Nawet nie pamiętam, jak znaleźliśmy się w aucie, czuje tylko, że moje życie znowu zaczyna mi się sypać.
-Nie zostanę z Tobą, obiecałeś mi wolność po wizycie- mówię do niego
-Karinko, nie sądzisz że okoliczności się teraz zmieniły?- pyta mnie spokojnym głosem.
-Nie, nie sądzę, masz mnie zawieźć na lotnisko, albo nie wiem jakąś stacje, poradzę sobie sama.
-Za dwa tygodnie- oznajmia już poważniejszym głosem.
Nie wytrzymam w jego towarzystwie choćby dwóch minut, to chyba czas na podjęcie poważniejszych kroków, pomimo mojego stanu zdrowia. Powinnam się uspokoić, i pomyśleć na spokojnie, jednak mój chory temperament podejmuje decyzje sam.
-Jak masz na imię- pytam go po kilki minutach.
Patrzy na mnie we wstecznym lusterku, jakby szukał w tym jakiegoś haczyka.
-Dorian- odpowiada po chwili.
Co za piękne imię, dla paskudnej osoby.
-Dorianie, czy skrzywdzisz mnie?-pytam go
Wyraźnie nie spodziewał się tego pytania, a ja patrzę na niego wyczekująco, żeby podjąć dalsze kroki mojego planu.
-Nie Karinko, nie skrzywdzę Cię już- odpowiada pewny siebie- może nie jestem najlepszym człowiekiem na świecie, ale niewinnych osób nie krzywdę.
-Świetnie.
Tylko tyle odpowiadam, i zaczynam wykonywać mój plan.
-Dorian, będę wymiotować- kłamię go.
On od razu włącza kierunkowskaz, i zatrzymuje się na poboczu, a ja otwieram szybko drzwi, i jakimś cudem wychodzę z niego. Dorian w mgnieniu oka jest przy mnie, i próbuje mnie dotknąć, co spotyka się z moimi protestami. Kiedy chowa ręce do kieszeni, rozglądam się i zaczynam obmyślać dalszy plan ucieczki. Zaczynam kuśtykać trochę dalej od niego, w kierunku barierki, wiem że on cały czas czujnie mnie obserwuje, czuje to na plecach.
-Co Ty... - zaczyna pytać
Nie dokańcza swojego pytania, ponieważ kucam, i udaję że czekam na wymioty, on chce podejść bliżej, jednak zatrzymuję go gestem dłoni. Rozglądam się dalej, i widzę w końcu nadjeżdżające auto. Podnoszę się jak najszybciej jak kto możliwe, w moim obecnym stanie, i zaczynam biec w kierunku jadącego auta, wymachując rękami przy tym. Widzę, że on zrywa się zaraz za mną, i w dwóch krokach jest przy mnie i łapie mnie w ramiona, i ciągnie w stronę auta.
-Co Ty wyprawiasz dziewczynko- krzyczy do mnie
-Puszczaj mnie- również krzyczę
Wierzgam się jak mogę, jednak on ma dużo więcej siły ode mnie, auto przejeżdża obok, nas a ja czuję już smak porażki, pomieszany ze łzami, które właśnie zaczęły mi płynąć po policzkach.
-Uspokój się- nakazuje mi
-Sam się uspokój- odpowiadam chamsko do niego
Kiedy jesteśmy już przy aucie, on siłą mnie do niego wpycha uważając jednak na moją nogę.
-Uspokój się rozumiesz, bo zaraz złamię obietnice.
Patrzę na niego oczami pełnymi łez.
-Już bardziej skrzywdzić mnie nie możesz- wykrzykuje mu w twarz
Widzę, że się wściekł, i zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Wsiada szybko do auta, i rusza. A ja zaczynam godzić się z porażką. Cała droga znowu mija nam w kompletnej ciszy, kiedy wjeżdżamy do garażu, podchodzi do mnie i próbuje mi pomóc.

CZYTASZ
Opaska
RomantizmDorian zleca porwanie swojej byłej narzeczonej, która teraz jest z jego największym wrogiem, co się stanie gdy zamiast niej, w jego ręce wpadnie niewinna dziewczyna.