|na kampusie|
Sesja. To był główny temat rozmów, od kiedy wróciłem na kampus. Moje zadanie zaliczeniowe było prawie skończone, wymagało tylko dokładnego sprawdzenia i wprowadzenia ewentualnych poprawek. Według słów Urlika jego prace też były gotowe, bo skupiał się już tylko na nich. To wyjaśniało, dlaczego nie wychodził na łowy i siedział ciągle przy kompie lub notatkach.
Sytuacja między nami była stabilna. Omijaliśmy wiele tematów związanych ze mną, imprezami czy ludźmi, a skupialiśmy się na grach, filmach, gwiazdach i przede wszystkim pracy. Okazało się, że Zack wysłał nam maila dotyczącego naszego pobytu w Nowym Orleanie. To właśnie ta wiadomość wywołała niezręczną atmosferę przynajmniej z mojej strony. Urlik jej trochę nie rozumiał. Nie wiedział, że w mojej głowie od tygodni toczyły się scenariusze końca naszej przyjaźni. Karciłem się za każdym razem, gdy tylko zaczynałem o tym myśleć za długo, ale prawda była taka, że coraz trudniej było od tego uciec.
Urlik miał sekret.
Petter sekret ten znał.
Za każdym razem, gdy spoglądałem na przyjaciela, czułem się oszukany. Obaj się zmienialiśmy, ale ja nie miałem powodów, aby swoje zmiany ukrywać. Byłem z Olaiem.
„Wybrałeś".
Miał rację, wybrałem. Może Urlik wygrał z Petterem, ale nie zdołał pokonać Olaia. Co bym zrobił, gdyby Urlik cierpiał przeze mnie jeszcze bardziej, a jedynym lekarstwem na waśnie byłoby unikanie Olaia? Czy naprawdę wybór wtedy byłby równie prosty, jak wcześniej?
Dopiero na studiach pojąłem, jak zmiany otoczenia wpływały na człowieka. Jak poznanie nowych towarzyszy kolidowało z tymi starymi. Wcześniej nie wyobrażałem sobie porzucenia przyjaźni z trójką najbliższych mi osób, a teraz? Teraz przyłapywałem się na tym, że gdy widziałem śmieszne obrazki, to chciałem je wysłać na konferencję ze sportowcami, nie do Urlika. Gdy chciałem z kimś pogadać, myślałem o Riku lub Bastianie, nie o Anji czy Zoe. Mogłem zrzucać to na prawdziwe męskie towarzystwo, ale... wtedy uwłaczałbym Urlikowi. On również był mężczyzną. Tyle że wolał siedzieć w cieniu, a ja zawsze wolałem światło. Lubiłem wydurniać się z ludźmi, lubiłem im pomagać. Urlik taki nie był. Preferował wąskie grono znajomych, a nawet swoje własne towarzystwo.
Kochałem go. Bez niego nie byłbym szczery sam ze sobą, ale to nie był już tamten Urlik, a ja nie byłem już tamtym Remim. Nie mogliśmy się za to winić, za to, że poczynaliśmy zmiany. Już nie byliśmy tamtymi dzieciakami, które chodziły na pizze, obgadywały ludzi i kombinowały wspólne wypady.
Ja teraz myślałem o pracy, o silnym związku, który przetrwa więcej niż parę tygodni. Urlik za to myślał o przelotnych romansach i dobrej zabawie. W pewnym momencie nasze ścieżki po prostu się rozeszły. Co nie oznaczało rozpadu przyjaźni, raczej jej... przedawnienie.
– Remi?
Uniosłem głowę, gdy w głównym pomieszczeniu mieszkania zjawił się Urlik. Miał w dłoniach laptopa i patrzył na mnie tak, jakby zaraz chciał przekazać mi tragiczne wieści. Wolałem, co prawda, dokończyć oglądanie durnego Love Victor, które nakazał mi obejrzeć Rik, bo zarzucił wtedy groźbą, że jak sam tego nie obejrzę, obejrzymy to w szóstkę. Raczej nie brał pod uwagę Olaia, ale przemilczałem temat. Przeczuwałem, że to on komuś powiedział, że praktycznie nie miałem chwili na robienie czegoś dla siebie. Wiedział o tym tylko on, a nagle Rik wcisnął mi serial o geju i zmusił do obejrzenia go. Podejrzane. Za duża zbieżność, skoro od imprezy minęły cztery dni – mieliśmy środę.
– Co tam?
Zatrzymałem serial, pochylając się do przodu. Chłopak z nieskrywanym wahaniem usiadł obok mnie, a gdy na ekranie zobaczyłem dwie znajome twarze, niemal zapragnąłem wrócić do serialu i zignorować tych ludzi. Westchnięcie jednak było prawdziwe, co musiała już komentować Zoe, bo poruszała ustami. Na szczęście słuchawki wciąż były w posiadaniu współlokatora i nie musiałem się przez nią wkurwiać.
CZYTASZ
Believe it//bxb//✔
Romance„Człowiek całe życie uczy się czegoś nowego nawet o samym sobie. Czasem są to rzeczy, fakty, których nie chcielibyśmy, ale są częścią nas. Możemy dążyć do zmian, ale nie zawsze się udaje, nie zawsze są takie, jakich oczekiwaliśmy. Najlepiej zaakcept...