8.

7.8K 180 38
                                    

Dorian.

Kiedy wychodzę z pokoju Karinki, uśmiech nie może mi zejść z twarzy. Nie pojawił się on u mnie, odkąd Nina wywinęła mi taki numer, i poleciała do Fabia. Ojciec wychował mnie na prawdziwego mężczyznę, ale ta kobieta mnie złamała w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Fabio dobrze ją ukrył, bo wiedział jaką cenę będzie musiała zapłacić za swoją zdradę. Wiem, że ją znajdę prędzej czy później, wtedy jej los jest już przesądzony. W moim świecie nie można mieć słabych punktów, a kobiety i dzieci nie wątpliwie takimi są. Mój ojciec jako, że bardzo kochał moją matkę, zarządził w swojej organizacji, że nie mieszamy kobiet i dzieci, do naszych walk. Wojny były pomiędzy mężczyznami. Ja też kontynuowałem to prawo. Schodzę na dół, i idę do garażu czas jechać do mojego klubu, który jednoczenie jest moją największą pralnią pieniędzy. Każdy trzyma się ode mnie z daleka, bo działam również na zlecenie rządu, stąd moja nietykalność, moje macki sięgają wszędzie. Potrafię zadać każdemu ból, jednak nie winnych ludzi, zwłaszcza kobiet nigdy nie chciałem krzywdzić. Kiedy zobaczyłem Karinkę w swojej piwnicy, byłem tak zaślepiony wizją zemsty, że ignorowałem widoczne różnice pomiędzy nimi, tak bardzo chciałem, żeby zapłaciła mi to jaką pizdą się przez nią stałem. Jak bardzo załamałem się po jej odejściu, była przy mnie zawsze, w dobrych i złych momentach, musiałem sam przed sobą przyznać, że była dobrą kobietą. A ja jej nie doceniałem, może dlatego postanowiła mnie zostawić dla Fabia, który zawsze latał za nią z wywalonym jęzorem. Przy każdej możliwej okazji podrywał ją, i komplementował, ja to zlewałem bo byłem pewny jej uczuć do mnie, i byłem pewny, że jest moja po kres swoich dni. Jak bardzo się myliłem. Kiedy zajeżdżam pod klub, witam się z Antonem, moim człowiekiem do zadań specjalnych.

-Mam wszystko Szefie- oznajmia 

Uśmiecham się tylko do niego, i obaj kierujemy się do mojego gabinetu, kiedy już się w nim znajdujemy, Anton rzuca mi teczkę z imieniem i nazwiskiem. Karina Popow. Biorę teczkę i powoli zaczynam czytać kartka po kartce informacje o dziecince, dla mnie to jeszcze dziecko, w końcu różnica wieku to aż 16 lat. Kiedy ja zabijałem pierwsze osoby, ona dopiero przyszła na świat. Uśmiecham się sam do siebie, na obraz małej Karinki w mojej głowie. Rosyjskie korzenie proszę bardzo, to by tłumaczyło jej nazwisko, jak i znajomość rosyjskiego. Jej prababka zakochała, się w oficerze NKWD no proszę, co za zdrada. Jest psychiatrą, co by wiele tłumaczyło jej spokój, zadawane pytania, ton głosu  jakim mówi. Ona dokładnie wie jak się zachowywać, co mówić, jak reagować. Z tego co widzę pracowała z naprawdę paskudnymi przypadkami. Gwałciciel, morderca. Jednak w jej notatkach na ich temat, oprócz jej medycznych stwierdzeń, których nie rozumiem, są też napisane jej osobiste odczucia na temat danych osób. Można z nich wyczytać, że ta dziewczyna w każdym widzi cień dobra. Pewnie dlatego tak zachowuje się w stosunku do mnie, jak i do Costy. Na to wspomnienie jego w jej sypialni aż cały się spinam. 

-Ciekawa osoba z niej- mówię do Antona

-Bardzo, a do tego nieziemsko piękna- odpowiada bawiąc się długopisem 

-Tak, ale to jeszcze dziecko Anton

-24 lata, to nie dziecko Dorian.

-Cóż dla mnie jest- odpowiadam mu poważnie 

-Dla mnie nie, więc może mi ją podrzucisz- śmieje się

A mnie krew zalewa na samą myśl, że kolejny facet będzie się kręcił koło niej. Nie za bardzo wiem skąd się we mnie bierze, ta opiekuńczość względem niej, ale to zapewne wina moich wyrzutów sumienia.  W końcu trochę napsociłem. Posyłam mordercze spojrzenie Antonowi, co tylko wzmaga jego śmiech.

