|w domu|
Jeśli ktoś miesiąc temu powiedziałby mi, że Olai i mój ojciec będą rozmawiać bez krzywych spojrzeń lub słyszalnej dla normalnego człowieka niechęci, to jawnie kazałbym mu iść się leczyć. A tu proszę, mój chłopak od samego rana jak nie gadał z Kristin, to wymieniał pojedyncze zdania z Rubenem. Przyjemny widok dla oka.
Mnie z tego wszystkiego pozostał nadgorliwy pies i macocha, która chyba jednak trzymała nieco dłużej urazę od mojego ojca. Miała prawo, w jej oczach musiałem uchodzić za niezłego gnojka z brakiem poszanowania dla rodziców. Zależało mi na jej przychylności w końcu wolałem nie powtórzyć historii z Alexis; tej to nie trawiłem szczerze.
Podszedłem popołudniem do kobiety, która czytała w ciszy jakąś książkę w swoim wysiedzianym fotelu. Miało to jakiś urok, gdy tak kominek za nią płonął, wydzielając ciepło, a ona sama była skulona z kocem i lekturą. Olaia zostawiłem w pokoju, bo jak twierdził, potrzebuje chwili wyciszenia; Kristin natchnęła wena na pisanie, a mój tata chyba odczuł potrzebę na malowanie. Musiałem do niego zajrzeć, ale to dopiero po uporaniu się z Lindą.
– Hej, mogę zająć ci chwilę?
Oderwała wzrok od kartki na mnie, uśmiechając się lekko. Nadal nie wiedziałem, co takiego powiedziała Olaiowi, bo oboje nie kwapili się do wyjaśnień, a ja nie miałem prawa pytać i wymagać. Brunetka zamknęła książkę, uprzednio wkładając w nią zakładkę z frędzlem, aby nie zgubić się w stronach. Odłożyła ją na stolik, wskazując, żebym usiadł obok na pufie, która w innych okolicznościach służyła jako podnóżek.
– Coś się stało? – spytała, podpierając sobie policzek na pięści.
– Chciałem cię... przeprosić – wydukałem, przełykając nerwowo ślinę. Wydawała się zaskoczona. – Wiem, że chciałaś wtedy pomóc mnie i tacie się dogadać, a potem ja to koncertowo spieprzyłem i uciekłem. Musisz wiedzieć, że naprawdę mi głupio i chciałbym teraz bardziej nad sobą panować.
– Nie powiem, że nie jestem zawiedziona, bo jestem – przyznała karcąco, wzdychając przy tym i poprawiając się na siedzisku. – Wyjaśniłam Rubenowi, żeby nie dał sobą tak pomiatać, a nie masz pojęcia, jak przeżywał twoje słowa.
– Domyślam się.
– Nie, Remi, nie domyślasz – zaprzeczyła stanowczo, spuszczając nogi na ziemię i odkładając koc na bok. – Ruben w jednej chwili chciał cię nienawidzić, a w następnej jechać na kampus i domagać się przeprosin. Wiele nocy nie przespał, jego praca trochę na tym ucierpiała.
– Lindo...
– Są rzeczy, których nie mówi się rodzicom nawet w gniewie – powiedziała twardo, patrząc mi w oczy. Niemal czułem emanującą od niej złość, nie tylko z głosu. – Może nigdy mi nie przyjdzie zrozumienie waszej relacji w pełni, bo nie jestem twoją matką, ale chcę tylko mieć nadzieję, że to się nie powtórzy. Bo w takiej sytuacji, nie będę mogła poradzić nic na to, aby cię skreślić.
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Pierwszy raz spotkałem się z czymś tak wyrachowanym i spokojnym. Alexis nie wytrzymywała i po prostu darła ze mną koty, ostatecznie uderzyła, ale Linda taka nie była. Ona walczyła opanowaniem i słowem. Jasne, była zła, ale nie dawała się emocjom porwać, tłamsiła je. Nie mogłem się dziwić jej spojrzeniu na to w ten sposób, bo sam czułem się okropnie. Tata nigdy mnie nie zawiódł i nie porzucił, nie zasługiwał na takie słowa. Mimo to szybka kalkulacja jego partnerki sprawiała, że chciałem się wycofać i jednak zachować jak w przypadku Alexis – wersja łagodna – i po prostu nie trzymać bliższych relacji. Tylko jaki był tego sens? Miała być częścią życia taty na stałe, tak jak ja byłem, więc nieuniknionym stać się miało spotykanie na obiadach czy rodzinnych wypadach. Było to także dziecinne, a chciałem wreszcie zachowywać się odpowiedzialnie.
CZYTASZ
Believe it//bxb//✔
Romance„Człowiek całe życie uczy się czegoś nowego nawet o samym sobie. Czasem są to rzeczy, fakty, których nie chcielibyśmy, ale są częścią nas. Możemy dążyć do zmian, ale nie zawsze się udaje, nie zawsze są takie, jakich oczekiwaliśmy. Najlepiej zaakcept...