31. Karina

3.5K 98 8
                                    

    Wasilij wchodzi do pokoju. Widząc jaki burdel zrobiłam pakując się, nie zastanawia się długo, i pomaga mi. 

-Karino- mówi rzeczowym tonem.- Dorian się martwi o Ciebie. 

-Wasilij, proszę Cię, teraz kiedy oboje się potrzebujemy, on się mnie pozbywa. 

-Martwi się o twoje bezpieczeństwo, on oszaleje jeśli Ci się coś stanie. Zabiłby nas wszystkich- mówi patrząc mi w oczy. 

Wiem, że Wasilij ma racje, ale nie mogę tego jakoś przełknąć. Zdecydowałam się na życie z Dorianem, i chcę być jego częścią. Chcę, i pragnę być przy nim, kiedy jesteśmy razem czuję, że mam jakaś większą kontrolę nad sytuacją. A tak będę się zamartwiać, czy jest cały i zdrowy. Wiem, że to pewnie nie ostatnia nasza sytuacja, a ja nie chcę za każdym razem uciekać w popłochu, kiedy mój narzeczony naraża życie. 

-Wasilij uważajcie na siebie proszę- łapię go za dłoń kiedy wkłada sukienkę do mojej walizki. 

Chłopak nie zabiera swojej ręki, tylko ją mocniej ściska, jakby przez to chciał mi przekazać żebym się nie martwiła. Kiedy jestem już gotowa, mój ochroniarz zabiera moje rzeczy, i schodzimy na dół. W salonie czeka na mnie tylko Teo, i Anton. 

-Dorian, z Nikitą musieli szybko jechać na Szeremietiewo- oznajmia ten ostatni.-Mam adres domu, chodźmy, Anna jedzie z tobą- kończy. 

Świetnie, czyli ona też jest na wygnaniu. Na wieści, że Doriana nie ma serce mi ścisnęło ze smutku, mógł przyjść coś powiedzieć. Ale też rozumiem, że teraz jest najważniejsza nasza córka. Wychodzimy na zewnątrz, a ja walczę sama ze sobą, żeby się nie popłakać. Ostatni raz zerkam na dom- chcę tu wrócić- powtarzam sobie. Anton otwiera mi drzwi do samochodu, a ja wsiadam. Grzebie w torebce, i szukam telefonu. Kiedy go znajduje widzę nie przeczytaną wiadomość od mojego narzeczonego. 

,,Karinko przepraszam, ale pilnie musiałem jechać na lotnisko. Mam nadzieję, że mi wybaczysz Twój wyjazd, niedługo przyjadę do Ciebie. Odezwę się jak będę mógł. Kocham Cię,,.

Jestem wdzięczna Dorianowi, za tego sms-a potrzebowałam go. Nie odpisuję Dorianowi, bo na pewno jest zajęty. Chowam telefon z powrotem do torebki, i zerkam na Annę. Ona też walczy ze łzami. Obwinia się biedna kobieta, chociaż ona nic nie zawiniła. Wszystkiemu winna jest Camorra, i mam wierzę że Dorian odpłaci im wszystkim. 

-Karino- zwraca się do mnie Anton- Nikolaj, i Kostyia są w szpitalu, robili co mogli, ale wiesz co Dorian chce zrobić. 

-Pomówię z nim. Oni oddaliby życie za nas- mówię pewna, ponieważ poznałam chłopaków ostatnio, i wiem że są na równi oddani Dorianowi, co ta trójka. 

-Kto by pomyślał, że będziemy kiedyś prosić jakaś dziewczynę żeby uratowała, któregoś z nas przed Dorianem- Teo próbuje rozładować trochę atmosferę.  

     Wiem, że Dorian w wielu sprawach mnie posłucha, jeżeli mu coś poprę dobrymi argumentami. Doceniam bardzo, że wiele razy kiedy miał jakiś problem przyszedł do mnie, i powiedział mi o wszystkim. Wiadomo, że jako psychiatra wiedziałam co mu powiedzieć, żeby mu jakoś rozjaśnić drogę. Wydaje mi się, że czasem doceniał mój zawód. Jednak najczęściej mówił mi,, tylko bez prania mózgu Karinko,, uwielbiam słuchać jak wypowiada ostrzegawczo moje imię. Nim się obejrzałam krajobraz za oknem zaczął się zmieniać na bardziej wiejski. Myślami cały czas byłam również z Arią, moja mała córeczka, która pewnie teraz przezywa koszmar z dala od domu. Jeśli oni tkną ją nawet palcem, to chyba własnoręcznie pożegnam ich życia. Kocham tą mała istotkę, i gdybym mogła to zamieniłabym się z nią miejscami. Marzę już żeby ten cały koszmar się skończył, żeby Aria wróciła do nas. Żebym spędzała z nią każdą wolną chwile, a potem żeby wieczorem dołączał do nas tatuś. Z mojego letargu wracam znów na ziemię, kiedy stoimy pod kolejną rezydencja, tylko ta jest w stylu włoskim. Jest cudowna, ten kamień, roślinność jednym słowem ideał. Czuję się jak na wakacjach i dziadka Salvatore. Kiedy widzę ten dom dochodzi do mnie, w pełnej kresie co się właśnie dzieje w moim życiu. Nie mam siły już walczyć, i pozwalam łzom wypłynąć na wierzch. Z domu wybiera Kira. Rzuca się na mnie i mocno przytula. Oddaje jej ten uścisk równie mocno. Potrzebuję jej teraz bardzo. Po niej też widać zmartwienie. Ona też może w tej walce stracić osoby, które kocha. 

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz