XI: Studia zweryfikują

552 63 7
                                    

|na kampusie|

Po napiętej wypowiedzi Hectora nie było śladu po raptem minucie. Znów zaczął się radośnie śmiać, zaczepiać swoją dziewczynę, przeszkadzać Esbenowi, a Pett po prostu sobie poszedł. To było chyba w tym wszystkim najdziwniejsze. Jasne, jeszcze nie zdążyłem ich dobrze poznać, bo przez większość czasu unikałem ich jak ognia, ale akurat to, że ta dwójka miała spięcie, było chyba nowością nie tylko dla mnie. Esben też posyłał przyjacielowi dziwne pytające spojrzenia, ale ten wcale nie reagował, jakby ich nie widział. Może faktycznie był ślepy albo nie chciał roztrząsać sprawy przy mnie lub Loli. Obie opcje jak najbardziej możliwe.

Około dziewiątej wieczorem wyszliśmy z kawiarki całą grupą. Nauka nie poszła loczkowi chyba najlepiej, ale on też nie wydawał się szczerze zirytowany takim obrotem spraw. Dołączał do rozmowy z wyjątkową chęcią, a gdy już wspominał o nauce, to słyszałem wyraźnie, jak mówi to ze znużeniem i może obowiązkiem, niż faktyczną chęcią wzięcia się za to. Przecież zawsze mógł wrócić do swojego pokoju, kto kazał mu siedzieć z nami w kawiarni?

– Kyle... to znaczy Remi – poprawia się szybko Loli, gdy stajemy całą grupą przy fontannie na środku placu. – Przepraszam, muszę się przestawić.

– Spoko, wybaczam.

Posyłam jej oczko, a ta zaraz zaczyna się śmiać. Esben coś tam szepnął do przyjaciela, ale postanowiłem to zignorować, bo przecież obaj wiedzieli, że jestem gejem i nie było sensu być zazdrosnym. Czy coś.

– Z kim jesz jutro lunch? – pyta.

– Albo z przyjacielem z pokoju, albo sam. Zaczynam powoli wymigiwać się z lunchu na rzecz pracy.

– Jesteś na pierwszym roku, to niezdrowe – karci mnie, co trochę brzmi zabawnie.

Mimo wszystko, gdy stanęliśmy obok siebie, okazało się, że Loli przestała rosnąć chyba te trzy lata temu, bo była ode mnie niższa o dobre trzydzieści jak nie czterdzieści centymetrów. Jeszcze ta jej zaokrąglona figura dodawała jej uroku i nic dziwnego, że Hector zaczepił na niej oko. Może byłem gejem, ale kobiece piękno to akurat potrafiłem dostrzec.

– Zdaję sobie z tego sprawę, ale niestety, mam też inne obowiązki oprócz uniwerka.

– Pracujesz?

Nie dziwiło ją to, raczej większość studentów – za których oczywiście nie płacili bliscy lub nie mieli kredytu studenckiego – pracowała, aby jakoś opłacić wszystko na kampusie.

– Tak. To są bardzo nieregularnie godziny pracy, bo sam sobie jestem szefem.

– O kurcze, masz firmę?

Dopiero teraz doznała iskierki zaciekawienia tematem, bo ten wydawał jej się zgoła inny, niż słyszała od rówieśników.

– W pewnym sensie – wymiguję się.

– Nie wyjawisz mi nic więcej? Kierunek, płaca, obowiązki?

– Nie obraź się, ale moja praca jest tajemnicą – tłumaczę. – Wiele włożyliśmy wysiłku, aby zachować twarz dla siebie i ludzie nie wiedzieli, że mają do czynienia z nami. Może kiedyś, ale nie teraz. Przykro mi, Loli.

– Nic nie szkodzi. – Machnęła dłonią. – Jestem ciekawa po prostu, jak bardzo się zmieniłeś. Trzy lata temu lubiłeś czytać i jeździć na rowerze, a dziś mi mówisz, że jesteś na kierunku animacji komputerowej i prowadzisz własną firmę. – Westchnęła z przesadą. – Zazdroszczę. Szczęśliwiec z ciebie.

– Zdziwiłabyś się, jak wiele mam pecha w życiu – odbijam. – Na przykład w miłości.

– Daj spokój! – Śmieje się perliście, szturchając mnie w ramię. – Nie wierzę, że nie masz nikogo na oku, przystojniaku.

Believe it//bxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz