Rozdział 19

2.2K 96 3
                                    

- Niespodzianka kochanie, chyba nie myślałaś, że nie uczcimy twojego sukcesu. - Oliver przytula mnie mocno, a następnie wręcza kieliszek wina i kawałek mojej ulubionej pizzy. W mieszkaniu poza mną i Oliverem jest jeszcze Josh, Alex i Tom. Czwórka najbliższych mi osób.
- Co to za sukces, skoro i tak branża jubilerska nie dowie się o moim istnieniu... - mówię zrezygnowana i opadam na kanapę w salonie. Pizza i wino smakują wyjątkowo dobrze.
- Najważniejsze, że już wiesz, że twoje pomysły się sprzedają. Oliver opowiedział mi o tym, jak jedna para chciała kupić twoją biżuterię, ale już nie była dostępna w sprzedaży. Ciesz się, że nie ujawniłaś im więcej swoich pomysłów. Ja myślę, że dzisiaj masz co świętować. - Josh siada koło mnie i stukamy się kieliszkami. Stwierdzam, że może ma ociupinkę racji.
- Na pewno nie możesz przestać projektować, a kiedy przyjdzie odpowiedni moment, wykorzystasz go. - dopinguje mnie Alex. Dziękuję im za wsparcie i że znaleźli dla mnie dzisiaj czas. Dzięki ich słowom, smak porażki jest mniej gorzki. Zaczynam cieszyć się premią i postanawiam kupić sobie za część pieniędzy coś ładnego. Na pewno zaszaleję. W zależności ile mi zostanie może uda się coś jeszcze zachować na czarną godzinę. W głowie mam kolejne pomysły na nowe wzory biżuterii i chcę je jak najszybciej zrealizować. Dzisiejszy wieczór odpuszczam, bo po ostatnich tygodniach zapieprzu też mi się coś od życia należy.
- Dziękuję wam. Za wszystko. - powtarzam po raz setny , Alex ściska mnie mocno i oboje z Tomem wracają do siebie. Josh i Oliver sprzątają puste kieliszki, proponuję pomoc, ale oczywiście od razu mnie zbywają, bo to moje pierwsze święto.
Zmęczona, zasypiam z wielkim uśmiechem na ustach.

