28. Dorian

4.2K 91 3
                                    

Pierwsze co robię kiedy otwieram powoli oczy,  to sprawdzam gdzie jest Karinka. Z radością mogę stwierdzić, że jest na swoim miejscu, śpi, owinięta kołdrą jak naleśnik. Biorę szybko mój telefon i robię jej zdjęcia. W mojej galerii zdjęć, większość zajmują niekorzystne zdjęcia Karinki, brudnej, śpiącej, rozczochranej itp. Wstaję delikatnie żeby jej nie obudzić, i przemykam do łazienki. Prysznic mnie rozbudza. Moja twarz wygląda już o niebo lepiej. Ale blizna na łuku brwiowym na pewno zostanie. Ubrany, zamykam drzwi do naszej sypialni, i idę do Arii, wcale mnie nie dziwi, że nie zastaje jej w łóżeczku. Pewnie Anna, już porwała moje dziecko. Wchodzę do kuchni i witam się ze wszystkimi. Aria wesoło gaworzy w ramionach mojej gosposi. Kiedy tylko mnie widzi, wyciąga łapki w moją stronę. Anna prawie piszczy ze szczęścia kiedy mnie widzi. 

-Dorian, dziecko drogie, jak dobrze, że wróciłeś- zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku.

Trzeba przyznać, że tak kobieta ma więcej siły, niż niejeden młody chłopak. Kiedy już mnie puszcza, oddaje mi Arię, a ja przytulam ją do siebie. Z moją córką na rękach wracam do sypialni. Kiedy otwieram drzwi, i zmierzam na nasze łóżko. Kładę ostrożnie Arię pomiędzy mną, a Karinką. Mała od razu się przewraca, i raczkuje w stronę mojej małej Polki. Kiedy Aria zaczyna dotykać jej twarzy, ta zaczyna robić śmieszne miny, co wywołuje szczery śmiech dziecka. Karinka zaczyna otwierać oczy. I leniwie uśmiecha się do naszej córki. Po czym wyciąga swoje zgrabne ręce i przytula dziecko. To chyba jeden z najlepszych widoków, w moim życiu. Numer jeden to wciąż naga Karinka. 

-Dorian, która godzina?

-Wcześnie, możesz jeszcze spać jak chcesz- mówię zabierając od niej Arię. 

Karinka, mówi tylko słabe ,,okej,, i wraca zasypia. Tak tą dziewczynę, to nie raz ciężko przed jedenastą wyciągnąć z łóżka. Wołam Annę, żeby zabrała Arię, bo muszę iść do pracy, mam spotkanie z ojcem, i Antonem. Zaczynamy działania we Włoszech, już czas najwyższy. Po tym incydencie Vito dzwonił do mnie, ale na marne. On wie, co się kroi, chciał to pewnie powstrzymać, i zachować nasz rozejm, ale to nie wchodzi w grę. Karinka, jest niczym Helena, która rozpętała wojnę trojańską. Wracam jeszcze do sypialni pożegnać się szybko z moja przyszłą żoną. Kiedy wchodzę do sypialni widzę, jak przeciąga się niczym kot, w swojej miniaturowej koszulki nocnej. Na ten widok, nie mogę inaczej zareagować jak wzwodem w spodniach. No i teraz ktoś musi się tym zająć. Karinka patrzy na mnie, przez ledwo otwarte oczy. Po mojej minie już chyba wie, co chodzi mi po głowie, bo kiwa głową na mnie. 

-Ty to zrobiłaś, Ty to naprawisz- mówi wskazując na mój rozporek. 

On przewraca się na brzuch eksponując swoje nagie pośladki, potem przewraca się na lewy bok. 

-Same problemy mam z Tobą, Dorianie. Ale chodź tu, miejmy już do z głowy. 

Liczyłem na lepszą zachętę, ale taka też mi wystarczy. W dwóch krokach znajduję się przy niej, i ciągnę ja za kostki, żeby znalazła się bliżej mnie. Wchodzę na mnie, kolanem torując sobie drogę, to jej wejścia. Palcami przejeżdżam po jej mokrych wargach. 

-Taka gotowa, tylko dla mnie- mówię i zaczynam skradać jej pocałunki. 

Potem schodzę niżej, i całuję jej szyję, lekko podgryzając. Wciąż masując jej cipkę, która z każdym ruchem  robi się coraz wilgotniejsza. Karinka wydaje cudowne westchnienia. A mnie to jeszcze bardziej nakręca. Ściągam spodnie, i mój fiut wita się ze swoim ulubionym miejscem. Kiedy wbijam się w nią z całej siły, Karinka otwiera swoje piękne oczy, a ja widzę w nich czystą przyjemność, jej perwersyjny wzrok działa na mnie jak płachta na byka, i zaczynam szybko poruszać się w niej. Nasz seks, jest szybki, ale bardzo namiętny. Karinka wiję się pode mną, i krzyczy moje imię. Kiedy tylko usłyszałem jak mówi moje imię z tym słodkim westchnieniem wystrzeliłem w nią, a ona doszła w tym samym momencie. Opadam na nią, i oboje dochodzimy do siebie. 

-Tak, możesz mnie zawsze budzić Dorianie. 

-A może kiedyś, Ty mnie obudzisz podobnie- poruszam brwiami, a ona wie o co mi chodzi, wie że uwielbiam jak bierze mnie do ust. 

-Cuda się zdarzają mój drogi- droczy się ze mną. 

Cała naga wstaje z łóżka i idzie do łazienki puszcza wodę, i stopą sprawdza jej temperaturę. 

-Kochanie, muszę iść, będę popołudniu.

-Gdzie idziesz?- pyta mnie już z pod prysznica. 

-Mam pracę- tylko tyle jej mówię. 

Ona wyciąga twarz w moja stronę, prosząc o pożegnalny pocałunek, którego nie mogę jej odmówić. Kiedy już mam wychodzić z łazienki zatrzymują mnie jej słowa. 

-Kocham Cię- mówi na pożegnanie.

-A ja kocham Ciebie- po tych słowach kieruje się już do drzwi, pożegnam jeszcze córkę, i jadę do klubu.

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz