23. Karina

3.9K 100 0
                                    

Kiedy Dorian skończył mi grozić, przeszliśmy przez hol do jadalnie, gdzie czekali nas Vito, i Giovanni. Kiedy tylko ich zobaczyłam spięłam się cała. Ubrani wytwornie, w garniturach pewnie od najlepszych domów mody we Włoszech wyglądali jak obietnica bólu, krwi, i śmierci. Ich ciemne oczy skakały pomiędzy mną, a Dorianem. Moja opoka, puściła moją rękę, i przywitała się miło z mężczyznami. 

-To moja partnerka Karina- przestawia mnie. 

-Vito- podchodzi do mnie niższy z całuje wierzch mojej dłoni, co mnie peszy. 

Po nim przyszedł czas, na wyższego i bardziej przerażającego. 

-Giovanii- mówi z pięknym włoskim akcentem- ale dla przyjaciół Gio. 

Uśmiecham się tylko, i potakuję ponieważ tylko tyle jestem w stanie teraz zrobić. Anna zaprasza nas do stołu. Dorian próbuje mnie rozluźnić klepiąc mnie w pośladek, i puszczając oczko. Ohhh on i te jego metody-kręcę rozbawiona głową.  Dorian odsuwa dla mnie krzesło, i sam zasiada u jego szczytu, a ja po jego prawicy. Do jadalni, w słabym humorze wchodzi Kira, i Nikita ojciec Doriana, który pomimo tego jaką profesję prowadził dla rodziny jest naprawdę złotym człowiekiem. I zapałałam do niego sympatią praktycznie od pierwszych sekund. Z Kirą szalejemy za sobą, Dorian się śmieje nawet, że mam kochankę. Cóż spędzamy razem naprawdę dużo czasu, na co Dorian już od jakiegoś czasu coś pobąkuje, ten mój mężczyzna niedługo to o własne dziecko będzie zazdrosny. Nikita siada po lewej stronie stołu, z Kirą, która posyła mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Jest nieziemsko piękna. Dalej siedzi Vito, a po mojej stronie zaraz obok mnie, znacznie za blisko usiadł Giovanii. Czuję jego męskie, świeże perfumy, które idealnie wpasowały się w jego osobę. Anna powoli nakłada nam po kolei jedzenie, a my rozmawiamy na nie zobowiązujące tematy. Widzę, że Włochom, ciężko idzie rozmowa po rosyjsku. Dorian co chwile, zaciska szczękę żeby się nie zaśmiać. Jestem mu również bardzo wdzięczna za masowanie mojej cipki. Próbowałam zrzucić jego rękę, ale to jak walka z wiatrakami, niemożliwa do wygrania. On cały czas wesoło gawędzi z gośćmi i ojcem, a ja co chwile zaciskam usta żeby nie udać z siebie, żadnego odgłosu przyjemności. 

-Karino- słyszę jak przez mgłę, że ktoś do mnie mówi. 

Dorian momentalnie zabiera swoją dłoń. Co za przebrzydły drań, już zaczął swoją zemstę. Lekko poirytowana patrzę w stronę, z której dochodził dźwięk mojego imienia. Nikita patrzy to na mnie, to na swojego syna z niedowierzaniem. 

-Tak Nikito- pytam go milutkim głosem. 

-Podobno mówisz bardzo dobrze po włosku.

-A tak, moja mama opiekowała się włoskim małżeństwem, kiedy jeszcze nie wyszła za mojego ojca- mówię perfekcyjnym włoskim- bardzo się z nimi zżyła, i przez to każde wakacje spędzaliśmy w Rzymie- kwituję wszystko uśmiechem. 

Vito, jak i Gio, przyglądają mi się uważnie jakby z pewnym nie znanym mi błyskiem w oczach. Dorian szybko to wyłapał, i szybko położył rękę na moim karku, oznaczając mnie jako swoją, brakuje jeszcze żeby wyciągnął jakaś maczugę i zaczął krzyczeć ,,moja,, moja,,. 

-Podobało Ci się z Rzymie?- pyta mnie Giovanii. 

Kiedy już chciałam mu odpowiedzieć, z elektrycznej niani dochodzi płacz Arii, zaraz się zrywam i przepraszam wszystkich. W holu łapię Annę, która też usłyszała płacz dziewczynki.

-Ja pójdę- oznajmiam dotykając jej ramienia. 