*****

- Co ty tu robisz ?! - pytam zdziwiona patrząc na śpiącego na moim łóżku Olivera. Przeciąga się i ziewa, jakby spał w nim od zawsze.
- Serio pytasz? Myślałem, że skoro jesteśmy razem i cię kocham nie muszę spać u siebie. - Oliver przytula się do mnie , a mi ciężko zebrać się do pracy. Jego obecność w moim łóżku rozprasza mnie , a włosy na nogach smyrają moje gładkie łydki.
- Mógłbyś założyć chociaż pidżame. Masz na sobie tylko bokserki - narzekam, ale tak naprawdę wcale mi to nie przeszkadza. Uwielbiam patrzeć na jego półnagie lub całkowicie nagie ciało. Jest dobrze zbudowany, męski. Jednodniowy zarost drapie mnie po policzku, ale to też ma swój urok. Mężczyzna taki, jak Oliver w niczym nie wygląda źle. Nawet gdyby zapuścił brodę tylko zwiększyłaby jego atrakcyjność.
- Ja pidżamę?? - dziwi się, a kąciki jego miękkich ust delikatnie drgają.
- Wtedy nie patrzyłabyś na mnie, jak teraz. Z uwielbieniem. - mruczy mi do ucha przyciągając mnie bliżej siebie. Czuję, że mnie pragnie , ale szybko muszę zbierać się do pracy. Czeka mnie konfrontacja z Włochem. Postanawiam jasno wyznaczyć granice naszej współpracy i dopóki nie znajdę lepszej pracy, będę robić dobrą minę do złej gry.
- Nie rozśmieszaj mnie, patrzę na ciebie z politowaniem. Żadnego zachwytu tu nie ma. Jesteś zakochany w sobie. - tłumaczę mijając się z prawdą i rzucam w niego poduszką, żeby ukryć prawdziwe uczucie. Zanim zdąży zareagować, jak najszybciej uciekam z łóżka, bo wiem, że jeśli tego nie zrobię to skończy się w wiadomy sposób. Ku mojej uldze Oliver nie rusza się z miejsca bawiąc się poduszką.
- Znowu ode mnie uciekłaś. - rzuca tajemniczo, a ja wiem, że wspomina nasze pierwsze spotkanie. Od tamtej chwili już tyle się wydarzyło, a jeszcze wiele przed nami. Udało nam się przetrwać kilka kryzysów. Nie czuję się jeszcze pewnie , bo wiem, że są sprawy o których mi nie mówi, ale z każdym dniem pracujemy na wzajemne zaufanie.  Tym razem chce być ostrożniejsza. Kocham Olivera i pragnę z każdym dniem coraz bardziej , ale też wiem, że w każdej chwili może się to wszystko zmienić.
- Zamyśliłaś się. - zauważa, a ja uśmiecham się lekko i szukam ciuchów do pracy.
- Zastanawiam się, jak dalej będzie wyglądać moja praca. - odpowiadam wyciągając z szafy zamszową spódniczkę koloru karmelu i białą koszulę. Wkładam ciuchy pod bacznym spojrzeniem Olivera.
- Zawsze mogę cię zatrudnić u mnie w klubie. - rzuca przyglądając się jak zapinam guziki koszuli. Specjalnie zostawiam kilka rozpiętych niebezpiecznie blisko stanika.
- Wyżej, wyżej te guziki. Tak cię nigdzie nie puszczę, a na pewno nie do tego Włocha. - Oliver wstaje z łóżka , podchodzi do mnie i szybkim ruchem sprawnie zapinam mi koszulę pod samą szyję.
- Uduszę się . - narzekam próbując je rozpiąć.
- Nie masz innej koszuli albo bluzki, która mniej będzie pobudzać męska wyobraźnię?- pyta, przeglądając moją szafę.
- Nie ufasz mi? - pytam z ciekawością, co odpowie. Patrzy na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Tobie ufam. Jemu nie. - ciska we mnie wełnianym golfem w obrzydliwym jaskrawożółtym kolorze. Zapomniałam o jego istnieniu, jakieś wieki temu. Trzymałam go, bo to prezent własnoręcznie wydziergany przez babcię, ale niestety mógł mi służyć tylko jako straszak na chłopaków w liceum. Chyba babcia miała taki cel. Albo po prostu tylko taki kolor wełny był wtedy dostępny.
- Wczoraj był na przyjęciu z bardzo piękną kobietą. Dlaczego musisz zakładać od razu że będzie się do mnie przystawiał.
- Ja tam bym cię nieustannie molestował. - Oliver całuje mnie długo, przeciągle, jakby chciał żebym dobrze to zapamiętała.
- Anette też molestowałeś? - pytam od niechcenia , ale widzę , że jemu moje pytanie niespecjalnie się podoba.
- W tym przypadku było na odwrót. Nie byłem nią nigdy zainteresowany, po prostu wykorzystała kiedyś okazję i samo się rozkręciło. Mówiłem, że to przeszłość. Po co do niej wracasz przy każdej okazji? - Oliver denerwuje się na mnie, a ja od razu żałuję pytania. Jestem o nią trochę zazdrosna. Może jakby była mniej atrakcyjna i idealna mogłabym ją zignorować. Sposób w jaki traktuje Olivera po prostu mnie wkurza na maksa. Ma go za swoją własność. Jakby nadal ich coś łączyło, coś poza stanowiskiem w jego klubie.
- Gdybym chciała zostać twoją menadżerką klubu wyrzuciłbyś ją? - pytam czysto teoretycznie, ciekawa jego decyzji.
Oliver zastanawia się dłuższą chwilę. Myślałam, że od razu powie "tak", ale on nadal analizuje.
- To trochę bardziej skomplikowane. - odpowiada w końcu wrzucając golf z powrotem do szafy.
- Myślisz, że nie dałabym rady ? - oburzam się, biorąc buty i torebkę. Niestety czas mnie goni, a nasza rozmowa zapowiada się na kolejną dłuższą przeprawę. Znowu coś ukrywa, nie mówi mi wszystkiego, a ja jak zwykle układam sobie w głowie najczarniejszy scenariusz.
- Świat nocnych klubów to specyficzna branża. Nie chciałbym cię wprowadzać w takie środowisko. Z jednej strony są różne imprezy, a z drugiej jest też przemoc, narkotyki, prostytucja i różne interesy o których wolałbym ci nie opowiadać. Byłem świadkiem strzelaniny, porachunków gangów chcących handlować u mnie narkotykami. Naraziłem się kilku wpływowym osobom, co skończyło się moim wypadkiem motocyklowym. Nie chciałbym żebyś sama była tego częścią. - tłumaczy Oliver z całą powagą. A ja rozumiem, że chce mnie chronić. Czuję się zaskoczona, bo pytanie zadałam od tak, dla żartu, a w zamian poczułam niepokój i strach o Olivera.
- Nie wiedziałam. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Moje życie zawsze było nudne,poukładane i przewidywalne. 
- Tak jest lepiej i bezpieczniej. Chodź, bo spóźnisz się do pracy. - Oliver idzie się ubrać, a ja czekam na niego przy wyjściu, analizując naszą rozmowę.

Gra z ogniem (Play With Fire)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz