Ramie, w ramie idziemy na dół do salonu. Dorian polecił wszystkim ochroniarzom patrolować ogród, dom ma być czysty. Dorian trzyma mnie za rękę, kiedy schodzimy po schodach jakby bał się, ze zaraz zniknę. Kiedy ujrzałam jego udręczona twarz zapomniałam o wszystkim. Chciałam tylko go przytulić, zaopiekować się nim. Powiedzieć, że już po wszystkim. Dodatkowej dramaturgii jego wyglądowi dodawały to podbite oko, i rozcięty łuk brwiowy, nie wiem co ona nawywijał, ale przemagluje go porządnie. Kiedy już znajdujemy się w salonie, Dorian nalewa nam mojego ulubionego słodkiego wina, z lekko wyczuwalną nutą poziomki. Podaje mi naczynie, a następie siada blisko mnie. Oboje patrzymy na siebie, i chyba żadne nie ma odwagi żeby zacząć, albo nie wie jak zacząć. Z oczu Doriana zaczyna bić niepokój.
-Rozmawiałam z twoim ojcem- zaczynam- powiedział mi jak odbieracie takie zachowanie. Przepraszam, że wyszłam wtedy na zewnątrz.. nie wiedziałam, że w jakiś sposób okaże Ci brak szacunku. Gdybym wiedziała, że Giovanii chcę mnie dotknąć, nigdy bym mu na to nie pozwoliła- kończę.
-Powinienem sam Ci przedstawić niektóre zasady kwiatuszku-gładzi mnie uspokajająco po włosach- moja reakcja względem Ciebie, była przesadzona, za co się bardzo przepraszam. To co zrobiłem- krzywi się, gdy myślami wraca do tamtych chwil.
-Tak, ona była przesadzona, ale oboje byliśmy bardzo wzburzeni, oboje się nakręcaliśmy- robię chwilową przerwę- Dorian, ufam Ci, wiem że nie skrzywdzisz mnie nigdy, to był jednorazowy incydent, nic nie znaczący- próbuję go trochę podbudować.-Chcę żebyś wiedział, że jeśli jesteśmy razem, to na dobre i złe. Jestem Ci lojalna, i oddana tak długo, jak jesteśmy razem- zapewniam go.
Dorian schyla się, i łapie za głowię, ciężko mu opowiadać o tym wszystkim co się stało, rozumiem to.
-Przepraszam, naprawdę Karinko- mówi żarliwie- to już się nigdy nie powtórzy, obiecuję Ci to-składa przelotne pocałunki ma moich dłoniach.
Uśmiecham się do niego pokrzepiająco, cieszę się że wrócił do domu. Aria bardzo tęskniła za nim, myślę że przez brak jego obecności w domu, była taka niespokojna i marudna.
-Miałem Cię zabrać na małe wakacje, tylko Ty i ja- mówi po chwili.
-Przecież wciąż możesz to zrobić Dorianie- zapewniam go- nie obwiniaj się już, ja puściłam to w nie pamięć, Ty też tak zrób.
Nachyla się nade mną i składa mocny pocałunek, który powtarza kilkukrotnie.
-Czym ja sobie zasłużyłem na Ciebie?-mówiąc to pociera mój policzek.
Wtulam się w jego silny tors, i czuje się jak mała dziewczyna. Czuję się bezpiecznie, i bardzo kochana. Zaciągam się zapachem, jego męskich perfum. Tak bardzo brakowało mi tego zapachu.
-Jutro polecę komuś organizację naszego wyjazdu. Tylko Ty i ja Karinko.
-A co z Arią? pytam
-Zostanie tutaj, ma dużo nianiek, albo odwieziemy ją do mojego ojca- zaczynam cicho chichotać.
Dorian robi zdziwioną minę.
-Kira, po dwóch dniach ma chyba dość dzieci- mówię.
-Wiedziałem, że pod moja nieobecność zamieszka tutaj. Mówiłem Ci, że wykopie mnie z własnej sypialni- śmiejemy się cicho.
-Cieszę się, że wróciłeś Dorianie.
-Ja też Karinko, nawet nie wiesz jak- po tych słowach, łączy nasze usta.
Łapie mnie za biodra, i jednym zwinnym ruchem sadza na swoich kolanach, czemu towarzyszy mój pisk i śmiech. Dorian łapie mnie za policzki, i znowu wbija się w moje usta ze zdwojoną siłą. Nasz pocałunek ma w sobie tyle pasji, że zaczyna mi się kręcić w głowie. Naszą mała chwilę uniesienia przerywa nam, nie kto inny jak nasza córka. Dorian wzdycha ciężko, i wstaje ze mną z kanapy.
-Co Ty robisz?- piszczę
-Idziemy sprawdzić, co się dzieje z naszym dzieckiem, że przerwa nam w takim momencie.
Dorian nogą uchyla drzwi do pokoju Arii. Schodzę z niego, a on podchodzi do łóżeczka. Widzę jak oczy mu się świecą kiedy widzi swoja małą córeczkę. Bierze ją delikatnie za ręce, a ja za każdym razem nie mogę wyjść z szoku, jak ten wielki groźny człowiek, zmienia się w naszym otoczeniu. Jaki jest przy nas ciepły, troskliwy, delikatny. Z Arią na rękach podchodzi do mnie, i obejmuje mnie w pasie. Oboje patrzymy na nasz mały skarb.
-Dorian, chciałabym żebyś wpisał mnie jako jej mamę, w akcie urodzenia- oznajmiam patrząc mu w oczy.
Na moje słowa, jego oczy rozbłyskują jeszcze bardziej, widzę jego radość.
-Mówisz poważnie?- pyta mnie jakby niedowierzał, a czego on się spodziewał, to było bardziej niż pewne, że tak się stanie.
-Oczywiście - zapewniam go.-Myślisz, że kiedyś nazwie mnie mamą- pytam go, bo tylko jego mogłam o to zapytać.
Podchodzą do mnie, a Dorian składa mi pocałunek na czole.
-Jestem tego pewien kochanie.
Kiedy nasza córka zasnęła, oboje udaliśmy się na paluszkach do naszej sypialnie, gdzie zaczęliśmy się oddawać przyjemnościom.
-Jesteś taka piękna- mówi Dorian gdy zaczynam po nim skakać.-I tylko moja- łapie mnie delikatnie za kark zmuszając do pocałunku.
Kiedy padamy na łózko, po naszych intymnych uniesieniach, wtulam się w mojego Doriana, i szepczę mu do ucha, jak bardzo go kocham. On zamiast odpłacić mi się tym samym, wywala.
-Nie zasnę, tutaj. Spała na moim miejscu. Czuję jej okropne perfumy- mówiąc to spycha mnie z siebie, i idzie do garderoby.
Chwilę później wraca z czystą pościelą. Poleca mi wstać, i sam zajmuje się zmianą pościeli, widząc jak nieporadnie mu to idzie, postanawiam mu pomóc.
-Zgrany z nas zespół- mówię na koniec.
Kładę się zmęczona na łóżku, i odwracam tyłem do Doriana, w oczekiwaniu na sen.
-A ty co robisz?- pyta mnie Dorian niedowierzającym głosem.-Ja się dopiero rozkręcam-przytula mnie, i zaczyna imitować ruchy jakie robi podczas seksu.
CZYTASZ
Opaska
RomanceDorian zleca porwanie swojej byłej narzeczonej, która teraz jest z jego największym wrogiem, co się stanie gdy zamiast niej, w jego ręce wpadnie niewinna dziewczyna.