Kiedy jestem już w różowym królestwie małej księżniczki wyjmuję ją z łóżeczka i zaczynam przytulać. Mała bardzo szybko się uspokaja, i znów odpływa. Kiedy wychodzę czuję jak moje zdenerwowanie znowu puka do drzwi, i wchodzi bez pozwolenia. Postanawiam zejść na dół, ale jeszcze nie dołączyć do gości, tylko pójść się troszeczkę odstresować. Skręcam w lewo, i kieruje się na taras. Pod jednym z kwiatków Anton, zostawił mi mały zapas papierosów. Nawet nie wie, jak bardzo mu jestem teraz wdzięczna. Odpalam papierosa, i czuję jak dym przyjemnie drażni mój przełyk. Poszłam trochę dalej, i usiadłam na kamiennych schodkach, tak żebym się nikomu nie rzucała w oczy. 

-Palenie zabija- słyszę głos Gio, i wzdrygam się od razu. 

Widzę, że on przygląda się uważnie mojej sylwetce, studiując ją centymetr po centymetrze. Nie było opcji żebym się nie zarumieniła, pod tak czujnym spojrzeniem. Kiedy Włoch sam wyciąga papierosa, i go odpala trochę się rozluźniam. Gio, przenosi wzrok ze mnie, na ogród. 

-Pięknie tutaj macie.

-Tak, to prawda, uwielbiam ten dom- mówię podchodząc do niego. 

On odwraca się do mnie, i patrzy na moją twarz, kiedy ja wciąż podziwiam egzotyczną roślinność ogrodu Doriana.  Czuję się bardzo niezręcznie, i marzę żeby znaleźć się już przy Dorianie, gdyby teraz nas zobaczył razem, to mogłaby się rozpętać trzecia wojna światowa. Nie dość, że moje myśli są katastroficzne, to jeszcze Giovanii podnosi swoją dłoń, i zakłada mi kilka wolno puszczonych pasemek włosów za ucho.

-Tak lepiej- mówi przyciszonym głosem. 

Odwracam twarz, w jego stronę, a jego oczy świdrują moje, jest to tak paraliżujące, że stoję i sama patrzę się jak sroka w gnat. Z mojego otępienie budzi mnie ruch, po drugiej części ogrodu. Nino przygląda nam się, jego postawa mówi sama za siebie, jest gotowy do ataku. Ruszam lekko rękę, dając mu znak że wszystko jest dobrze. Gio odwraca głowę w tym samym kierunki, i skinął w stronę Nino. 

-Wracajmy już- oznajmiam i sama kieruję się w stronę drzwi, nie sprawdzając czy mój towarzysz idzie za mną. 

Niestety szedł ze mną, i razem wchodzimy do jadalni, jakby tego było mało, nagle wszystkie oczy kierują się na nas. A ja na to kulę się w sobie, czując się jak przyłapana na gorącym uczynku. Mój wzrok łapię Doriana, i widzę jak bardzo jest zły. No to będę miała jazdę-wzdycham z bezsilności, ale sama sobie jestem winna. Mogłam nie iść, na tego przeklętego papierosa. Reszta wieczoru przebiegła, już w bardzo napiętej atmosferze, Dorian coś szczekał do chłopaków. Zauważyłam, że po domu zaczęli się kręcić Teo, Wasilij i Anton, czyli gotowi są na najgorsze. A ja wiem, że najgorsze dopiero przede mną. 

-Będziemy się zbierać- oznajmia Vito. 

Dorian, nie zatrzymuje ich, tylko z kamienną miną odprowadza do drzwi, do mnie doskoczył od razu Anton, blokując drogę. Posłałam mu mordercze spojrzenie, i wróciłam na miejsce. Nikita i Kira podeszli pożegnać się ze mną, widziałam ich pokrzepiające spojrzenia, ale nic mi one nie dały. Kiedy odprowadziłam ich kawałek, widziałam że Dorian wyszedł z gośćmi z Camorry na zewnątrz. Nie powiem trochę się zdenerwowałam na taki obrót spraw. Kątem oka zobaczyłam na Nino wychodzi za nimi. No pewnie, piesek musi zdać relację. Przewracam oczami, i zła zaczynam iść na górę do Arii. 

-Masz iść do gabinetu Doriana, i poczekać na niego- mówi Anton. 

-Nie żartuj sobie.

Widzę po jego minie, że mam tam iść, i to  tej chwili. Obracam się, i znikam za drewnianymi drzwiami nory Doriana. Siadam na kanapie, i czekam na mój sądny czas. 

OpaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz