tym nie robisz? Rzuć go na łóżko i powiedz, że ... - instruuje mnie Alex.
- To brzmi jak molestowanie. I desperacja. - przerywam jej, a ona w końcu wraca na ziemię.
- Masz rację. Nie słuchaj mnie, co ja tam wiem, mężatka w ciąży wyglądem przypominająca gigantyczny balon. - jej nastrój się zmienia, a ja ledwo nadążam. Nie wiem czy ją przytulić czy co.
- Jesteś szczęściarą, dobrze o tym wiesz. - przypominam jej upijając łyk kawy.
- Tak wiem, ale czasem myślami wracam do studenckich czasów, tych imprez, szaleństw. Za kilka miesięcy będę matką i wszystko się zmieni. Rutyna, odpowiedzialność, obowiązki i brak czasu dla siebie.. - Alex wylicza i zamyśla się na chwilę.
- Też chętnie przeżyłabym te lata jeszcze raz, pomijając oczywiście rozstanie z Patrickiem.
- Jeszcze możesz sobie to odbić. - Alex patrzy na mnie z uśmiechem.
- Masz rację, może jak zakończę rehabilitację to pojadę sobie w jakieś fajne miejsce. - mówię z rozmarzeniem.
- Mówię o facetach, nie o wakacjach. Nic nie zrozumiałaś. - Alex nie kryje rozczarowania. W drzwiach salonu staje Nick z siatkami załadowanymi zakupami.
- Cześć Natie, dzisiaj jestem troszkę wcześniej, możemy zacząć ćwiczyć, jeśli masz oczywiście czas. - za Nickiem wchodzi do salonu mama, dziękując mu za pomoc przy wniesieniu zakupów.
Alex bezgłośnie mówi mi, że Nick jest gorący i udaje, że się wachluje. Patrzę na niego chwilę dłużej, kiedy jest zajęty pogawędką z moją mamą, jednak przy Oliverze dalej wypada blado.
- Już zmykam. - Alex wstaje z kanapy, żegnam się z nią i idę do swojego pokoju, gdzie czeka na mnie Nick.
- Zaczynamy? - pytam niepewnie biorąc do ręki swoją czerwoną, gumową piłeczkę i ściskacz.
- Zawsze jesteś gotowa do ćwiczeń. Nigdy nie mówisz, że masz dość. Świetnie współpracujesz. - chwali mnie Nick i skupia się na szukaniu czegoś w swojej sportowej torbie.
- Boję się, że jak zacznę marudzić i narzekać to uciekniesz, a bardzo chciałabym wrócić do pełnej sprawności z twoją pomocą. - mówię przerywając niezręczną ciszę.
- Nie ucieknę. - zapewnia mnie wpatrując się w moje oczy. Spuszczam wzrok na ręce.
- Wiem, bo ci płacę. - odpowiadam i pytam o nowe przedmioty do rehabilitacji. Nick tłumaczy mi co i jak, wprowadzamy nowe ćwiczenia, jedne trudniejsze, kilka łatwiejszych. Moja mama po raz pierwszy pyta go, czy zostanie na obiedzie.
- Ugotowałam trochę za dużo spaghetti, jak nie możesz zostać na obiedzie zrozumiem, spakuję ci na wynos. - mama widząc moją minę, chyba pożałowała zaproszenia z którego niezdarnie próbuje się teraz wykręcić.
- Mogę zostać, jeśli to nie problem. Natie dzisiaj jest moją jedyną pacjentką. Przygotowuję się do kursu z nowych metod rehabilitacyjnych więc ostatnio ograniczam pracę, żeby mieć czas na naukę.
Czuję się mile wyróżniona, że Nick dzisiaj przyszedł i nie odwołał naszych zajęć. Jednak nie ma w tym radości z jego obecności i bliskości, tylko bardziej niż na nim, zależy mi na regularnej rehabilitacji. Może gdybym okazała mu jakieś gesty lub wypowiedziała słowa zachęty coś by z tego wyszło? Tylko czy ja tego chcę, nie wiedząc do końca na czym stanęliśmy z Oliverem. Myślę o Nicku przy obiedzie dłużej niż powinnam. Kilka razy mama, Josh, który wrócił z dyżuru i Nick przyłapują mnie na bujaniu w obłokach.
- Natalie? Nic nie odpowiesz? - pyta mama, a ja kompletnie nie wiem o czym mówili i nawet nie potrafię udawać.
- Przepraszam. - mamroczę kolejny raz. Mama gani mnie spojrzeniem, Nick zapewnia, że nic się nie stało, a Josh. No właśnie. Podsuwa mi na stole zaproszenie na urodziny Olivera w najbliższą sobotę w Playhousie.
- Daję ci je, jako dopełnienie formalności, bo w ogóle nie ma opcji, że nie pójdziesz. - Josh nie daje mi szansy odmowy. Gdyby Oliver nie był jego przyjacielem, na pewno inaczej by to rozgrywał.
- I co mi zrobisz, jak nie pójdę? - pytam z ciekawości, a Josh nie kryje zaskoczenia.
- Wywalę cię z mieszkania. Jesteś tu na moich zasadach, a jedną z nich jest pójście na urodziny mojego najlepszego przyjaciela. - Josh w pośpiechu wymyśla niedorzeczność, a ja nie mogę powstrzymać śmiechu.
- Josh gada głupstwa, teraz ja tu gotuję więc mam największą władzę. Nie musisz iść, jak nie masz ochoty córeczko.- mama ściska moje ramię czule i zabiera pusty talerz.
- Gdybyś potrzebowała towarzystwa to chętnie mogę z tobą pójść na tą imprezę. Świetny klub.- wypala nagle Nick, a ja czuję zakłopotanie.
- Przemyślę czy iść i dam ci znać co i jak. - odpowiadam po chwili i wpatruję się w zaproszenie długo, zapominając, że wszyscy na mnie patrzą. W zasadzie mama i Nick mi się przyglądają, a Josh zabija wzrokiem mojego rehabilitanta.
- Będę się zbierać. Mój telefon masz, gdybyś potrzebowała towarzystwa. - Nick wstaje od stołu, zbiera swoje rzeczy i idziemy razem do drzwi wyjściowych.
- Przepraszam, nie zapytałem nawet, czy masz chłopaka. W sumie to nie moja sprawa, po prostu pomyślałem... Nie wyglądasz na kogoś kto nie ma nikogo, nie zrozum mnie źle. Pieprzę głupoty. - Nick pląta się coraz bardziej, a ja uśmiecham się do niego z wdzięcznością.
- Nie musisz nic tłumaczyć, rozumiem i dzięki. - żegnamy się w pośpiechu, a ja myślę tylko o jednym.
CZYTASZ
Gra z ogniem (Play With Fire)
RomanceNatalie May, absolwentka UCLA, rozpoczynająca karierę w L.A. spotyka Olivera, który daje się jej poznać, jako beztroski i pociągający właściciel nocnego klubu. Oliver Dark nie lubi składać obietnic bez pokrycia i uwielbia niezobowiązujące towarzyst...