24.Dorian

4.1K 99 4
                                    

Zaraz rozpierdolę tego włoskiego zgreda. Od początku nie podobało mi się, jak wodził za nią wzrokiem makaroniarz jebany. Furia zaczyna mnie ogarniać całego, jak nie wpakuję mu kulki w łeb to będzie cud. Wychodzę z nimi na podjazd, jak tylko drzwi się zamykają to dopadam do Giovanniego, i łapię go za fraki. Vito próbuje nas rozdzielić, ale moja siła robi swoje. 

-Jeszcze raz spojrzysz na nią, to będzie ostatnie co zobaczysz-czuje jak furia coraz bardziej mnie zalewa, i muszę dać jej upust.

Dopada do mnie Anton, i łapie mnie za ramiona. 

-Zobaczyć ją, jako ostatnią, nie będę narzekać- śmieje mi się w twarz. 

I to był jego błąd bo zaraz moja pięść wita się z jego nosem. Giovanii zatacza się lekko, i widzę jak krew kapie mu z nosa. 

-Dość-krzyczy mój ojciec- myślę, że powinniście już jechać- te słowa kieruje do Vito, który stoi ze swoim psychicznym uśmieszkiem. Goivanii prostuje się i próbuje dopaść mnie, jednak jestem szybszy i znowu powalam go na ziemię. 

-Dorian, czy Ty do końca zgłupiałeś- dochodzi do mnie głoś Karinki, która zmierza w naszą stronę. 

Mija mnie i chyba próbuje się dostać do Włocha.

-Ani mi się waż- ostrzegam ją. 

Podchodzę do niej i łapie ją mocno za ramię. Polecam Antonowi zając się resztą, i zmierzam w stronę domu z wierzgającą się Karinką. 

-Nie dotykaj mnie- te słowa przywołują wspomnienia z naszych początków. 

Szarpię się dalej z nią, a gdy już znajdujemy się w gabinecie rzucam na kanapę. 

-CO TO KURWA MIAŁO BYĆ!-krzyczę do niej. 

Ona tylko patrzy na mnie wściekłym wzrokiem.

-Zadałem Ci pytanie- podchodzę do niej i łapie ją za ramiona.

Patrzymy na siebie wściekłym wzrokiem, jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wzburzonej, a ona nie widziała nigdy mnie w takim stanie. 

-Jak kurwa mogłaś?-pytam jej już głosem pełnym bólu. 

Jej milczenie nakręca mnie jeszcze bardziej, potrząsam nią trochę za mocno.

-Przestań Dorian- prosi mnie. 

Puszczam ją, a ona leci na kanapę. Jest taka wkurwiona, patrzy na mnie jakby chciała mnie zabić. 

-Jesteś nienormalny- mówi głosem pełnym goryczy- za co Ty się na mnie wydzierasz, nic nie zrobiłam złego-kończy 

-Nic kurwa złego?!- niedowierzam- mam Ci może przypomnieć co robiliście na tarasie?!.

-Co?!, co takiego robiliśmy na tarasie Dorianie- mówiąc to wstaje i podchodzi do mnie- to jak się dziś zachowałeś było obrzydliwe, zachowujesz się jakbym na Twoich oczach się z nim pieprzyła!

Na samą myśl, aż skręca mi wszystkie wnętrzności. 

-On Cię dotknął! Wiem wszystko!

-Nie no nie wierzę- mówi sama do siebie i łapie się za głowę.-to wszystko, to się dzieje to jakaś abstrakcja!- zachowuje się jakby odchodziła od zmysłów, a ja tylko przyglądam się jej gotowy do ataku. 

-Podobało Ci się jak Cię dotykał?- pytam jej niebezpiecznie niskim głosem- może powinienem Ci przypomnieć do kogo należysz. 

-Nie zbliżaj się nawet do mnie Dorianie- wyciąga rękę żeby mnie zatrzymać- tak dotknął mnie, ale ja nie wiedziałam, że zamierza to zrobić, gdybym wiedziała...- nie kończy zdanie i siada zmęczona na kanapie-gdybym wiedziała... ale to i tak nie usprawiedliwia Cię do takiego zachowania, pobiłeś go, i pewnie gdybym tam się nie pojawiła to jego brat już organizowałby pogrzeb-mówi a łzy lecą jej po policzkach- ja rozumiem zazdrość, ale wszystko ma swoje granice.

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz