|w domu Pettera|
Żeby złagodzić zszargane nerwy Olaia, postawiłem na komedię polecaną przez siostrę Dana. Rudzielec przyjął moją propozycję z krótkim „komedia romantyczna", a potem po prostu usiadł na kanapie i patrzył na ekran telewizora, w którym dzięki wifi wyszukaliśmy piracką wersję tego starego badziewia. Ale to było za mało. Kazałem mu posiedzieć, podczas gdy ja wszedłem do gościnnego pokoju – w którym sporadycznie sypiał drugi pan domu – i zabrałem z nóg łóżka kraciasty koc. W mojej głowie zapaliła się lampeczka z pomysłem tak absurdalnym, że miałem ochotę samego siebie zabić za jego chęć realizacji. Mimo to poszedłem z kocem do salonu. Usiadłem między Olaiem a podłokietnikiem. Zarzuciłem nogi przez uda chłopaka, który mi na to pozwolił z dłońmi w górze, a potem nakryłem nas tym kocem. Miałem ochotę parsknąć, ale udawało mi się unikać wyrazu twarzy Olaia, więc dawałem radę wytrwać w powadze.
– Ach, jak miło – skomentowałem dodatkowo, wtulając się bokiem pod ramieniem chłopaka i kładąc na nim głowę.
Objął mnie posłusznie, chociaż nie powiem, aby ta pozycja była iście wygodna dla moich leczących się żeber, ale przecież nie musiałem tak siedzieć przez cały seans, nie? Druga ręka Olaia znalazła się na przykrych kocem kolanach, które gładził powolnym ruchem. To... całkiem słodkie. Prawie się wzdrygnąłem na to stwierdzenie. Zachowywałem się jak zakochana nastolatka, robiłem to głównie dla żartów, aż nagle stwierdziłem, że takie siedzenie, obejmowanie się i oglądanie czegoś było fajną odskocznią.
Zaczynałem jednak podejrzewać, że Olai domyślił się moich zamiarów, dlatego bez sprzeciwu zaczął ulegać. Nawet nie wyglądał na złego, gdy spoglądałem na niego kątem oka. Mijały minuty tego romansidła, a on się nie skarżył. Ja ledwo wytrzymywałem w tej pozycji pod cholernie grzejącym kocem. Był marzec! Zamknięte okna w salonie wcale nie pomagały z temperaturą. Sapnąłem z irytacji, dostrzegając, jak Olai uśmiechnął się na krótko, a potem pospiesznie przybrał maskę obojętności.
Oszust!
Skoro tak się bawił, to ja też mogłem wyciągnąć dodatkowe działa. A skoro całkiem dobrze szło mi uwodzenie tego człowieka, to równie dobrze mogłem do tego wrócić. Miałem idealny dostęp do jego szyi, dlatego odchyliłem głowę na jego ramieniu i zacząłem wodzić nosem po rozgrzanej skórze chłopaka. Drgnął nieznacznie, co sprawiło mi satysfakcję. To było zdecydowanie za mało. Zacząłem składać powolne pocałunki na każdym skrawku szyi i pod szczęką. Od czasu do czasu przyssałem się i kilka razy po prostu oblizałem miejsce.
Dłonią wodził po moich plecach w powolnych ruchach, wolniejszych od mojego atakowania go pocałunkami, gdy zaczynałem robić się niecierpliwy. Oczekiwałem jakiejś reakcji, czegokolwiek. Tymczasem on pozostawał niezmiennie niewzruszony. Co mogłem zrobić jeszcze, aby nie przesadzić?
I wtedy to poczułem, zdając sobie jednocześnie sprawę, że Olai nie był bierny. Trudno jednak określi, czy robił to, aby ukazać wyższość w rywalizacji, czy faktycznie poczuł przypływ erotyczności między nami, która rozpoczęła się w kuchni, a teraz powróciła do łask. Tak czy siak, jego dłoń nie była już na moich kolanach tylko pod kocem. Zaczęła spacerek od stóp, gdzie leniwe smagnął palcem moją rozgrzaną skórę pod dresami. Westchnąłem, czując przepływający prąd od jego palca po mojej kończynie. Zignorował to miejsce i sunął dłonią wyżej. Po łydce, zaciskając na niej przez chwilę palce. Po kolanie i udzie, robiąc dokładnie to samo. Zwolnił ruchy, leniwie poruszając palcami jak odnóżami robaczka tudzież pająka, zbliżając się nieubłaganie ku kroczu. Westchnąłem, gdy przez materiał spodni poczułem go przy sobie. To zdecydowanie było nie fair! Ja tylko obcałowywałem jego szyję, a on dopierał się do mojego penisa, odmawiając jednocześnie seksu! Zdecydowanie sobie grabił takim okrucieństwem wobec mnie.
CZYTASZ
Believe it//bxb//✔
Romance„Człowiek całe życie uczy się czegoś nowego nawet o samym sobie. Czasem są to rzeczy, fakty, których nie chcielibyśmy, ale są częścią nas. Możemy dążyć do zmian, ale nie zawsze się udaje, nie zawsze są takie, jakich oczekiwaliśmy. Najlepiej zaakcept...