-Spokojnie, chłopaki wysyłali mi zdjęcie Costy, nie chcę tak skończyć- mówi wciąż rozbawiony

Tak Costa ma podbite oko, jak i złamany nos, ale dalej waruje pod drzwiami Karinki, teraz jestem pewny, że nawet nie popatrzy w jej stronę. Anton żegna się ze mną i zaprasza wieczorem na wyjście, które myślę że jest mi bardzo potrzebne. Oczami wyobraźni już widzę jak obracamy jakieś panienki, jak za dawnych czasów. Moje niewinne flirty z Karinką nic nie znaczą, lubię piękne kobiety. A ona nie wątpliwie taką jest, prawdziwa słowiańska piękność, nie ma na świecie piękniejszych i lepszych od nich. Kiedy myślę o dziecińce przed oczami mam Roszpunkę, jest piękna zgrabna, pełna wdzięku i klasy, którą było czuć od niej, i widać pomimo tego jak ją traktowałem. Ta kobieta, to marzenie każdego faceta. Pewnie wielu marzy żeby została jego żoną, a potem matką jego dzieci. Nie stop, nie mogę myśleć o takich rzeczach, bo to tylko wzbudza we mnie nie potrzebną agresję.  Zabieram się do pracy, ale  z tyłu głowy, dalej mam Karinkę. Po moim gabinecie rozchodzi się odgłos pukania. 

-Tak- odpowiadam nadal pochłonięty dokumentami.

Do pokoju wchodzi Polina, jedna z naszych najlepszych dziwek, sam korzystam z jej usług bo to robią jej usta jest nieziemskie. Kiedy usiadła na krześle naprzeciwko mnie szybko dochodzi do mnie jej ciężki, i mocny zapach, te perfumy idealnie do niej pasują. Patrzy na mnie lubieżnie, a ja odwdzięczam się jej tym samym. 

-Bardzo jesteś zajęty- pyta i wstaje z krzesła- nudzę się- dodaje

-Nie jestem pewny, czy powinnaś mówić takie rzeczy szefowi.

Ona się tylko śmieje na moje stwierdzenie. 

-Klub otwiera się dopiero za godzinę, przyszłam wcześniej dla Ciebie Dorianie- mówi zalotnie

A ze mną dziwne rzeczy się dzieją, wcześniej kiedy mnie odwiedzała, a ja przypominałem sobie nasze poprzednie razy, od razu byłem gotowy, jednak teraz nic się nie dzieje. Polina podchodzi do mnie, i klęka przede mną, a ze mną dalej nic się nie dzieje. Patrzy na mnie tym żarliwym wzrokiem, a ja próbuję w myślach dojść co się ze mną stało, co jest nie tak. Zaczyna rozpinać pasek moich spodni, ale powstrzymuję ją.

-Mam dużo pracy, innym razem- mówię do niej 

-Dorian, wszystko dobrze, nigdy mi nie odmówiłeś? - pyta zaniepokojona

Kiwam tylko głową, i każę jej wyjść, ona nie ociąga się i robi to natychmiast. Co tu się właśnie odwaliło, przecież mały relaks nie zaszkodzi. Na pewno to z przepracowania, powinienem wrócić do domu, i trochę odpocząć poszukiwania Fabia, i ostatnie częste wysyłki broni, i narkotyków mnie wykańczają, nie wiem jak mój ojciec ogarniał to przez tyle lat, ja jestem na tym stanowisku pół roku, i już mam dość. Zaczynam zbierać się do domu, kiedy do gabinetu znowu wpada bez ostrzeżenia Anton, z tym swoim rekinim uśmiechem. 

-Gadałem z Poliną- mówi rozbawiany

-I? 

-Mówiła mi co się tutaj odjebało, Dorian Ty nigdy jej nie odmówiłeś, nawet jak byłeś z Niną- stwierdza 

Tak to prawda, miałem małe problemy z zachowaniem Nine wierności, zabawiałem się z innymi panienkami. Ale ona o niczym nie wiedziała, starałem się bardzo żeby moja niewierność nigdy nie wyszła na światło dzienne. To nie było tak, że Nina mnie nie zaspokajała, tylko po pewnym czasie to co dobrze znane się nudzi, a człowiek potrzebuje nowych doznań, a dziewczyny z klubu bardzo dobrze wypełniały swoje obowiązki. 

-Nic, jestem przepracowany- odpowiadam mu łapiąc się za kark

-Tak na pewno stary- odpowiada dalej rozbawiony

Patrzę na niego nie zrozumiale, i czekam na jego wyjaśnienie. 

-To jasne, że panienka którą masz w domu trzyma Cię za spodnie

Przekręcam tylko oczami na to stwierdzenie.

-Nie bądź śmieszny, dziś wieczorem się zbawimy- oznajmiam mu 

Obaj kierujemy się do swoich aut, i jedziemy do domu.

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz