7.

8.2K 189 17
                                    

Trzasnął drzwiami, a mi niedługo piana zacznie lecieć z budzi z tej złości. Jak on mógł powiedzieć takie obrzydliwe rzeczy. Tego już za wiele, zrywam się z łóżka nie zwracając uwagę na moją nogę i idę, w kierunku drzwi, które nagle z hukiem się otwierają.

-Co Ty robisz?!- znowu krzyczy na mnie

-Zostaw mnie, wychodzę Dorian, wracam do domu wole mieć operacje, niż tu siedzieć

-Karinko nie wygłupiaj się- mówi do mnie spokojny

Ten facet jak nic ma dwubiegunowość. Podchodzi do mnie, i obraca mnie w stronę łóżka.

-Nie, Dorian ja mówię poważnie puść mnie.

-Za trzynaście dni Karinko

Jeszcze raz usłyszę od niego Karinko, a dostanie  w łeb.

-Nie mów tak do mnie, zostaw mnie rozumiesz? Nie dotykaj- mówię do niego coraz głośniej

Jednak on jakby był niewzruszony, i nakazuje mi usiąść na łóżku, a ja głupia to robię, bo zahipnotyzował mnie jego wzrok. Całkiem jakby był przejęty tą cała sytuacją, a ja kolejny raz widzę w nim fałszywe poczucie winy, i nabieram się na nie, spuszczam wzrok na podłogę, i zaczynam bawić się palcami.

-Dlaczego ?- pyta mnie 

Nie rozumiem całkowicie jego pytania, a jego bliskość sprawia, że nie mam ochoty na nie odpowiadać, podnoszę wzrok, i patrzę na niego pytająco.

-Dlaczego jemu wybaczyłaś? -tłumaczy swoje pytanie.

-Dorian, ja już niedługo stąd wyjdę, nie będę na nikim wieszała psów, Costa zrobił to wszytsko na twoje polecenie jak mniemam- mówię pewna siebie

-Tak na moje, ale.. - ciągnie 

Siada obok mnie i patrzy mi głęboko w oczy, zatracam się w nich z każdą sekundą coraz bardziej. Teraz dopiero widzę jego zmarszczki, dodają mu męskości, i tajemniczości, zwłaszcza ta blizna pod okiem. Oboje siedzimy, i patrzymy sobie głęboko w oczy, oboje chyba szukamy w nich odpowiedzi, na pewne pytania. Dorian wstaje, i podchodzi do okna. Wzdycha, a ja układam się na łóżku tak żeby mieć na niego dobry widok. W tym garniturze wygląda bosko, zwłaszcza z ta kamizelką jeszcze, wygląda jakby on sam był wyrzeźbiony z tego marmuru. 

-Przeprosiłem Cię za to, pozwól mi jakoś odkupić swoje winy, obiecałem sobie, że nigdy nie skrzywdzę niewinnej osoby, a teraz... teraz zaślepiła mnie chęć zemsty, nie myślałem racjonalnie. 

Otworzył się przede mną jest dobrze, mogę z niego trochę wyciągnąć. Czekałam na to kto by pomyślał, że tak szybko to się stanie.

-Rozumiem, że zdrada Cię zabolała, jednak nie możesz pozwolić żeby przejęła ster nad twoim życiem Dorian- mówię do niego spokojnie

On tylko pokiwał głową, i dalej stoi do mnie tyłem.

-Wiesz może wymyślę coś na twoje odkupienie- żartuje na rozładowanie atmosfery.

On odwraca się do mnie, i znowu nasze oczy się spotykają, wszystko jakby stanęło w miejscu, i liczy się tylko ja i on, Dorian uśmiecha się, i podchodzi do mnie. Kładzie mi rękę z tyłu głowy, i zjeżdża na kark, skóra w tym miejscu pali mnie, ale inaczej niż kiedyś kiedy mnie dotykał, teraz jego dotyk był kojący, i fascynujący zarazem. Patrzę mu w oczy, i sama się uśmiecham.

-Co tylko zechcesz Karinko- mówi prawie szeptem 

Uśmiecham się na te słowa.

-Może na początek potrzebuję ubrań, kosmetyków- oznajmiam mu

-Tym już się zająłem Karinko, wieczorem wszystko będziesz miała- mówi dumny

- Więc może,  przynieś mi coś do jedzenia Dorianie.

Jego wzrok zmienia się za każdym razem kiedy wypowiadam jego imię, wiem że mu się to podoba. 

-Zaskocz mnie- dodaje 

Mój porywacz kieruje się w stronę drzwi, i szybko za nimi znika, a ja zastanawiam się co tutaj się właśnie stało. Ja podrywałam, i to otwarcie podrywałam z moim porywaczem, i jakimś przestępcą. Pobyt tutaj źle na mnie wpływa, zaczynają się ze mną złe rzeczy dziać. Kiedy Dorian znika z  moich oczu przypominam sobie, że nie powinnam mu ufać, jednak kiedy tylko rejestruję jego obecność, wszystkie moje postanowienia szlag trafia. Muszę w końcu podjąć jakąś decyzję, i się jej trzymać. Nie mogę mu ufać, skrzywdził mnie, chce to naprawić, ale nie to jest zły człowiek, będę potem cierpieć przez niego jeśli się nie zdystansuję. Ja mogę traktować to wszystko poważnie, kiedy on będzie się dobrze bawił. Drzwi, się otwierają a przez nie wchodzi Dorian z wielką kupa gofrów, z bitą śmietana i owocami. I znowu wszystkie moje postanowienia odleciały gdzieś daleko, a ja patrzę zafascynowana tym niebezpiecznym mężczyznom. 

-Czy mam też, dotrzymać Ci towarzystwa przy oglądaniu- pyta mnie wesoło

-Nie przeginajmy może- odpowiadam i zabieram od niego talerz z jedzeniem.

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz